Browar Roch

08:00

Wizyta w Browarze Roch była jedną wielką niewiadomą i od niego właśnie wolałem na wszelki wypadek rozpocząć swoje sudeckie piwne wojaże. Dlaczego niewiadomą? Ano dlatego, że skontaktowanie się z kimkolwiek w browarze okazało się karkołomne - ani mail, ani facebook, ani telefon. Brak mi było konkretnych i pewnych informacji, czy miejsce w ogóle jest otwarte i czy można je zobaczyć. Różne osoby pisały mi, że zobaczenie Rocha może nic być takie łatwe. Mi się częściowo udało. 


Srokowski Browar Roch znajduje się w Nowych Rochowicach, tuż przy głównej trasie z Bolkowa do Jeleniej Góry. Nie mogłem sobie oczywiście odmówić wizyty w Bolkowie słynącym ze swojego zamku i odbywającego się co roku gotyckiego święta Castle Party. Bolków to urocze, niewielkie miasteczko, a sam zamek jest potężny i zachwyca widokiem z wieży. To już praktycznie Góry Kaczawskie, których najwyższym szczytem jest Skopiec - 724 m.n.p.m.


Jadąc z Bolkowa nie da się przegapić Rocha. To kompleks zabytkowych budynków stojący tuż przy drodze. W znajdujących się tam budynkach znajdowała się niegdyś stadnina koni słynna ze swojego championa. Na jednym z budynków jest po nim pamiątka. Zaraz za ostatnim budynkiem - właściwego browaru - znajdują się dwa wapienniki, czyli wielki kamienne piece do wypalania wapienia. Pewną obawę zrodził kompletnie pusty plac browaru i zupełny bezruch, ale szybko okazało się, że drzwi są otwarte a Roch zaprasza do środka.


A w środku dwa pomieszczenia. Niestety zupełnie puste, żeby nie powiedzieć zapuszczone. I właściciel od którego co nieco się dowiedziałem, a co nieco pojawiło się miedzy wierszami. No bo właściwie dlaczego w środku wakacji, przy pięknej pogodzie nie ma w środku nikogo? Otóż restauracja działała, ale z przyczyn kadrowych (brak rąk do pracy wydaje się kuriozalny, bo niedaleki browar tętni życiem i są tam i pracownicy, i tłumy gości). Sala restauracyjna (na zdjęciu powyżej po prawej) wygląda klimatycznie i aż żal, że nie można tam nic zjeść. Można napić się za to piwa, ale byliśmy w drodze, więc zostałem tylko poczęstowany próbkami. Z piwem na wynos nie ma problemu, więc wziąłem wszystko, co było. A że każde kosztowało 10 złotych to już insza inszość.


Browar już po kilku miesiącach działalności został w 2015 roku nagrodzony na Konkursie Piw Rzemieślniczych - złoty medal za Fryz i srebrny za Nokotę to duże osiągnięcie Mateusza Kupracza, który w momencie gdy tam byłem, już nie był piwowarem Rocha. Przeniósł się do Nepomucena, a o zastępstwie na razie cisza.


Z uwagi na problemy z higieną właściciel nie pokazał mi części właściwej browaru. Generalnie z rozmowy wyłonił się obraz browaru, któremu ciągle wiatr w oczy. Nie bardzo mi się to zgrywało z przyjęciem piw Rocha przez naszych piwoszy, ale jakoś pasuje do ignorowania wszystkich wiadomości i nie odpisywania na nie. Szkoda szczególnie miejscówki, która powinna przyciągać masy przejezdnych, karmić ich i poić.


Jak wspomniałem zakupiłem pięć piw - jedno wypiłem tego samego dnia w górach, a pozostałe wieczorem w miłym towarzystwie. Na zdjęciu powyżej brakuje więc Colorado, wtedy nowości.


Colorado to american brown ale, który wygląda wprost ohydnie - jak zbełtane kakao. Na szczęście reszta jest już na swoim miejscu. No powiedzmy, bo to bardzo charakterne brown ale. Bardzo intensywny aromat iglaków miesza się z nutami chlebowymi i orzechowymi, a bardzo pełny smak nieco zamula potężną goryczką. Chyba spodziewałem się czegoś bardziej rześkiego w ten upalny dzień, a otrzymałem przyciężkawe, intensywne piwo. Jest spoko. 6/10.


