Często bywa tak, że browar jest w takim miejscu, do którego nigdy normalnie bym nie pojechał, bo nie szczególnie jest po co. Czasem jednak bywa tak, że powstaje w miejscu, do którego trudno byłoby mnie wołami zaciągnąć. Międzyzdroje od zawsze kojarzyły mi się z najgorszym, co może się człowiekowi przytrafić nad morzem. Jednej z wielu zresztą. Kiedy jednak rzut beretem od miejsca, gdzie spędzasz wakacje, dopiero co otworzył się browar, to zostawiasz uprzedzenia za sobą i jedziesz go odwiedzić. Tak oto udało mi się zobaczyć browar PRIMA, poznać piwowara i spróbować piw.
Przeczytałem dziś w internecie, że "być na Pomorzu i nie wpaść do Folgi to zbrodnia". Czyż to zdanie, z którym w pełni się zgadzam, nie jest wystarczającą zachętą do przeczytania relacji z wizyty w browarze? Dziś zabieram Was do Gryfic, miasteczka położonego dwadzieścia kilometrów od Bałtyku, w którym od 2019 roku działa najpiękniejszy browar w Polsce! Chyba bardziej zapraszać Was już nie trzeba. Pofolgujmy sobie razem i ruszmy śladem chrabąszcza.
Ale to był fajny wyjazd! Na tyle fajny, że postanowiłem wrócić do dawno nie widzianej sekcji na Piwnych Podróżach, czyli Na Szczycie Kraftu. Wyprawa na Łysą Górę (w oryginale to Lysa Hora), najwyższy szczyt Beskidu Śląsko-Morawskiego. To już drugie podejście do ataku szczytowego w ciągu miesiąca, co podnosiło rangę wyjazdu. Serdecznie zapraszam na pogranicze, wspólne szczytowanie i opowieść o tym, czego nie widzieliśmy. Na koniec będzie też kilka archiwalnych zdjęć, by zobaczyć to i owo, a także pite wówczas piwa.
Minął rok od pojawienia się na rynku pierwszych piw Pinta Barrel Brewing, więc nadszedł czas by kolejne wróciły na blog. Na samym początku pojawiły się cztery piwa, które generalnie zostały odebrane pozytywnie (poza pierwszymi godzinami). W tym momencie PBB ma na koncie piętnaście piw, w tym jedno, które trafiło tylko do beczek. Zgodnie z obietnicami pojawiły się pierwsze piwa dzikie, ale musieliśmy poczekać na nie do tego roku. Dziś na tapecie piwa numer 5-11. Ostatnia czwórka czeka w Narnii* na wypicie, ale nie wszystko naraz!
Normalnie na myśl o wakacjach nad morzem dostaję gęsiej skórki. Nie jest spowodowana tym, że morze jest zimne i wszystko się kurczy. Nie jestem wielkim fanem Bałtyku i 95% nadmorskich miejscowości, które uważam za - oględnie mówiąc - paskudne. Są jednak pewne wyjątki! Świnoujście, a szczególnie jego uzdrowiskowa część, jest bardzo urokliwe. Z pewnością blasku i charakteru dodają mu dwa browary restauracyjne. Oba działające w wypasionych hotelach. Zbyt wypasionych, by przeciętnego urzędnika było stać na nocleg w nich. No ale piwo to towar pierwszej potrzeby, więc zabrałem rodzinę na kawę i... no wiecie co do Browaru Dobosz. Gdzie go znajdziecie, jak smakuje piwo oraz dlaczego nie można go pominąć w czasie pobytu w okolicy? O tym dalej!
Historia chorzowskiego Browaru Reden jest dość skomplikowana, jak na standardy piwnego rzemiosła. Zaczęło się w 2013 w Chorzowie przy ul. Sobieskiego. Tam powstał Minibrowar Reden - malutka restauracja z równie malutką warzelnią. Dość szybko zbudowała swoją markę browaru robiącego świetne piwo, z niewielkimi wyjątkami dostępne jedynie na miejscu. Już rok później powstaje drugi browar Reden, tak zwany "duży" Reden w Świętochłowicach. W 2016 następuje tam właścicielski rozłam i duży Reden zmienia nazwę na ReCraft rozpoczynając swoją własną historię. Końcem 2021 roku marka Reden wzbogaca się o drugi, większy browar. Powstał on także w Chorzowie, przy ul. Inwalidzkiej 26, a więc w dzielnicy Batory, o której krążą mroczne legendy. Tam też zabieram Was dziś. Czemu akurat teraz? Odpowiedź pod koniec tekstu.