Dzisiejszy wpis symbolicznie kończy tegoroczne mazurskie wakacje. To także ostatni wpis w 2023 roku. Pokażę wam miejsce, które zachwyciło mnie już za pierwszym razem (w 2019 roku) i do którego musiałem wrócić. Powody są trzy. Jest to niesamowicie urokliwe miejsce, takie z duszą. Można tam świetnie zjeść i zawsze napić się dobrego piwa. No i jest rzut beretem od miejsca, gdzie trzeci raz spędzałem wakacje. I to na pewno nie jest moje ostatnie słowo. Zapraszam do Starej Kuźni!
Przyszedł w listopadzie taki dzień, by uzupełnić listę odwiedzonych browarów i tym samym uszczuplić listę hańby. W towarzystwie Daniela wybrałem się do Krakowa. Wielokrotnie przechodziłem obok tego browaru i jakoś nie miałem okazji tam zajrzeć. Brak okazji wynikał częściowo z tego, że lata temu warzący klasyki browar restauracyjny średnio mnie interesował, a gdy klasyka wróciła na orbitę moich zainteresowań okazało się, że bohater tego wpisu cieszy się niezbyt dobrą opinią ludzi znających się na piwie. No ale Piwne Podróże to nie tylko rurki z kremem, to także odpowiedzialność. Przed Wami Stara Zajezdnia Kraków by DeSilva.
Karlskronę będę wspominał jako chłodne i deszczowe miejsce oraz ciągłe spożywanie piwa w doskonałym towarzystwie. To także dwa małe browary, które odwiedziliśmy wspólnie ze wspaniałą ekipą zebraną przez Browar Amber we współpracy z Browarnikiem Tomkiem. Pierwszym z nich był opisywany już tutaj Imperial Brygghus. Do drugiego zabieram was dziś! Chodźcie dalej!
Ostatnim akcentem tegorocznych wakacji na Mazurach był odwiedzony w drodze powrotnej Browar Balans. Są rzeczy ważne i ważniejsze, więc nieco zmieniam trasę sugerowaną przez nawigację, by przejechać przez Kurpiowszczyznę. Tuż przed Ostrołęką zatrzymujemy się obok budynku wyglądającego jak połączenie prywatnego domu z warsztatem samochodowym i składem budowlanym. Gdy tylko objechałem posesję, nie miałem wątpliwości, że to właściwe miejsce. Zapraszam do Browaru Balans.
Jak wspominałem w ostatnim wpisie zawodowe koleje losu rzuciły mnie w tym roku do Działdowa. Fakt, bardzo im pomogłem w tym, by w nowym zawodzie spełniać się w mieście, gdzie istnieje browar i to bardzo przeze mnie lubiany. Miałem też nadzieję na spotkanie z Panem Dominikiem, którego najzwyczajniej w świecie bardzo lubię. Tym samym zapraszam was na spotkanie z jednym najbrzydszych (z zewnątrz) browarów, w jakim byłem. Oto Browar Green Head.
W październiku rozpocząłem nowy kawałek zawodowy w swoim życiu, który częściowo przypadkowo rzucił mnie do Działdowa. Częściowo, bowiem z kilu destynacji, które padły w rozmowie telefonicznej, to właśnie mazurskie miasteczko z własnym browarem wywołało we mnie większe emocje i w konsekwencji odwiedziłem je kilkukrotnie w tym roku. Gdy po raz pierwszy podglądałem trasę podróży, zwróciłem uwagę, że droga biegnie dokoła Łowicza, przez okolice gdzie od lat znajduje się browar, w którym jeszcze nie byłem. Gdy przybliżyłem widok na Google Maps, okazało się, że trasa wiedzie przez same Bednary, co więcej tuż obok browaru. Nie ma przypadków, są tylko znaki. Zapraszam do Browaru Bednary.
Październik był wyjątkowo pracowitym i ciekawym miesiącem. Najlepszą egzemplifikacją tego jest trzydniowa wyprawa morska do Szwecji. W czasie wizyty w Karlskronie dzielna ekipa gości Browaru Amber zaproszonych na Koźlaki Blogerskie odwiedziła dwa lokalne browary. Dziś zabieram was do mikrobrowaru Imperial Brygghus, który jest doklejony do przepięknego pubu The Fox & Anchor. Jag inbjuder dig att läsa! ;)
Pierwszy od kilku lat wyjazd na Mazury byłby niekompletny, gdybyśmy nie odwiedzili Mikołajek. Poza turystycznym centrum okolicy znajduje się tam jedna z najfajniejszych atrakcji dla dzieci - Park Linowy Mikołajki. Najniższa trasa dla maluchów wyposażona jest już w uprzęże i klamry, co dało Hani dużo frajdy. Przeszła ją tak wiele razy, że mogła już chodzić za darmo do oporu. Mnie jednak interesował browar, który znajduje się poza samymi Mikołajkami. Zapraszam do Browaru Mikołajki.