Paso Fino to klasyczny pszeniczniak i jako taki miał u mnie trudno. Niby typowa pszenica, ale jednak taka uboga, jak krewny w Kazachstanie. Dominuje tu goździk i lekka skórka cytryny, jest zbyt wodniście i mało ciekawie. Pomimo leciutkiej kwaskowości piwo jest zamulające i zbyt intensywnie ziołowe. 4,5/10. Pozostałym jednak smakował bardziej niż mi.


Nokota to american pale ale i to bardzo sympatyczne. Piwo jest tak w aromacie jak i w smaku bardzo owocowe - dominują słodkawe brzoskiwnia i morela. Gorycz jest wyraźna, ale nie przeholowana. Orzeźwiające piwo pozostawia lekko trawiaste posmaki. 6,5/10.


Marwari okazało się bez wątpienia najbardziej gładkim w wypitych piw. Z aksamitnością współgra spora pełnia piwa i aż prosiłoby się o większą gorycz, bo ta jest niewielka. Niemniej jednak owocowość aż kipi - są owoce egzotyczne i cytrusy. Piwo jest mega pijalne, ale brakuje mu kropki nad i. 7/10.

Nie wiem jak to się stało, ale zaginęło mi zdjęcie ostatniego piwa Einsiedler, którego próbowałem wcześniej w browarze. Einsiedler to white IPA i moim zdaniem było to najciekawsze piwo tego wieczoru. Już w aromacie pojawiły się nuty kolendry, szczęśliwie bardzo słabe i szybko zniknęły pod cierpką pomarańczą i cytrusami. W smaku dominują białe owoce - winogrono i agrest, które dają słodkawą soczystość i lekką cierpkość. Bardzo mi to pasowało. Gorycz jest spora i świetnie współgra ze smakiem piwa. 7,5/10.

Te dziwne nazwy piw odnoszą się do przeróżnych ras koni, co fajnie wpisuje się w klimat miejsca.


Ogólnie Browar Roch pozostawił u mnie mieszane uczucia. Miejsce ma wielki potencjał i szkoda, że się marnuje. Piwa natomiast są dobre. Pytanie czy nowy piwowar utrzyma tę jakość? Na koniec zostawiam zdjęcie przewspaniałej kotki, która kręciła się po terenie browaru. Kotka po lewej.

Zobacz także

7 komentarze

  1. Echhh Szymon i Tomasz.. ;)
    Jeśli chodzi o piwa z Rocha, to fajne, smaczne, jedne bardziej inne mniej... ale ten właściciel... taki wieczny malkontent.. nie chcę tam wracać.. tylko kotełek wywołał miłe wspomnienie po tym miejscu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesmacznych nie było jednak. Nawet pszenica komuś smakowała. Koteł super, miejscówka rewelacja.

      Usuń
    2. Droga Małgosiu.... proponuję poznać właściciela bliżej a nie oceniać go po... no właśnie Pani Małgorzato... Po czym Pani ocenia właściciela??
      Tutaj chodzi o piwo i jego jakość a nie osobowość...

      Usuń
    3. Przecież Gosia napisała najpierw o piwie. Ocenia pewnie po spotkaniu go, byłem przy tym;)

      Usuń
    4. Piwo to nie tylko napój w butelce, ale także miejsce i osoba, która go tworzy :)Nie zgadzam się zatem, że nie wolno mi skomentować właściciela browaru, który odwiedzam.
      Oceniłam piwo, które spożyłam i oceniłam właściciela, którego miałam okazję poznać w czasie wizyty w browarze. Jego sposób wypowiedzi, czyli doszukiwanie się problemów, wyszukiwanie tylko negatywnych cech u ludzi go otaczających i nie wysilenie się na jakiekolwiek zauważenie pozytywnych stron życia spowodowało u mnie wrażenie o którym napisałam w pierwszym komentarzu.
      Pozdrawiam Anonima :)

      Usuń

Obserwatorzy