Nowa Kaledonia, francuskie terytorium zamorskie, którego mieszkańcy w ciągu najbliższych lat powinni zdecydować o swojej niepodległości, to część Melanezji, zachodniej części Oceanii. To jakieś 1500 km. na wschód od Australii, mniej więcej w połowie drogi na Fidżi. Dla większości Europejczyków to terra incognita, słusznie kojarząca się z rajem. Wszystkie wyspy wchodzące w skład Nowej Kaledonii zajmują powierzchnię niewiele większą niż województwo podkarpackie. Sądzę jednak, że po obejrzeniu zdjęć stamtąd mało kto powie: "a może rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady", wstawiając w miejsce nazwy pasma górskiego na przykład "na Ile des Pins". Błękitne wody, złote zachody słońca, palmy, egzotyczne kwiaty i owoce morza, a przede wszystkim klimat (najzimniejszym miesiącem jest zimowy lipiec, średnia temperatura wynosi wtedy 22°C) - to może zachęcać do Nowej Kaledonii. Na pewno powyższych słów nie wypowiedzą jednak miłośnicy piwa. Dlaczego? O tym dalej.
6 urodziny Funky Fluid czyli tego potrzebuje Warszawa
13 godzin temu