Nie wiem, jak długo znam Browarnika Tomka osobiście. Czy poznaliśmy się na pamiętnym wyjeździe do Lublina, gdzie obaj sprzedaliśmy się za kubki termiczne? Czy może znamy się jeszcze z Festiwalu Birofilia? A może pierwszym naszym spotkaniem był poznański Blog Day? Dziś już nie pomnę. Wiem za to, że jego blog istnieje odkąd pamiętam, a to oznacza, że jest starszy niż Piwne Podróże. O jakiś miesiąc. Tym samym mój imiennik świętował dziesięciolecie swojej pisarskiej działalności piwnej w tym roku, kilka tygodni przede mną. Zresztą można nas (blogerów piwnych, nie Tomaszów) było wtedy policzyć na palcach co najwyżej dwóch rąk. Po latach i kilku spotkaniach bardzo mi miło, że Tomasz sprezentował mi piwa, w których maczał swoje palce. Nie po raz pierwszy!
Przez 39 lat życia Szczecin był mi kompletnie nieznany. Los nigdy mnie w te rejony nie rzucił, a sam też nieszczególnie miałem ochotę na wizytowanie okolic. Wakacje w 2021 roku zmieniły to całkowicie. Co więcej, nie spodziewałem się, że jeszcze w tym samym roku wrócę do Szczecina. W grudniu mogłem bowiem po raz kolejny odwiedzić szczecińskie browary. Dziś zapraszam Was do Nowego Browaru, dziś do nazwy szczególnie warto dodawać "Szczecin", ponieważ właściciele otworzyli drugi Nowy Browar w Gdańsku. Od niego też zaczęliśmy naszą ekskursję po mieście, a przyczyna była banalna. Zapraszam dalej!
W pierwszy weekend listopada odbyła się pierwsza górska wyprawa pod auspicjami Śląskiego Oddziału Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych. Inicjatywę tę zaproponował nowy zarząd i dla mnie to strzał w dziesiątkę. Celem dwudniowego wyjazdu było wejście na Rycerzową, nocleg w schronisku połączony z degustacją, a następnie powrót inną drogą. Pomimo listopada spotkaliśmy prawdziwą złotą polską jesień, dzięki czemu możecie zobaczyć masę pięknych zdjęć. Nie obyło się też bez kilku piw. Zapraszam na ten spacer!
Moją pierwszą książką o piwie, był album Bena MacFarlanda pt. "Najlepsze piwa świata". Dostałem ją w prezencie od siostry. Było to jeszcze zanim zająłem się pisaniem bloga i książka pochłaniała mnie przez bardzo długi czas. Było w niej wszystko, czego potrzebował do szczęścia człowiek nawracający się na dobre piwo. Być może był to jeden z impulsów, który pchnął mnie głębiej w ten bogaty świat. W "Najlepszych piwach świata" czytałem o piwnych podstawach, stylach piwnych, etykietach, foodpairingu, piwnych miastach na świecie. Przede wszystkim książka jest fantastyczną podróżą po świecie piwa dosłownie i w przenośni. Napisana lekko, ze swadą i humorem prowadzi przez tajemnice piwnego świata. Dlaczego o tym piszę? Bo mająca teraz premierę książka "Wybierz sobie piwo. Przewodnik po stylach piwnych" autorstwa Jurka Gibadło (Jerry Brewery - wiadomo) bardzo mi tamtą pozycję przypomina. Zobaczcie o czym jest!
Wiecie, jak bardzo lubię portery, prawda? Czy mogłem więc przejść obojętnie obok tych trzech dżentelmenów? Nie. Szczególnie że piwa te powstały w browarze do którego mam kilometr w linii prostej. Browar Bury proponuje wariacje na temat swojego klasycznego Porteru Bałtyckiego 22° - trzy różniące się beczkami wersje barrel aged. Jest więc Jamaican Rum, Laphroaig i Woodford Bourbon. Czekałem na te piwa od jakiegoś czasu, tym bardziej że udało mi się zakręcić w browarze w czasie napełnienia beczek. Oto się doczekałem, a Was zapraszam do przeczytania recenzji!
