Browar Bednary

08:30

W październiku rozpocząłem nowy kawałek zawodowy w swoim życiu, który częściowo przypadkowo rzucił mnie do Działdowa. Częściowo, bowiem z kilu destynacji, które padły w rozmowie telefonicznej, to właśnie mazurskie miasteczko z własnym browarem wywołało we mnie większe emocje i w konsekwencji odwiedziłem je kilkukrotnie w tym roku. Gdy po raz pierwszy podglądałem trasę podróży, zwróciłem uwagę, że droga biegnie dokoła Łowicza, przez okolice gdzie od lat znajduje się browar, w którym jeszcze nie byłem. Gdy przybliżyłem widok na Google Maps, okazało się, że trasa wiedzie przez same Bednary, co więcej tuż obok browaru. Nie ma przypadków, są tylko znaki. Zapraszam do Browaru Bednary.

Od kiedy zacząłem uprawiać piwną turystykę, że użyję takich górnolotnych słów, staram się każdy wyjazd, szczególnie służbowy, wykorzystywać do celów hobbystycznych. Tym bardziej ucieszyło mnie Działdowo, co uznaję za bardzo pozytywny wybór, bo praca tam okazała się wielką frajdą! Bardzo też uradowało to, że zobaczyłem przy tej okazji jeszcze kilka fajnych miejsc. Oto pierwsze z nich.

 
Bednary to wioseczka, w której mieszka niespełna tysiąc ludzi. Położona atrakcyjnie. To Mazowsze, kawałek od Łowicza, 2 km od trasy Warszawa - Berlin i przy linii kolejowej Warszawa - Frankfurt. Jak to się stało, że wcześniej tam nie byłem? Nie wiem. Ledwie wjechałem do wsi, dotarłem do jej centrum, co poznałem po okazałej świątyni i okazało się, że browar mieści się rzut beretem od niej. Ksiądz zresztą - jak się później dowiedziałem - jest ponoć regularnym gościem. Bednary to niewielki browar restauracyjny. Położony wśród zieleni i ciszy. Spokojny i sielski. Browar wygląda jak zadbany domek, w jakim mogłaby mieszkać Ania z Zielonego Wzgórza, gdyby trafiła na nizinę. Wypielęgnowany trawnik, dużo gęstej zieleni, białe ściany przeplatające się z ciemnym drewnem. Przed posesją duży drewniany szyld i godziny otwarcia.

 
Na przybrowarnej zieleni urządzony został ogródek, który w październikowym chłodzie był zaledwie wspomnieniem letnich wydarzeń. Jest jeszcze taras, bardzo ładny. Chętnie rozsiadłbym się na nim, gdyby nie panujący chłód. Poza tym jeszcze musiałem pozwiedzać. Z tarasu wchodzi się do jedynej sali w restauracji. Choć na pierwszy rzut oka wygląda bardziej jak taproom, to w sezonie normalnie działa kuchnia ze swoim menu. W październikową środę można napić się piwa i przez kilka godzin, bo się nieco zasiedziałem, nie pojawia się żaden gość. Nie sposób przegapić wielkiej szklanej tafli, która odgradza restaurację od części produkcyjnej, a za którą widać warzelnię (5 hektolitrów). Tu po chwili wpada założyciel tej inicjatywy - Rafał Łopusiński. Browar działa od 2014 roku i już niedługo stuknie mu dekada.

 
Cały browar zobaczyłem sobie zanim pojawił się Rafał, bo dał mi pozwolenie, a ja obiecałem nic nie popsuć. Zresztą popsuć też trzeba umieć, a ja nie umiem. Rozmawialiśmy więc o piwie, sprzedaży, festiwalach, ale znacznie więcej o filmach, science-fiction i polityce. Stąd moje zasiedzenie. Poczułem, że przy tak dobrym piwie, jakie dostałem do wypicia, mógłbym posiedzieć znacznie dłużej w towarzystwie Rafała.

 
Sam lokal zresztą, nieco czeski w charakterze, zachęca do tego, by spędzać w nim czas. Ciepły, przytulny, wypełniony pamiątkowymi etykietami, plakatami muzycznymi, Alfonsem Muchą i książkami. Bardzo pozytywna miejscówka. Reszta browaru mieści się także za ścianą. Nigdy nie potrafię doliczyć się tanków na podstawie zdjęć, ale z kalkulacji wychodzi mi, że jest och osiem. Nie traktujcie tego jednak jako informacji pewnej.

 
Ja wypiłem bardzo smacznego Pilsa, więcej niestety nie mogłem. Browar wciąż warzy jednak żelazną klasykę pod marką Łowickie oraz bardzo dużo ciekawostek. Do najbardziej znanych należy np. stout ostrygowy Osteroida czy FES (także w wersji wędzonej) Stoutopia. Browar uwarzył cały przekrój piw od grodziskiego i gose do porteru bałtyckiego i imperialnego stoutu. Powstawały tu także kooperacyjne piwa z Piwoteką i Jabeerwocky.

 
Cóż więcej mogę napisać? Bednary to fantastyczne miejsce. Kiedyś przyjadę sobie z namiotem i zostanę na noc. Najlepiej na dziesięciolecie, jeśli nie będzie to luty lub marzec. Wam polecam uczynić to samo. Jeszcze lepiej nie czekać i udać się do Bednar na jedno, dwa... góra osiem.
 

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy