Urodzinowy łikend w górach postanowiliśmy spędzić w Schronisku PTTK Kudłacze. Kilka znajomych osób, dobre piwo, gry planszowe i dzieci. Bliskość Beskidu Makowskiego, ale też szybkie podejście do samego schroniska sprawiły, że postanowiłem jeszcze wbić się na zwiedzanie do jakiegoś browaru znajdującego się w miarę po drodze. Pierwszy strzał okazał się złoty! Możemy jechać zobaczyć Browar Kazimierz! Musimy tylko zdążyć do 13:00, bo wtedy ekipa miała wyruszać na Piwowarską Gwiazdkę do Widawy. Pomimo "niewielkiego" opóźnienia mieliśmy bardzo dużo czasu, by w pełni pohasać po browarze!
Zabierałem Was już do byłych piekarni (klik, klik, klik), mleczarni (klik), stadniny (klik), kina (klik), fabryki spadochronów (klik), zakładu... ekhem... stolarskiego (klik), a dziś serdecznie zapraszam do zwiedzenia byłych zakładów produkujących sprzęt AGD. Oczywiście nie zmieniłem profilu bloga, nie będę zajmował się urbexem (urban exploration), zwyczajnie bardzo wiele browarów korzysta z budynków po innych zakładach. Browar Zakładowy odziedziczył coś więcej niż budynki - kawałek historii i pomysł na identyfikację wizualną. Zapraszam na obrzeża Poniatowej, gdzie ulokował się ten podlubelski browar.
Dziś zapraszam na wycieczkę na daleki wschód. Nie jest to najdalej w tym kierunku wysunięty browar w Polsce, ale niewiele mu brakuje. Wyprzedza go jedynie Browar Sulewski, który od 2013 roku działa w Hrubieszowie i tyle o nim wiem. Ani do Hrubieszowa, ani do Chełma nie było mi po drodze, ale nie mogłem pogodzić się z tym, by Piwnego Podziemia nie zobaczyć. Wszak znam go z bardzo dobrych piw. Na wizytę miałem tylko niewielkie okienko czasowe. Ekipa browaru bawiła na festiwalu w Łodzi i przed wtorkiem nie miałem czego szukać w Podziemiu, a znów ja we wtorek o 12:00 musiałem ewakuować się z noclegu z Lublinie. Postanowiłem ruszyć skoro świt, co umożliwiło mi - cebula deal - oszczędzenie na parkowaniu w centrum miasta, nie ciągnięcie ze sobą dziewczyn w potworne upały i powrót na późne śniadanie, którego ostatecznie w hostelu nie było.