Co jakiś czas wpada mi w ręce ciekawy zestaw piw domowych. Podchodzę do tych piw z namaszczeniem, bo zwykle nie dostaję losowych piw, a starannie wybrane. Te najsmaczniejsze. Tym razem zaufaniem po raz kolejny obdarzył mnie Dominik Friedek, wiceprezes Śląskiego Oddziału PSPD. Dzięki temu możecie zobaczyć, jak dobre piwa powstają w Browarze Kazamat. Przy okazji - wszystkie swoje wypite piwa wprowadzam na Untappd. Jeśli macie taką możliwość, róbcie to samo, feedback jest bardzo ważny w piwowarstwie domowym. Pierwotnie w dzisiejszym poście miało pojawić się pięć piw - wędzone marcowe, wędzony doppelbock, barleywine, tripel i dziki tripel, ale sięgnąłem do archiwum i wykopałem coś jeszcze. Zapraszam!
Niewiele browarów jest w stanie sprawić, że praktycznie zaraz po robocie wsiadam w autobus i jadę do Katowic. Nie żebym miał daleko, to raptem 30 minut autobusem. Trzy kolejne spędzone na hulajnodze i jestem w Białej Małpie. Zwyczajnie w sklepach dostępnych jest tak wiele świetnych piw, że trudno mi ruszyć odwłok mając z tyłu głowy obowiązki, dzieci czy bardziej konstruktywne sposoby spędzania wolnego czasu niż spożywanie alkoholu. Zwyczajnie starość. Dla Kingpina jednak byłem w stanie przesunąć wizytę na wyczekanej od dawna Diunie z premierowego piątkowego wieczoru na sobotni poranek. Trochę dlatego, że uważam Marka Kamińskiego za jedną z najciekawszych postaci naszego kraftu, a trochę dlatego, że piwa, które przywiózł ze sobą, powstały w na tyle niewielkich ilościach, że nie znajdą się w butelkach. Mówię o Melancholii i Melodramie, kolejnych - po Pantomimie i Mascaradzie - dzikich piwach leżakowanych w beczkach. Mascaradę uważam zresztą za jedno z najlepszych, jeśli nie najlepsze piwo tego roku.
Browar Lubrow gości na blogu w miarę regularnie i dobrze! Dzieje się w nim coraz ciekawiej. Nie ma też wcale łatwo na rynku, nie należy do grupy browarów hajpowanych, nie udziela się w grupach wzajemnej adoracji. Robi dobre piwo i stara się to robić coraz lepiej. Najwyraźniej szuka własnej drogi i miejsca na rynku. Na dodatek piwa można kupić bezpośrednio z browaru, w dobrych cenach i w sexy puszkach. Zapraszam na spotkanie z tymi siedmioma zawodnikami.
Pierwszym browarem, który odwiedziłem w czasie wakacyjnych wojaży po Zachodniopomorskiem, był Miejski Browar Stargard. Nieco na raty. Po zameldowaniu się w fantastycznie położonym nad Jeziorem Miedwie hotelu w Morzyczynie, postanowiliśmy zjeść raczej późny obiad w Stargardzie. Kiszki już stroiły instrumenty do marsza. Miejscem do tego idealnym wydawał się tamtejszy browar restauracyjny. Szybki przegląd menu pokazał, że każdy z nas - od Bombelka do Starego Dziada - znajdzie tam coś dla siebie. Zresztą wjeżdżając do miasta od zachodniej strony dosłownie wjechaliśmy wprost na browar. Uwielbiam takie koincydencje.
Szok przyszedł kilka minut później - po pierwsze w niedzielne popołudnie w wielkim lokalu brakowało wolnych miejsc, a dodatkowo deklarowany przez sympatycznego kelnera czas oczekiwania na posiłek stanowczo przekraczał odporność naszych żołądków i psychiki. Zjedliśmy ostatecznie gdzie indziej, co miało co najmniej dwie pozytywne konsekwencje - zjedliśmy pyszną pizzę gdzie indziej, popijając pilsem z Maltgardena warzonym “specjalnie” dla tej knajpki; a w innej pizzeri, z której mimo naszych chęci (i głodu) wykurzyła nas fatalna obsługa, przyuważyłem stojące na ladzie portery bałtyckie z drugiego stargardzkiego browaru. Kilka dni później wróciłem tam i wykupiłem wszystkie, bo ponoć były już bardzo niedostępne od dawna. Tyle wygrać. Zapomniałbym - najważniejszą konsekwencją odbicia się od pełnego lokalu w niedzielę było to, że moja obecność w okolicy została wypatrzona przez piwowarów browaru. Do Stargardu wróciłem nazajutrz rano umówiony na zwiedzanie, co zawsze jest ciekawsze niż zwykła wizyta. Zapraszam do Miejskiego Browaru Stargard, będzie ciekawie!
