Brovar Vrest

08:40

Chcąc odwiedzić wszystkie gdańskie browary, pewnego wakacyjnego ranka obudziłem się wcześniej niż moja rodzina i Szybką Koleją Miejską pojechałem do Gdańska Wrzeszcza. Wtedy znajdował się tam jeden tylko browar - Browar Vrest. W momencie, gdy piszę te słowa, są już dwa browary we Wrzeszczu. Na terenie zabytkowych browarów powstało nowe osiedle, galeria handlowa oraz Nowy Browar Gdański (skojarzenie ze Szczecińskim nieprzypadkowe). Nie o nim jednak, bo piwo tam jeszcze nie powstało, ale warto o miejscu pamiętać. Dziś zabieram Was na południe od stacji kolejowej Wrzeszcz do Garnizonu.


Ja akurat wysiadłem na stacji Zaspa, by spokojnym spacerkiem dotrzeć sobie na miejsce. To bardzo ciekawa, ładna i rozwijająca się - mocno też rewitalizowana - okolica. Pewnie nie wiecie, ale nazwa Wrzeszcz nie wzięła się od darcia mordy, ale od rosnących tam wrzosów. W XIX wieku na 30 ha powstał tu garnizon wojskowy tzw. Czarnych Huzarów, straży przybocznej cesarza Wilhelma II. Dziś to wzorowo zagospodarowywane tereny. Czuć w tym piniądz. Ekskluzywne apartamenty, rzemieślnicze piekarenki, kawiarenki, zadbane trawniki, odpicowane place zabaw... a na południowym krańcu sala koncertowa Stary Maneż (maneż to inna nazwa na ujeżdżalnię) wraz ze swoim foyer w postaci Browaru Vrest. Stary Maneż to piękny ceglany budynek, do którego jakby dobudowano nowoczesna część na browar. To gustowne połączenie stali, szkła i rdzawej blachy Cor-ten. 


Wnętrze browaru robi doskonałe wrażenie. Już od samego początku w oczy rzuca się centralnie ustawiona warzelnia. To polskie Minibrowary.pl o wybiciu 12 hektolitrów. Obok niej nieco schowane są dwa tanki fermentacyjno-leżakowe, reszta jest na zapleczu (10 hl i 20 hl). Wnętrze jest nowoczesne, eleganckie i przytulne. Otwarta duża przestrzeń naturalnie podzielona jest na kilka sekcji różniących się stolikami i siedziskami. Jest przytulnie. Sam siadam na wysokim stołku z widokiem na warzelnię z nadzieją zjedzenia pysznego śniadania. I takie rzeczywiście było. Jajka z boczkiem i czerwoną fasolą posypane świeżym szczypiorkiem  okazały się sztosem nad sztosy. Pięknie podane i przesmaczne. Do tego (przed, w trakcie i po) wypiłem trzy dostępne piwa. Były trzy - dwa ze stałej oferty (jasny pilzner i ciemne) oraz jedno sezonowe - pszeniczne IPA. Trzy piwa przed dziesiątą to jest i tak hardcore, nawet dla mnie.


Piwa niestety nie dotrzymały kroku świetnemu śniadaniu. Pilzner jest dokładnie żaden, bezpłciowy. Jest jakaś gorycz ale niekoniecznie przyjemna. Bardziej smakowało mi Pszeniczne IPA. Pachnie bardzo ciekawie czerwonymi owocami i dżemem, skojarzył mi się z francuskimi chmielami, które jakiś czas temu hulały po polskich browarach. Goryczkę ma przyjemną, krótką. W profilu jednak przypomina lagera. Jest spoko, tylko spoko. Najgorsze okazało się Ciemne. Choć pachnie ładnie i klasycznie pieczoną skórką chleba. W smaku jest wytrawne, ale też niepoprawne - trochę mokra szmata, trochę kartonowego posmaku skreśla to piwa w moich oczach. Jeśli chodzi o piwo, to nie ma szału. Dla samego piwa chyba żal się tam wybierać niestety.

Jeśli jednak lubisz odwiedzać browary, to warto zajrzeć do tego klimatycznego miejsca i coś przekąsić. A nuż i piwo będzie lepsze, gdy będzie normalnie rotować na kranach. 

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy