"Kiedy piwo szumi w głowie,
a cały świat nabiera treści,
wtedy chętniej słucha człowiek
morskich opowieści"
Do napisania tego tekstu zainspirowały mnie fantastyczne - dosłownie i w przenośni - etykiety piw Browaru Probus z Oławy. Musicie tu wiedzieć, że od dziecka jestem fanem literatury science-fiction rozumianej dość szeroko. Kiedy kupowałem piwo w browarze, a potem jeszcze otrzymałem przesyłkę z kolejnymi, byłem w szoku, jak pięknie zaprojektowane są etykiety. Świetna kreska, koncepcja, kolory, fonty. Przede wszystkim jednak zauroczyły mnie tzw. "morskie opowieści". W tym przypadku nutka fantastyki naukowej. "Morskimi opowieściami" są w środowisku beer geeków nazywane historyjki umieszczane na kontretykietach. Czasem traktują o piwie, czasem są historią stylu, odnoszą się do jakiegoś miejsca lub wydarzenia. Sporadycznie są zwyczajnie głupie, najczęściej dość neutralne, ale rzadko są osobną wartością. Te z Browaru Probus są przednie, ale nie są jedynym przypadkiem w naszym krafcie, gdzie browar wznosi się na wyżyny copywritingu. Dziś o najciekawszych "morskich opowieściach" w polskim piwowarstwie rzemieślniczym.