Sosnowiec to specyficzne miejsce. Nie tylko dlatego, że mieszkają tu znienawidzeni przez Hanysów Gorole, wszak oni mieszkają wszędzie poza Śląskiem. Nie tylko dlatego, że to miasto mało przyczepnych kocyków. Sosnowiec ma złą prasę i źle się kojarzy głównie dlatego, że warto bić dużego. Nikt bowiem się nie śmieje z także zagłębiowskich Czeladzi, Będzina, Dąbrowy czy Zawiercia. Ale w Sosnowcu naprawdę panuje specyficzna atmosfera i charakterystyczny sposób myślenia. Wiem o czym mówię, z małą (aczkolwiek dającą orzeźwienie i perspektywę) przerwą na studia mieszkam tu już 33 lata, prawie. Dlaczego się żalę? Otóż sosnowieccy radni doszli do wniosku, że mieszkańcy miasta nie potrafią kulturalnie zachowywać się przy piciu alkoholu... Już rozwijam.
http://www.twojezaglebie.pl/symbole-sosnowca-jan-kiepura-palach-schoena-stadion-ludowy-wideo-51477 |
W Sosnowcu po ostatnich wyborach prezydenckich coś zaczyna drgać. Betonowy poprzednik został strącony z cokołu i mam nadzieję, że popadnie w polityczny niebyt. W ramach rozwoju kultury pojawiła się niedawno inicjatywa "Lokal na kulturę", w ramach której miasto miało by udostępnić lokale na warunkach preferencyjnych ludziom z pomysłem (stowarzyszeniom, fundacjom, prywatnym galeriom, teatrom - ludziom prowadzącym szeroko rozumianą działalność kulturalną). Pomysł świetny w mieście, które musi - także w sferze kultury - konkurować z potężnymi Katowicami (dla nieznających specyfiki tłumaczę - pociąg z centrum jednego miasta do centrum drugiego miasta jedzie 10 min).
Radni jednak w swej mądrości doszli do wniosku, że nie będzie można w tych lokalach sprzedawać alkoholu, bo "tam, gdzie jest alkohol nie ma kultury", a obiekty będą musiały się utrzymać z handlu wodą mineralną i sokami. Jakim trzeba być kretynem, aby spożywanie alkoholu kojarzyć z chamstwem. Jakim trzeba być ograniczonym, aby uważać że każdy kto pije alkohol sprzecza się, bije, niszczy i rozrabia. Przykładów koegzystencji alkoholu i kultury dokoła jest tak wiele, że nawet nie chce mi się drążyć.
Żyjemy w obłudnym świecie, gdzie alkohol jest dostępny dla każdego, o każdej godzinie,
na każdej stacji benzynowej, gdzie przecież pojawiają się w założeniu
tylko kierowcy. Staramy się więc (my jako społeczeństwo) piętnować
alkohol i wmawiać młodym, że jest niezdrowy, pijąc go jednocześnie na co
dzień i od święta. Radując się z nim, bawiąc z nim, świętując z nim, obchodząc z nim, wznosząc nim toast, celebrując z nim i nawet smucąc się z nim.
Zamiast skorzystać z tej niebywałej szansy, dzięki której można by się kulturalnie napić alkoholu towarzyszącemu jakiemuś wydarzeniu, nauczyć społeczeństwo, że piwo to nie tylko Bar u Rycha, gdzie o strzała w paszczę łatwiej niż o setkę, że wino to nie tylko poranni podwładni spod nocnego ("kierownik poratuje złotóweczką"), że można grzecznie napić się i niekoniecznie upić. Że społeczeństwo to nie tylko żul-Wipler, czy pijany podróżnik Hofman, najlepiej zakazać. ZAKAZAĆ!
W tym samym czasie pijana młodzież kibolska demoluje przejeżdżający tramwaj w ramach "radości" po awansie Zagłębia. Inni w ten sam dzień pobiją kierowcę, który zwraca uwagę na zbyt głośne zachowanie. To wszystko w ramach meczu i stadionu, na którym nie wolno pić. Oni dostaną wkrótce nowy stadion, aby urządzać tam bydlęce pojedynki słowne. Czy to też w ramach "Lokalu na kulturę"? Zamiast skupić się na wyłapywaniu i odpowiednim karaniu buractwa, lepiej zakazać wszystkim!
Jeśli nie nauczymy młodych kulturalnego i odpowiedzialnego korzystania z alkoholu, to będąc dorosłymi nie będą tego potrafić. Tyle w temacie.
Choć nie. Możemy dalej udawać, że picie alkoholu to zło samo w sobie, przymykać oczy, odwracać wzrok, oszukiwać sami siebie i wszystkich dokoła, dając alkohol każdemu na wyciągnięcie ręki.
Jeżeli włodarze chcą, by każdy człowiek na poziomie uciekał z Sosnowca za każdym rodzajem kultury, jak ja za dobrym piwem, to zabrońmy łączyć tych dwóch aspektów. Lepszej recepty nie ma.
Tytuł jest cytatem z artykułu przeczytanego dziś tu. Na szczęście jest tam jedno pozytywne zdanie: "...program „Lokal na Kulturę” wprowadzany będzie zarządzeniem prezydenta, może on, ale nie musi brać pod uwagę opinii radnych". Nie bierz. Głosowałem na Ciebie.
A wy Radni pieprznijcie się cegłówką w głowę i zacznijcie abstynencję od siebie.