Wycieczki do browarów kojarzą Wam się z odpicowanym sprzętem, który wygląda, jakby nigdy nie był używany? Wszystko błyszczy jak psom ta część ciała, którą godzinami wylizują bez opamiętania? Dziś zabieram Was do browaru rzemieślniczego pełną gębą, którego właściciel pokazuje, że da się warzyć piwo komercyjnie nie wydając milionów na sprzęt, a wszystko da się zrobić z niczego. Jeszcze nikt tam nie był!
Ćwierćfinałowy półmetek osiągnięty. Znamy więc połowę półfinalistów, a drugą nie musimy zbyt długo czekać. Po wyskoku do gliwickiego Dobrego Zbeera bitwa ponownie zawitała do Absurdalnej. Ten czwartek był bardzo ładnym dniem, lecz mimo to ludzie zdecydowali się tłumnie odwiedzić knajpę, zamiast bawić się na świeżym powietrzu. O odpowiednio rześką atmosferę maiły zadbać cztery domowe browary - Hajnel (Grzegorz Burczak), Hołda Chmielu (Iwona Gruszka i Artur Lesiak), Bastion (Łukasz Wróblewski) i Kista Piwa (Seweryn Pająk).
Degustowanym stylem był american brett, który po raz kolejny pokazał, że zawsze będą pojawiać się mniejsze lub większe kontrowersje dotyczące stylu. To jednak nie jest konkurs na najbardziej stylowe piwo, którego uczestnikami są sędziowie PSPD, a zabawa, gdzie o wszystkim decydują ludzie. "To dowiedz się, jacy to ludzie i porozmawiaj z nimi po swojemu Wąski" - chciałoby się rzec, parafrazując słowa wspaniałego Bohdana Łazuki z Chłopaki nie płaczą. Tym razem było całkiem niewąsko.
Ruda Śląska to sam środek Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. Powstała dopiero w 1959 roku z połączenia Rudy i Nowego Bytomia i liczy dziś 140 tysięcy mieszkańców. Ruda Śląska kojarzy mi się pętlą tramwajową na Chebziu, licznymi kopalniami węgla (Halemba, Bielszowice, Nowy Wirek, Śląsk) i w ogóle ciężkim przemysłem, który sprawia, że z przecinającej miasto autostrady A4 wygląda ono niczym Mordor. Osiedla, klimatyczne familoki, dużo cegły. To nie jest zapadający się Bytom, tu jest ciekawie. Mieszkańcy Rudy dodatkowo najpiękniej posługują się śląską gwarą, to właśnie od nich niegdyś uczyłem się tygo akcyntu. Właśnie tam - w sercu czarnego Śląska, w 2017 roku powstał browar mający być alternatywą dla piw koncernowych.
Na wizytę w Rudzie nie było się trudno umówić pomimo napiętych grafików po obu stronach. Wystarczyły dobre chęci i wolna sobota. Krótko po południu mijamy bramę browaru i kierujemy się w stronę elegancko wyglądającego budynku. Browar jest bardzo fajnie położony - obok znajdują się ogródki działkowe i dużo zieleni, wspólnie przeczące idei Mordoru na Goduli (północna dzielnica). Obok jest małe osiedle i linia tramwajowa, a całość tylko kilka minut drogi od DTŚ. Nic tylko zjeżdżać. Całość swoją atmosferą bardzo mocno skojarzyła mi się z małymi czeskimi browarami.
Stało się! Za nami pierwszy ćwierćfinał II edycji Kato Beer Cup. Po raz kolejny opuściliśmy Katowice, a bitwa przeniosła się do gliwickiego Dobrego Zbeera. 45 minut za kierownicą sprawiły, że byłem bardzo spragniony piwa i wrażeń. Wchodzimy do lokalu a tam... pusta. Na ogródku cztery znajome twarze, w środku przy barze kilka osób. Brakowało właścicieli, połowy startujących piwowarów i przede wszystkim organizatorów. Słynne opóźnienie postanowiło być jeszcze większe. No ale wszystko się udało.