Od pewnego czasu, powiedzmy przełomu 2020 i 2021 roku, a może nawet nieco wcześniej, ilekroć piłem piwa Browaru Zakładowego, byłem pozytywnie zaskoczony ich formą. Właściwie nie zdarzały się wtopy, unikałem piw przegazowanych, nie trafiałem na wady produkcyjne (moja nieulubiona to dość powszechne utlenienie). Nasunął mi się wniosek, że forma browaru ustabilizowała się, a jakość gotowego produktu stoi na wysokim poziomie. Zacząłem bez wahania wymieniać Zakładowy w niedługiej litanii browarów godnych polecenia w ciemno. Rzecz jasna tych szeroko dostępnych, bo wśród bardziej lokalnych lista jest dłuższa. Tak oto przyjechałem pewnego czerwcowego dnia do Bierlandu i wziąłem wszystko, co z Zakładowego było, by skonfrontować swoje wyobrażenia z rzeczywistością połowy 2021 roku. Jak to wyszło? Jak dziś (no dobra wczoraj) kształtuje się forma browaru z Poniatowej?
Ostatni weekend września, niedziela - po spokojnej planszówkowej sobocie, która z kolei nastąpiła po piątkowej Silesii Beer Fest - okazała się wyśmienitym dniem na wypad w góry. Niechęć do bardzo wczesnego wstawania sprawiła, że zdecydowaliśmy się na nieodległy nam Beskid Mały, a chęć znalezienia krótkiej trasy z ładnymi widokami skierował naszą uwagę na Potrójną. Zabrałem ze sobą jedno piwo z Brofaktury, które już dostatecznie naczekało się na swoja kolej. Przypadek, los, fatum lub zwyczajnie dobra karma sprawiły, że nie było to jedyne piwo wypite w czasie tego wyjazdu. Zaintrygowany? Zaciekawiona? Zapraszam na małą wycieczkę.
Najmniejszy browar w Polsce! Dziś już nie, ale przez dwa lata ten tytuł należał do browaru będącego bohaterem dzisiejszego wpisu. Jedziemy w górę mapy, a w momencie gdy trasa S3 zaczyna zostawiać w tyle peryferyjne osiedla Gorzowa Wielkopolskiego, opuszczamy wygodną przez większość czasu trasę i skręcamy prosto na zachód. Na samiutkiej granicy województw Lubuskiego i Zachodniopomorskiego, pośród gęstych lasów i torfowisk leży Łąkomin, a w nim browar, który dobrze znają fani piwa rzemieślniczego. Zapraszam do kojarzonego głównie z piwami mocnymi Pałacyku Łąkomin.
W związku z tym, że mam ostatnio dobry czas na pisanie i wrażenia z degustacji piw domowych spotkały się z Waszym zainteresowaniem, sięgam po małe zaległości (w pisaniu). Dziś spotkanie z browarem domowym Brouwerij Venom, którego założycielem jest Daniel Śledzikowski. Dostałem od niego sześć domowych piw oraz jego komercyjne uwarzone według jego zwycięskiej receptury. Zobaczcie, jak mi smakowały.
Całkiem niedawno zostałem zaszczycony jedną z najładniejszych przesyłek od kiedy prowadzę swój blog. Browar Piwne Podziemie przesłał mi bardzo elegancką skrzynię, która wyglądała jakby w środku miał znajdować się Colt Peacemaker o specjalnie wydłużonej lufie. Ciemnobrązowe drewno, metalowe zapięcia i logo browaru wypalone na wieku. Zamiast rewolweru znalazłem w środku sześć naboi różnego kalibru - od 5 do 8,2%. W sam raz do wystrzelenia w ciągu kilku letnich wieczorów. Jak mi smakowały? Zapraszam na przegląd z małym bonusem.
Piękny prezent otrzymałem na urodziny od moich dziewczyn! Voucher do piwnego SPA! Nigdy wcześniej w takim nie byłem. W grudniu nie bardzo można było skorzystać z takich atrakcji, zresztą oficjalnie nic nie można było. Co prawda żyjemy w kraju, w którym tradycje antypaństwowe (przydatne w PISlandzie) i podziemne mają się dobrze - wiele rzeczy tylko oficjalnie nie działało. Niestety nie dotyczyło to SPA, do którego mogliśmy się wybrać z Gosią dopiero w czerwcu. Tym samym mogę Wam opowiedzieć, jak było. Zapraszam na Miasta Świętej Wieży i do Browaru Czenstochovia. Będzie piwo, jedzenie i taplanie się w balii.
Malinowska Skała to jeden z najładniejszych szczytów w Beskidzie Śląskim. Swój urok, ale też turystyczną popularność, zawdzięcza malowniczej wychodni skalnej wybijającej się na około pięć metrów ponad zboczem góry. To także jedno z najbardziej traumatycznych miejsc w historii moich piwnych podróży. Właśnie za sprawą tej majestatycznej skały. Letnia wyprawa szlakiem identycznym do tego, który jest sprawcą bolesnych wspomnień, miała być jego rehabilitacją, wypędzaniem demona, przywracaniem harmonii i poczucia równowagi we wszechświecie.
Nie wiem jak Wam, ale mi bardzo podoba się przyjęta niedawno strategia krótkich opisów zbiorczych wypitych piw, które najpierw publikuję na FB. Korzystając z czasu i przypływu weny mogę je wzbogacić o nieco większe podsumowanie na blogu i znacznie łatwiej mi się za to zabrać, gdy opisy są już gotowe. I odwrotnie - zdecydowanie łatwiej zabrać mi się za takie podsumowanie, gdy nie mam przed sobą perspektywy obrabiania zdjęć. Dziś przed wami - ponownie - Browar Lubrow i kolejny, drugi już, większy rzut piw puszkowanych na nowym sprzęcie. Jak wypadły te nieoczywiste piwa?
Niedawno otrzymałem piękny prezent od Daniela Lempke, piwowara domowego (Mody Home Brewery), ale także zawodowego (ex-Alternatywa). To zacnie zapowiadający się zestaw piw - kilka lekkich, codziennych, ale też kilka mocarzy. Oto krótkie podsumowanie.
Nie wiem, jak to się stało, że o browarze Wielka Sowa nie napisałem tuż po feriach zimowych. Nieobrobione zdjęcia znalazłem w lipcu i wtedy zdałem sobie sprawę, ze swojego zaniedbania. Jest to tym bardziej dziwne, że (1) to fantastyczne miejsce, (2) pojechałem odwiedzić piwowara, którego - może i słabo - ale znam od dawna, (3) poranna droga do browaru zmroziła mi krew w żyłach, a i (4) piwa zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie. Zapraszam do Bielawy!
Piwna rewolucja jest definitywnie za nami. Pozytywne jej skutki pozostaną jednak z nami. Jednym z nich jest znacznie większa liczba małych browarów. Drugim szeroka obecność piw w wielu stylach, także tych, które niekoniecznie były ulubionymi piwnej rewolucji. Dziś wracam do piw browaru Brofaktura z Siedlec.
Bardzo lubię odwiedzać browary, szczególnie takie, których historia sięga dalej niż kilka lat. Serdecznie Was zapraszam do Grodziska Wielkopolskiego, gdzie historia miasta przenika się z historią polskiego piwowarstwa. To właśnie tam powstał jedyny całkowicie polski styl piwa - piwo grodziskie. Tam też po przerwie działa Browar Grodzisk. Możecie zobaczyć, jak wygląda miasto i sam browar.
Oj, gorący był start nowego browaru Pinty. Gorący! Projekt Pinta Barrel Brewing zapowiadany był w najlepszym stylu. Zaczęło się od pojawiających się relacji z terenu budowy, następnie wraz z pracownikami mogliśmy oglądać surowe wnętrza, później poznaliśmy częściowo nową ekipę odpowiedzialną za funkcjonowanie PBB, by na koniec poznać logo i premierowe piwa. Te zapowiadały się grubo, a wisienką na torcie były drewniane beczki wysłane blogerom! Pierwsze doniesienia wskazywały, że piwa są wtopą, ale na szczęście odebrałem swoje w dzień premiery i stopniowo mogłem sam się z nimi zapoznawać. Poniżej znajdziecie więc moje wrażenia z picia tych piw wraz z kilkoma przemyśleniami.
