Najmniejszy browar w Polsce! Dziś już nie, ale przez dwa lata ten tytuł należał do browaru będącego bohaterem dzisiejszego wpisu. Jedziemy w górę mapy, a w momencie gdy trasa S3 zaczyna zostawiać w tyle peryferyjne osiedla Gorzowa Wielkopolskiego, opuszczamy wygodną przez większość czasu trasę i skręcamy prosto na zachód. Na samiutkiej granicy województw Lubuskiego i Zachodniopomorskiego, pośród gęstych lasów i torfowisk leży Łąkomin, a w nim browar, który dobrze znają fani piwa rzemieślniczego. Zapraszam do kojarzonego głównie z piwami mocnymi Pałacyku Łąkomin.
W związku z tym, że mam ostatnio dobry czas na pisanie i wrażenia z degustacji piw domowych spotkały się z Waszym zainteresowaniem, sięgam po małe zaległości (w pisaniu). Dziś spotkanie z browarem domowym Brouwerij Venom, którego założycielem jest Daniel Śledzikowski. Dostałem od niego sześć domowych piw oraz jego komercyjne uwarzone według jego zwycięskiej receptury. Zobaczcie, jak mi smakowały.
Całkiem niedawno zostałem zaszczycony jedną z najładniejszych przesyłek od kiedy prowadzę swój blog. Browar Piwne Podziemie przesłał mi bardzo elegancką skrzynię, która wyglądała jakby w środku miał znajdować się Colt Peacemaker o specjalnie wydłużonej lufie. Ciemnobrązowe drewno, metalowe zapięcia i logo browaru wypalone na wieku. Zamiast rewolweru znalazłem w środku sześć naboi różnego kalibru - od 5 do 8,2%. W sam raz do wystrzelenia w ciągu kilku letnich wieczorów. Jak mi smakowały? Zapraszam na przegląd z małym bonusem.
Piękny prezent otrzymałem na urodziny od moich dziewczyn! Voucher do piwnego SPA! Nigdy wcześniej w takim nie byłem. W grudniu nie bardzo można było skorzystać z takich atrakcji, zresztą oficjalnie nic nie można było. Co prawda żyjemy w kraju, w którym tradycje antypaństwowe (przydatne w PISlandzie) i podziemne mają się dobrze - wiele rzeczy tylko oficjalnie nie działało. Niestety nie dotyczyło to SPA, do którego mogliśmy się wybrać z Gosią dopiero w czerwcu. Tym samym mogę Wam opowiedzieć, jak było. Zapraszam na Miasta Świętej Wieży i do Browaru Czenstochovia. Będzie piwo, jedzenie i taplanie się w balii.
Malinowska Skała to jeden z najładniejszych szczytów w Beskidzie Śląskim. Swój urok, ale też turystyczną popularność, zawdzięcza malowniczej wychodni skalnej wybijającej się na około pięć metrów ponad zboczem góry. To także jedno z najbardziej traumatycznych miejsc w historii moich piwnych podróży. Właśnie za sprawą tej majestatycznej skały. Letnia wyprawa szlakiem identycznym do tego, który jest sprawcą bolesnych wspomnień, miała być jego rehabilitacją, wypędzaniem demona, przywracaniem harmonii i poczucia równowagi we wszechświecie.