Gdyby mnie ktoś kilka miesięcy temu zapytał, z czym kojarzą mi się Pardubice, to skojarzenia byłyby wyłącznie dwa (ale przynajmniej jedno piwne). Pierwszym jest oczywiście Wielka Pardubicka, słynna na cały świat gonitwa konna, o której choćby słyszeć musiał każdy. "Jest jedną z najbardziej prestiżowych i najtrudniejszych gonitw przeszkodowych na świecie (m.in. obok angielskiej The Grand National, rozgrywanej od 1839 roku na torze Aintree w Liverpoolu)". Wielka Pardubicka rozgrywana jest od 1874 roku, ma dystans 6,9 kilometra, a na trasie ustawionych jest około 30 sztucznych przeszkód. Drugie skojarzenie ma nieco starszą tradycję. Oto w 1871 roku rozpoczął swoją działalność Pivovar Pernštejn, obok którego do dziś nie sposób przejść obojętnie. Najsłynniejszym i najciekawszym piwem browaru jest Porter 19°, który zupełnie nie przystaje do tradycji piwowarskich Czeskiej Republiki, a jego receptura sięga końca XIX wieku.
Zapraszam na niewielki spacer po Pardubicach, mieście "wojewódzkim" (kraj pardubicki), mieście uniwersyteckim (Univerzita Pardubice ma około 10 tysięcy studentów), mieście szachów, hokeja i żużla. Mieście, z którego 90 tysięcy mieszkańców czyni je dziesiątym największym w Czechach pod tym względem.
Coraz częściej widuję na piwnych grupach i portalach oceny piwa, które kwitowane są stwierdzeniem - piwo poprawne lub - gdy nie przypadnie do gustu - piwo wadliwe. O ile pojawienie się nazwanej wady (pomijam, że wada jest często trudna do wymówienia) coś mi jeszcze mówi, o tyle stwierdzenie, że piwo jest poprawne jest warte tyle, ile obietnice kolejnych politycznych ekip będących akurat w naszym kraju w opozycji. Odnoszę wrażenie, że beer geecy piją piwo tylko po to, aby znaleźć w nim jakąś wadę, popisać jej jej znajomością i tym samym dodać sobie kolejne centymetry do długości e-penisa. Moim zdaniem ma to dwie główne przyczyny.
![]() |
Nowe osiągnięcie na Ratebeer |
Tego wpisu miało nie być. Niedzielna niedoszła wizyta w kinie (nie dość że pomyliłem seanse, to jeszcze pokiełbasiły mi się kina) zaowocowała małym piwem w katowickim Bierhalle. Poprzednio byłem tam tylko raz, na pysznym doppelbocku przed - a jakże by inaczej - seansem chyba Hobbita w wersji 48 klatek na sekundę, na który umówiłem się z celebrytą Kubą Niemcem. Tym razem zachwyciłem się pysznym maibockiem i wziąłem coś na wynos z postanowieniem, że wrócę tam z aparatem, gdy tylko rzucą inne sezonowe piwo (np. altbiera).
Poniedziałkowa wymiana maili z Browarem Piwojad skłoniła mnie jednak do przysunięcia klawiatury bliżej i rozgrzania palców (khe khe). W wiadomości napisałem chłopakom, że to nie tak, że do szpiku kości nienawidzę weizenów. To tylko nasze interpretacje tego stylu (nazwijmy je umownie rzemieślniczymi) są najczęściej słabe. I dalej klepałem, że nawet wczoraj piłem świetną pszenicę - z Bierhalle właśnie. W odpowiedzi otrzymałem coś - mniej więcej - takiego: "Pamiętasz niedawne oburzenie rzemieślników, gdy szef Bierhalle
nie najlepiej wypowiedział się o polskim krafcie i zaznaczył że jego pils
i pszenica są świetne?". Otóż pamiętałem, ale bez szczegółów. Odświeżyłem sobie więc cały wywiad, jakiego właściciel sieci Bierhalle udzielił na łamach Nowości Gastronomicznych z marca 2017. Tak, jest takie czasopismo, ale ja nie o tym. Artykuł został opatrzony największym nagłówkiem na okładce. "Już teraz o piwie wiem prawie wszystko".
Witam w Pardubicach, dużym uniwersyteckim mieście naszych południowych sąsiadów, które ogólnoświatową sławę zyskało dzięki jednej z najtrudniejszych gonitw konnych. Każdy miłośnik piwa z pewnością kojarzy Pardubice, bowiem od 1871 roku działa tam Pivovar Pernštejn, którego produkty można spokojne kupić w naszym kraju. Nie o nim jednak dziś, a o czym znacznie mniejszym i ciekawszym browarze. Zabieram Was do Minibrowaru Bahno. Jest to jeden z najbardziej nietypowych browarów, w jakich dane mi się było znaleźć. Już samo miejsce, w którym został założony, jest zaskakujące. Od razu zaznaczę, że nie mam zielonego pojęcia, z jakiego powodu browar nazywa się Błoto.