Wydarzyła się rzecz niebywała! Taki zacny zestaw nowości z Browaru Nepomucen udało mi dość szybko opróżnić i mogę podzielić się wrażeniami. Robię to tym chętniej, ponieważ jestem bardziej niż kontent, a kropką nad i były dwa ostatnie wypite piwa. Zapraszam na tęczową szóstkę ze Szkaradowa.
24 czerwca 2021 obchodziliśmy Święto Piwa Grodziskiego. Wymyślone zostało w 2015 przez Jacka Domagalskiego (znanego także jako Jacer) - dziś właściciela i piwowara Browaru Milicz - na wzór dnia Koźlaka Jesiennego w Niderlandzkim miasteczku Zutphen. Celem święta jest uświadamianie klientów i promowanie piwa grodziskiego w aspektach smakowym, kulinarnym i historycznym. No to do roboty, bo czym w ogóle jest grodziskie i skąd się wywodzi?
Tym wpisem niweluję jedną z największych zaległości, jaką miałem na Piwnych Podróżach. Otóż w maju udało mi się odwiedzić "pierwszy polski browar rzemieślniczy". Jak to, a to nie Pinta? - zapytacie? Otóż sprawa jest skomplikowana znacznie bardziej. Serdecznie zapraszam na zwiedzanie Browaru Artezan w Błoniu. Zapewniam, że Jacek - współzałożyciel - podnosi prześcieradło i pokazuje swój sprzęt. Zobacz jak!
To, co widzicie na zdjęciu poniżej, to nie są wypasione piwa z Ameryki. Ta wspaniała siódemka została wypuszczona przez znajdujący się za naszą południową granicą Rodzinny Browar Zichovec. Myślę jednak, że i topowe amerykańskie browary nie powstydziłyby się takich efektów. Końcem ubiegłego roku zakupiłem u źródełka (choć za pomocą umyślnych) siedem piw wchodzących w skład projektu beczkowego Zichovca. Niebagatelne piwa leżały w różnych beczkach przez 18 miesięcy. Każde z nich zostało wypuszczone w butelce 0,75, okraszone przepiękną etykietą (każdą zaprojektował inny grafik) i zalakowane. Najważniejsze jest jednak to, że zawartość nie tylko idzie w parze z designem, ale w niektórych przypadkach zostawia go w tyle. Piwa leżały u mnie i oczekiwały na specjalny układ gwiazd (mój czas wolny, kilku znajomków do wspólnego wypicia i odpowiednie ku temu miejsce). W drugi weekend maja spotkaliśmy się w Białej Małpie - ja, Daniel, Kuba, Grzegorz, Krzysztof i Michał. Dobra ekipa!
Przyznacie, że butelki wyglądają niesamowicie |
W piwne podróże zabieram Was już dziesiąty rok. Może się więc zdarzyć, że o niektórych browarach przeczytacie po raz drugi. No może tylko częściowo. Sytuacja jest bowiem podobna to tej związanej z Browarem Lubrow (klik!), w którym kiedyś byłem i jednocześnie nie byłem. Dziś przypomnę Wam o browarze ze Świętochłowic. Kiedyś już w nim byłem, ale nie do końca. Zapraszam więc na Śląsk do Browaru ReCraft, o nim na Piwnych Podróżach nie było.
Szesnasty przegląd tygodnia przynosi właśnie szesnaście piw. Stylowo jest dość różnorodnie i interesująco - są bittery (tak, w liczbie mnogiej), stouty owsiany (również), pilsy (także), saisony (jednakowoż, ale nie do końca), no i trochę IPA - od wytrawnych do puchatych. Jest nawet marcowe ;) Serdecznie zapraszam, bo to topka polskich browarów rzemieślniczych.
Wiosną mija dziesięć lat od uwarzenia po raz pierwszy Ataku Chmielu. W sierpniu Pinta zorganizuje X Urodziny Kraftu, po raz pierwszy przy swoim browarze w Wieprzu, a dziś odsłoniła projekty swoich nowych etykiet. To drugi rebranding w historii browaru i trzecia etykieta Ataku Chmielu. Piwa, które jest od początku kraftu w Polsce. Ba, piwa będącego jego Chrystusem ;) To właśnie pojawienie się Ataku Chmielu uznajemy za początek piwnej rewolucji. Jak wyglądał rynek piwa w Polsce w tamtym czasie, co się wydarzyło przez te 10 lat? Szczegółowa analiza to temat na dobry doktorat, może znajdzie się promotor takiej pracy na którejś uczelni. Ja zarysuję tylko skalę zmian.
