W tegoroczny Dzień Babci po raz drugi obchodziliśmy Święto Porteru Bałtyckiego. Nie mam pojęcia, z jakiego powodu było ono reklamowane jako Baltic Porter Day - wszak Polacy nie gęsi i nie tylko swe piwo, ale i język mają. Inicjatywa zapoczątkowana i rozkręcona przez Marcina "Masona" Chmielarza ma na celu popularyzację stylu piwa kojarzonego z Polską i rejonem Morza Bałtyckiego. W sobotę w wielu knajpach naszego kraju szerokim strumieniem polały się więc portery, często specjalnie przygotowane na ten dzień. I choć przez dłuższy czas nie było przesłanek by sądzić, że któraś katowicka knajpa przyłączyła się do tej inicjatywy, to ostatecznie swoją ofertą najprawdopodobniej niczym nie odstawały od innych dużych miast.
Browar Fabrica RARA. Jedyny kontraktowiec na rynku, który ma cały browar tylko dla siebie. Cieszyński rzemieślnik, który za cel postawił sobie robienie ciekawych piw, macerując je z herbatami. Przede wszystkim to jednak przesympatyczni ludzie, którzy przenieśli swoje hobby do skali makro (no może mezo), ale to wciąż bardziej hobby niż biznes.
W grudniu byłem w Cieszynie na ul. Świeżego dwa razy. Za drugim razem zostałem zaproszony przez Michała Kochaniewicza (jeden z piwowarów) na ostatnie warzenie w browarze. Quo vadis Fabrica RARA?
Spokojnie i po cichu Browar Zakładowy wyrósł w piwowarstwie rzemieślniczym na odkrycie 2016 roku. Do najlepszych debiutów ubiegłego roku zaliczyłem go ja, Michał Dublaga - Beerrunowski, Maciej Hus - No To Po Piwku, Bartek Nowak - Małe Piwko, Marcin Stefaniak - Piwolog, Szymon Minojć - Dziennik Piwny, Kuba Niemiec - The Beervault, Michał Sułkowski - Kilka Słów o Piwie, Gosia Bujok - Piwny Lajfstajl, Darek Dmytryszyn - Piwne Degustacje, Kacper Groń - Piwna Zwrotnica, Kamil Kowalewski - Smaki Piwa, Dawid Siedlecki - Piwny Paragraf, Maciek Wiśniewski - Podchmieleni. Bardzo rzadko jakaś pozytywna kwestia tak łączy blogerów. Zwykle zgadzają się oni ze sobą w hejcie. Wszystko to bez marketingowej sieczki, cycatych lasek (szkoda w sumie), piw od czapy i dodatków z dupy. Od swojego debiutu znajdujący się w podlubelskiej Poniatowej browar wypuścił 23 piwa, a wśród nich ze świecą szukać wtop. Ja przynajmniej takiej nie spotkałem. To solidne, stylowe i zwykle klasyczne piwa. Po prostu doskonale zrobione.
Grudniowy zakup RIS-a i barlewine'a stał się okazją do przyjrzenia się formie Browaru Zakładowego w końcówce roku. Tylko dwa piwa z zestawu piłem wcześniej, więc wielu powrotów nie będzie.
Częste wyjazdy do Cieszyna i kontakty z osobami będącymi na co dzień bliżej Czech, czy nawet mieszkających za naszą południową granicą, sprawiają, że kraj naszych sąsiadów kojarzy mi się nie tylko z knedlami i Krecikiem, ale też z normalnością. Takim spokojem i zwyczajnością dnia powszedniego, rozsądkiem i logiką. To oczywiście pobieżne obserwacje osoby z boku, ale i te nieco bardziej dogłębne (świetna proza Mariusza Szczygła) potwierdzają to. Pewnie dlatego tak bardzo lubię choćby krótkie wypady do Republiki Czeskiej. Nie umiem tego dokładnie wytłumaczyć, ale na południe od Olzy coś się zmienia - może to tylko układ dróg i znaków, może uporządkowanie przestrzeni publicznej. Na pewno to cała masa nieopisywalnych niuansów. Tego samego po raz kolejny doświadczyłem na jednodniowym wypadzie do Štramberka. Ale także znacznie więcej. I nie chodzi mi o piwo, choć ono też był ważne.
W sobotę 14 stycznia 2016 odbyła się w Białej Małpie premiera piwa Wormhole. Tunel czasoprzestrzenny przestał być koncepcją teoretyczną za sprawą współpracy Browaru Olimp i Browaru Szpunt. To nie tylko most między oba browarami, ale też swoisty pomost pomiędzy odmiennymi pomysłami na imperialne IPA. Poza możliwością spotkania przedstawicieli browarów, była to także okazja do zapoznania się z ich portfolio. Pojawiło się wiele bardzo interesujących piw. Dla mnie była to także możliwość powrotu do Białej Małpy po długiej przerwie. Zapraszam do relacji.
Grudniowa wizyta w kinie dość niespodziewanie zakończyła się otrzymaniem niezwykłego prezentu. Oto obdarowani zostaliśmy sześciopakiem piw z Ursy Maior. Bieszczadzki browar rozpoczął swoją działalność w 2013 roku zaskakując bardzo smacznymi piwami, świetnymi etykietami i mocnym wpisywaniem się w swoje naturalne i społeczne otoczenie. Nic dziwnego, że szybko zdobył uznanie wśród piwoszy (klik!). Dwa piwa do dziś kojarzyły mi się jako rewelacyjni przedstawiciele swoich stylów - oczywiście chodzi o wędzony Deszcz w Cisnej i Megalomana.
Formuła Wielopaków ulega dla mnie wyczerpaniu. Najzwyczajniej rzecz ujmując są ciekawsze rzeczy do pisania niż recenzję piw. Nie mówię, że wycofam się całkowicie z nich, bo pewnie tego nie zrobię. Doświadczenie pokazuje jednak, że pojawiają się tu najczęściej piwa, których nie ma już na rynku, więc podejrzewam że czytanie tego ma tylko wartość historyczną lub archeologiczną. Będę starał się robić lepszy użytek z wypitych piw, zamiast tworzenia losowych zestawów. Na pewno jednak dokończę to, co mam już przygotowane i zanotowane.
Jak widzicie nie ma tu nowości. Są za to piwa z potencjałem evergreenów. Jeśli nie wiecie które, to znaczy, że ten wpis ma jakiś sens. Zapraszam na piwa od fluktuującej Faktorii, progresywnej PiwoWarowni, obiecującej Osowej Góry, smacznych Stu Mostów i różnorodnej Radugi.
Są takie browary, o których warto napisać jak najszybciej, bo z wielu powodów są bardzo interesujące. Dzisiaj nie zabieram Was w podróż. Do Piekarni Piwa jechałem z domu jakieś 30 minut, więc to zdecydowanie wycieczka. Browar wystartował w 2. połowie 2016 roku - pierwsze warzenie odbyło się 20 lipca, a już zrobiło się o nim dość głośno w polskim świecie piwa rzemieślniczego. W czasie przerwy świątecznej dość spontanicznie postanowiłem wybrać się tam, gdy tylko dowiedziałem się, że wszyscy są na miejscu i nie będzie z tym problemu.
Wielopak wraca w nowym roku pod postacią piwnej archeologii. Znów zabieram Was na Mazury, gdzie krafty kupowałem za niebotyczne pieniądze. Wyboru nie miałem - tylko jeden sklep w Giżycku prezentował jako taki poziom zaopatrzenia. Niestety nie jestem przyzwyczajony do płacenia za piwa ponad 10 złotych, więc degustacje ograniczyłem. Tudzież piłem dostępne wszędzie Kormorany, a i sam browar wszak odwiedziłem i do dziś pozostaję pod jego wielkim wrażeniem (pisałem o tym tu). Dziś jednak coś innego.
Zauważycie, że jest bardzo wakacyjnie. Trzy piwa to saisony - jeden z Golema, jeden z Szałupiw i jeden z Trzech Kumpli, wariacja na temat witbiera z Browaru Jana, owocowa pszenica także z poznańskiego kontraktowca oraz - rzadki widok na blogu - piwo od Doctor Brew - lager z dodatkiem moszczu winogron.
Koniec i początek roku to czas podsumowań. Ja rozpoczynam bardziej intensywne podsumowanie mojej podróży do Anglii. Dziś zabieram Was tam, gdzie najbardziej lubię - w góry. Surprise - w Anglii są góry. Jeśli komuś Wyspy Brytyjskie kojarzą się górami to zwykle są to pasma w Szkocji, Irlandii lub Walii. Anglia wydaje się być płaska jak wykres encefalografu podłączonego do Macierewicza. Błąd. Może i góry nie są najwyższe, najwyższy szczyt Anglii - Scafell Pike nie przekracza 1000 metrów i jest dopiero trzynastym pod względem wysokości na Wyspach, ale już z daleka widać, że góry to nie przelewki. Dziś przejdziecie się po Lake District w Kumbrii i zobaczycie jeden z tamtejszych browarów - Hawkshead.