W ubiegłym roku po raz kolejny odwiedziłem Festiwal Birofilia w Żywcu. Zacząłem od studiowania zakupionego przewodnika festiwalowego, w którym wyszczególnione zostały wszystkie piwa, których spróbować można na Alei Piw Świata. Tym, co przykuło uwagę szczególnie - zarówno zachęcającą nazwą, jak i zabawną etykietą - Delirium Tremens i Delirium Nocturnum. Spróbowałem obu, oba niesamowite, jednak to ciemniejsza wersja Delirki utknęła mi w czaszce na dłużej. Na etykiecie piwa, na psychodelicznym niebiesko-żółtym tle widnieje słoń, na dodatek różowy, sugerując że piwo może doprowadzić nas do alkoholowego majaczenia. Ponad słoniem unoszą się wstawione gołębie. Zachowałem je w pamięci jako najlepsze piwo pite na festiwalu i najlepsze piwo pite w ogóle. Od tamtego czasu nic się nie zmieniło.
Ojczyzną tego pysznego piwa jest Belgia. Belgia jest też duchową ojczyzną każdego piwosza. Tedy kiedy to kolega - nomen-omen Słoń - wybierał się w tamte okolice, poprosiłem o przywiezienie mi jednej nocnej delirki, a on to uczynił. Piwko w małej butelce, pokrytej folią, która bardzo ładnie imituje kamionkę - ma się wrażenie, że butelka jest ceramiczna. I...
Ahh... Jest niesamowicie pyszne. Tak trudno opisać smak tego ciemnego mocnego ale'a. Jest ciężkie, winne a kolor dopełnia wszystkiego - ciemnoczerwono-bursztynowo-brązowy, równie skomplikowany co smak. Wizualnie zdaje się przeczyć prawom fizyki i nienaturalnie zachowywać w pokalu. Mocny, z nutami owocowymi, zapachami jeżyn i malin, jabłek - sam nie wiem, silnie goryczkowy, przypalany, miodowy, czekoladowy. Piękne smaki, piękne posmaki, piękne wspomnienia...
4 kolejne Nucturnum zamówione w bielskim Sklepie Konesera dały pewność, że chcę poznać wiele innych, podobnych - mocnych belgijskich piw. Jedyny minus to cena - 12 pln za buteleczkę sprawi, że będzie pite od święta, tudzież prezentowane komuś. Chyba, że ktoś ma ochotę na nocne szaleństwo częściej! Ja mam.