Stanowczo zbyt krótka była to wizyta i obarczona minusem pandemii. Jednakowoż wreszcie udało mi się odwiedzić najstarszy działający w Grodzie Kraka browar. Choć zamknięty, działający na wynos jedynie i odgrodzony od potencjalnych klientów taśmą i stolikiem, to udało mi się umówić i zwiedzić go. Niestety wszystko w pośpiechu, bo zdecydowanie zmitrężyłem wcześniej w Browarze Górniczo-Hutniczym, a czas nie był z gumy. To co zobaczyłem przekonało mnie jednak, że koniecznie muszę tam wrócić, gdy świat wróci do normalności, usiąść w ławach, zjeść i napić się piwa!
Kreta była moim pierwszym i do tej pory jedynym kontaktem z Grecją, Grekami i ich sposobem bycia. To też jedyny kawałek Grecji, który widziałem. Już za chwilkę wakacje, może będzie nam dane swobodnie podróżować. Postaram się zachęcić Was do wizyty na Krecie, bo absolutnie warto! Także od strony piwnej jest co robić!
Pożegnaliśmy już z radością pierwszy kwartał roku, którego najciekawszym okresem zawsze jest Baltic Porter Day, a który zwykle przynosi męczącą zimę i tęsknotę za cieplejszymi dniami. Wiosna już w pełni, a kwiecień zdaje się być żywcem wyjęty z powiedzenia. Na szczęście portery nie są wybredne, można pić je zimą, a latem nawet trzeba. Black beer matter. Sprawdźcie co nowego wjeżdża w przegląd. Są rzeczy niszowe, są rzeczy lokalne, są unikalne. Jak zawsze jest kilka zaskoczeń! Zapraszam!
Zapraszam na kolejny przegląd tygodnia. W znacznej mierze idzie zgodnie z trendami - większość piw to różnorakie IPA. I znów na swoją obronę mam tylko to, że dwa piwa do czorne IPA, a jedno to wyłącznie polskie chmiele. Dla przeciwwagi saison, wild ale, amber ale, english pale ale i RIS. Ten ostatni jest też ostatnim piwem, jakie wypiłem do dziś. Wtedy rozpocząłem małą przerwę od piwa i dobrze mi z nią. Ciekawe, czy ominie mnie jakieś ciekawe piwo?
Chcąc odwiedzić wszystkie gdańskie browary, pewnego wakacyjnego ranka obudziłem się wcześniej niż moja rodzina i Szybką Koleją Miejską pojechałem do Gdańska Wrzeszcza. Wtedy znajdował się tam jeden tylko browar - Browar Vrest. W momencie, gdy piszę te słowa, są już dwa browary we Wrzeszczu. Na terenie zabytkowych browarów powstało nowe osiedle, galeria handlowa oraz Nowy Browar Gdański (skojarzenie ze Szczecińskim nieprzypadkowe). Nie o nim jednak, bo piwo tam jeszcze nie powstało, ale warto o miejscu pamiętać. Dziś zabieram Was na południe od stacji kolejowej Wrzeszcz do Garnizonu.
Całkiem niedawno zapraszałem Was gorąco do gdańskiej Brovarni, zdając relację ze swojej wakacyjnej wizyty w tym fantastycznym browarze. Tym razem Brovarnia zjawiła się z rewizytą. Za sprawą przemiłych piwowarów - Bartka i Emila - dotarło do mnie pięć wielkich flaszek piwa, które sobie następnie skwapliwie spijałem wieczorami, bo w domu piję tylko późnymi wieczorami, gdy dzieci już śpią.
Kiedy byłem w Trójmieście poprzednim razem (2015), Browaru Port Gdynia jeszcze nie było. Rok po mnie pojechali tam Ewa z Łukaszem i przywieźli mi dwie eleganckie krachle z długą szyjką. To był mój pierwszy kontakt z gdyńskim browarem. Będąc na wakacjach na Kaszubach nie mogłem sobie odmówić przyjemności odwiedzenia jednego z najpiękniej położonych polskich browarów. Zapraszam! Piwnie także jest mega ciekawie!
