"Dzisiaj w Cieszynie, dzisiaj w Cieszynie
Wesoła nowina!"
Trzeba pić dopóki jest!
Wesoła nowina!"
Święta minęły i w czaszy spieniły się tematy i pomysły. Urzekł mnie swą pełnią Bracki Grand Champion. Od czego by zacząć? Może od nazwy.
Dlaczego Grand Champion? Otóż od wielu lat, gdy dobiega końca wiosna, a wielkimi krokami zbliża się lato, na terenie browaru żywieckiego odbywa się, gromadzące tłumy entuzjastów, święto piwa - Festiwal Birofilów. Gwoździem programu jest konkurs na najlepszego piwowara domowego i jego dzieło. jest sporo kategorii odpowiadających piwnym stylom warzenia. Zawsze wybierany jest ten jeden najlepszy smak i - uwaga, uwaga - od 3 lat zwycięzca ma możliwość uwarzyć swojego Grand Championa w brackim browarze zamkowym w Cieszynie (ten browar to temat na osobny wpis) i w specjalnej edycji piwo to wchodzi na rynek w grudniu. Do tej pory mieliśmy więc okazję kosztować tak pysznych piw jak Bracki Koźlak (2009) oraz Brackie Pale Ale belgijskie(2010). O tym dlaczego tegoroczny Grand Champion nazywa się tak, a jego nazwa nie odnosi się - jak w poprzednich latach - do nazwy stylu warzenia w drugim (równie ciekawym akapicie). Dla mnie atrakcją jest aleja piw świata, gdzie można spróbować, degustować ok. 200 piw z całego (nie bez przesady) świata, a następnie kupić najsmaczniejsze na wynos. Spieszyć trzeba się.
Piwo Grand Champion jest piwem kolońskim, a właściwie, by być precyzyjnym, jest uwarzone w stylu kolońskim, ale za takie uważane być nie może. Dlaczego? - zapytasz. Otóż piwo kolońskie ("Kölsch") jest produktem regionalnym chronionym prawnie przez Unię Europejską i jako takie może być warzone jedynie w Kolonii (Dojczland). To tak samo jak z naszym Oscypkiem, który mogą robić nasi górale podhalańscy. Bracki Grand Champion jest więc takim scypkiem, niby oscypek, ale nie oscypek. Piwo kolońskie jest warzone zgodnie z niemieckim prawem czystości (brzmi to trochę jak wymysły Adolfa) - szesnastowiecznej normy browarniczej nakazującej warzyć złocisty trunek używając do tego jedynie wody, chmielu i słodu jęczmiennego (dziś mniej restrykcyjnie dopuszcza się inne słody), tak by dbać o wysoką jakość piwa i nie bełtać go plugawymi dodatkami. Piwo kolońskie pije się ze specjalnych szklaneczek ("Stange", sztangietki) z cieniuteńkiego szkła, o pojemności 200 ml., które to zapobiegają ogrzewaniu się piwa od dłoni.
Bracki "Kölsch" jest więc piwem górnej fermentacji, jasnym i bardzo klarownym. Zwykle tak jasne piwa smakują mi nijak, nieciekawie, bezpłodnie (z wyjątkiem rzecz jasna kuszących kwiatami i owocami Witbier'ów zwanych też Blanche'ami). A tu zaskoczenie!! Piwo jest przepyszne. Smak tak wyraźny, goryczkowy, pełny. Z każdym kolejnym łykiem czuć go tak samo, nawet łyk ostatni przepełniony jest tym samym uniesieniem co łyk pierwszy. Subtelny i przyjemny od początku do końca.
Trzeba pić dopóki jest!