Jest wiele browarów, w których jeszcze nie byłem. Są jednak takie, do których nigdy nawet nie było mi po drodze. Tereny na wschód od Warszawy są dla mnie właśnie taką ziemią nieznaną. Nie liczę jedynej mojej bytności tam, gdy jechałem pociągiem do Mińska (nie Mazowieckiego). Już nawet nie pamiętam czy jadący do Moskwy radziecki skład zatrzymywał się w Siedlcach, czy nie, bo najciekawsze działo się między Terespolem i Brześciem - zmiana rozstawu osi wagonów. Polecam! Wracając - to nie tak, że nie chcę jechać do Siedlec, ale też po prawdzie Brofaktura byłaby jedynym czynnikiem motywującym mnie do pojechania do tego miasta. To po prostu nieco zbyt daleko, by jechać ot tak. Cieszę się, że i tym razem góra przyszła do Mahometa. Tylko i aż pod postacią piwa. Zapraszam na krótki przegląd dobroci, kolejny który pokazuje, że w browarach restauracyjnych dzieje się wiele dobrych rzeczy.
Przedostatni przegląd tygodnia* niesie ze sobą tylko niewielką różnorodność. Sześć piw to IPA, a na swoją obronę mam tylko to, że dwa do WCIPA, a jedno poczwórne IPA. Poza tym APA, pils, angielskie barleywine i jedno ultrasłodkie piwo.
Browar Górniczo-Hutniczy skończył niedawno rok swojej działalności, a ja odwiedziłem go dopiero krótko po tej rocznicy. Późno, biorąc pod uwagę, jak łatwo mi się do niego dostać. Z przystanku autobusowego na moim osiedlu odchodzą m.in. autobusy do Krakowa, które zatrzymują się na przystanku Kraków Miasteczko AGH. Stąd już tylko kilka kroków do jednego z najładniejszych browarów w Polsce. Browar Górniczo-Hutniczy jest w dodatku modelowym przykładem brewpubu. Zaciekawieni? Zapraszam dalej!
Jeszcze w czasach przedblogowych, które nieco giną w mrokach dziejów, jako zamęczający wszystkich wokół fan piwa, entuzjasta poszukiwań nowych smaków i początkujący podróżnik, otrzymałem w prezencie od siostry książkę Bena McFarlanda pt. "Najlepsze Piwa Świata". Napisana ze swadą przybliżała mi bardzo ciekawy świat piwa i rozpalała wyobraźnię. Jednym z piw, na które szczególnie się śliniłem znając już nieco piwowarstwo niemieckie, był Celebrator - doppelbock z bawarskiego browaru Ayinger. Lata mijały, poznawałem kolejne style, odwiedzałem kraje, piłem to i owo, ale na piwa browaru napatoczyłem się dopiero w 2021. Choć na swoją obronę muszę przyznać, że w czasie zachłyśnięcia się piwami nowofalowymi, nie patrzyłem w ogóle na półki z klasyką. Po latach znów je doceniam, a to właśnie nowa fala nudzi mnie okrutnie. Zapraszam więc na szybki przegląd kultowej już klasyki - sześć piw z browaru Ayinger. Nie będziecie żałować!
Trzynasty przegląd tygodnia to początek rozstania z tym formatem. Niemniej jednak kilka piw jeszcze zostało w lodówce, więc spokojnie sobie je dokończę i dam wam znać, jak smakują. W dzisiejszym odcinku dwa piwa wylałem do kranu, a pięć spożyłem z godnością. To i tak czyni go jednym z dwóch najkrótszych przeglądów, a jeśli chodzi o piwa wypite, to najkrótszym. Z perspektywy girbiczka jest zdecydowanie nieciekawy, więc jeśli ślinisz się na myśl o pastry, to możesz spokojnie nie klikać dalej. Tylko klasyka.
Wakacyjny spacer po Gdańsku w towarzystwie blogersko-piwowarskim, o którym pisałem Wam w jednym z poprzednich tekstów, zakończył się w dobrym do tego miejscu - w browarze PG4. To jeden z czterech browarów znajdujących się w ścisłym centrum miasta i położony jest tak, że w zależności od planu dobrze od niego zacząć zwiedzanie lub na nim skończyć. Zapraszam więc na szczególnie mocno subiektywne wrażenia z naszej wizyty tam. Było dziwnie.
Tak zróżnicowanego przeglądu chyba jeszcze nie było. Tak krótkiego też. Jest tu tylko jedno modne IPA i to fermentowane kveikami, kolejne DDH to duet polskich chmieli, jest belgijski tripel, jest blonde ale, stout śniadaniowy z kawą, leżakowane 2 lata w beczce wild ale i domowy flanders. To przegląd na jaki zasługuje każdy.
W sercu Gdańska działają dziś cztery browary. Najstarszym z nich jest Brovarnia. Restauracja zlokalizowana w pięciogwiazdkowym Hotelu Gdańsk. To gdańska marina, nieopodal zrewitalizowanych Wyspy Spichrzów i Ołowianki. Bardzo prestiżowe, także dzięki temu hotelowi, miejsce. Zapraszam na wizytę nad Motławą i spotkanie z piwowarami browaru.
Zaczynam drugą dziesiątkę cotygodniowych przeglądów. Nie są to recenzje super nowości, choć i takie tu znajdziecie. Bym na co dzień chłeptał same premiery potrzebowałbym dostawcy tychże i - nawet ja - zapasowej wątroby. W ogóle nie rozumiem różnych docinków na temat mej wątroby, ja naprawdę malutko piję. No bo cóż to jest jedenaście piw na tydzień (nie licząc porterów). Nie licząc przeglądów browarów, które opublikuję osobno. Nie licząc... A zresztą. Nie jestem uczulony na piwo, nie kończę chlania, nie mam kryzysu związanego z nagrywaniem filmów. Będę robił to dalej... Przy okazji, najstarsi podróżnicy pamiętają cykle Wielopaków, taki bieda poprzednik obecnych przeglądów. Niedawno kliknąłem sobie z ciekawości, co ja tam opisywałem. Jest bardzo interesująco z punktu widzenia archeologicznego. Polecam (macie zakładkę u góry)! Tymczasem zapraszam na Przegląd Tygodnia!
Prawdopodobnie nie ma bardziej znanego miejsca w Gdańsku niż ulica Długa i Długi Targ. Między Złotą Bramą i Zieloną Bramą ciągnie się trakt, którym miasto żyło już od średniowiecza. Dziś przyciąga tłumy turystów nie tylko licznymi restauracjami, prestiżowymi sklepami i hotelami, ale także zabytkami, zarówno tymi, które oparły się II Wojnie, jaki i tymi odbudowanymi. Obiektywy kierują się przede wszystkim na Fontannę Neptuna (ponoć każdy, kto jest w Gdańsku pierwszy raz, powinien pocałować Neptuna poniżej pleców), zabytkowy Ratusz Głównego Miasta oraz Dwór Artusa. Dziś chcę zabrać Was w podziemia tego ostatniego. W nich bowiem zlokalizowany jest browar Piwnica Rajców.
Dziesiąty przegląd tygodnia wjeżdża już nieco mniejszym opóźnieniem i jest w nim kilka ciekawostek. Polskie pale ale, FES, marcowe i koźlak, saison, barlewine. Do tego kilka IPA oraz jeden RIS. Kolejny przegląd będzie już całkiem na bieżąco, bowiem w ubiegłym tygodniu z różnych przyczyn wypiłem bardzo mało piwa.
Można by rzec, że "nikogo" - w sensie temat nikogo nie interesuje, ale nie do końca tak jest. Czas podsumować tegoroczne nagrody RateBeer Best. Choć serwis ten ulega postępującej marginalizacji, to przyznawane wyróżnienia są w dalszym ciągu powodem do dumy i chwalą się tym browary, knajpy i sklepy. Czy słusznie?
W styczniu pojechaliśmy na kilka dni ferii. Do rodziny rzecz jasna, by nie narażać się władzom. W tym celu przebadaliśmy drzewo genealogiczne i okazało się, że mamy rodzinę w okolicy Gór Sowich. Kierunek idealny, bo jakoś nam nigdy po drodze tam nie było. Wystarczyło się spakować. Już na miejscu 'wujek' mówi, że tu obok właściciel łowiska pstrąga otworzył browar. Oczywiście śmiałem powątpiewać w tego niusa, bo przecież mało prawdopodobne, bym o tym nie wiedział, szczególnie jadąc tam na kilka dni. I wiecie co? Myliłem się. Tak oto mogłem zawitać w progi Manufaktury Piwowarskiej Złota Woda.
Styczeń był ciekawym miesiącem, jednak wyjazd na ferie, a później nadrabianie życia zawodowego, w połączeniu z piciem porterów, całkowicie zaburzyły moje plany publikacyjne. Tym samym co najmniej dwa przeglądy tygodnia się nie pojawiły. Oczywiście nadrobię.