Jeśli nie mówi wam nic nazwa miejscowości Jata, czy trochę większe Jeżowe, w pobliżu nieco większego Niska, nie martwcie się. Ja także do niedawna nie potrafiłbym wskazać tych miejsc na mapie Polski. No ale skoro znajduje się tam mały browar rzemieślniczy, to warto odrobić lekcję geografii. W pewnym uproszczeniu rzec można, że Jata położona jest w połowie drogi z Rzeszowa do Janowa Lubelskiego. My tę drogę przemierzaliśmy w czasie lipcowych wojaży, kierując się na Zamość. Browaru Lasowiak nie mieliśmy w planach, bo gdy te czyniłem, nie miałem go jeszcze na mapie. Ledwie pamiętałem, że miał powstać, ale zupełnie nie umiałem go umiejscowić. Dopiero wizyta w Browarze Eureka skierowała mnie do Jaty...
W poniedziałkowy, leniwy i dość chłodny wieczór Absurdalnej udało się przyciągnąć kilkunastu domowych piwowarów. 26. listopada odbyło się losowanie czwartej edycji śląskich bitw piwowarów Kato Beer Cup. Lista zapisów na edycję 2019 zapełniła się szybko, więc i z losowaniem nie było na co czekać. Mi udało się być nieco wcześniej i podpytać jeszcze o to i owo.
Czasami bywa tak, że góra jest bardzo niska, a mimo to staje się turystyczną atrakcją. Położony w części Beskidu Małego, zwanej Grupą Kocierza, Żar jest nią z kilku powodów. Dla nas stał się kuszący z uwagi na biegnącą na szczyt drogę asfaltową, która miała umożliwić wtoczenie tam jedenastokilowego (tara) bolidu Hanny. To miało pozwolić jej na zdobycie już drugiej góry w 32 dniowym życiu (pierwszą była Hala Boracza). Dla mnie była to dobra okazja, do szczytowania z czymś smacznym. Całkiem przypadkowo wylosowałem z lodówki - jak się okazało - rzecz niebanalną.
A gdyby tak uwarzyć piwo domowe w browarze rzemieślniczym i je sprzedawać? Do tej pory taką możliwość mieli piwowarzy domowi, którzy wygrali odpowiednie konkursy, w których jedną z głównych nagród było uwarzenie w "dużym browarze" piwa na podstawie ich receptury. Tak jest w przypadku nagrody Grand Prix w Warszawskim Konkursie Piw Domowych, tak jest w przypadku śląskiego Beer Cup (klik!), tak jest w przypadku Kuźni Piwowarów Browaru Jan Olbracht, Flisackiego Konkursu Piw Domowych i Browaru Tleń, czy Carcow Beer Academy. Otwarty całkiem niedawno Beskidzki Browar Rzemieślniczy w Żywcu zaproponował podobną akcję zaprzyjaźnionym piwowarom. Skala tego browaru (warki na poziomie 70 litrów - tak, litrów, nie hektolitrów) znacznie ułatwia sprawę i czyni przedsięwzięcie osiągalnym dla każdego. Tak wyprodukowane piwo może spokojnie trafić do normalnej dystrybucji, by można było spróbować go w knajpach, a z butelek w domach.
W sobotni wieczór biegałem po Biedronce w jednej ręce trzymając wózek z Hanią, a w drugiej koszyk z zakupami. Do teraz nie wiem, w jaki sposób udało mi się trzecią ręką trzymać telefon z włączonym Youtubem i słuchać pierwszego profesjonalnego livestreama z wręczenia nagród w poznańskim Konkursie Piw Rzemieślniczych. Wreszcie było coś słychać, a i ogólna oprawa i przebieg stały na godnym poziomie. Trzecią rękę zawdzięczam oczywiście Gosi. Jeszcze nigdy też nie zdarzyło mi się tankować auta z włączoną transmisją. Bije mi na starość. Niemniej jednak ostatni wynik usłyszałem już rozpakowując zakupy w domu i... szeroko się uśmiechnąłem. Czemu? Otóż najlepszym piwem, tzw. Kraftem Roku, zostało piwo, którego nikt się nie spodziewał.
Nie planowałem osobnego tekstu po finale Beer Cup. Jednak to, co działo się 8. listopada w Absurdalnej, było prawdziwym świętem piwa i zasługuje na poświęcenie chwili czy dwóch. Tak, za nami finał, ostatnia bitwa piwowarów 2018 roku. Znamy już zwycięzców! Co się wydarzyło w katowickim multitapie? Bo działo się sporo!
Jutro, 8. listopada 2018 roku odbędzie się finałowa bitwa Beer Cup. Bitwa ta kończy trzeci sezon zmagań piwowarów domowych, organizowanych przez Śląski Oddział PSPD i katowicki multitap Absurdalna. Na czym polega zabawa? Domowi piwowarzy przynoszą do knajpy swoje piwo uwarzone w określonym stylu, a zgromadzeni ludzie próbują go i wskazują na (dwa) najlepsze. To tyle. Proste i fajne. Za nami więc trzeci rok intensywnej integracji środowiska ludzi interesujących się lepszym piwem i promocji piwowarstwa domowego. Jaki był ten rok w Katowicach?
Czasem jest tak, że pomimo fizycznej bliskości gór życie nie sprzyja zbyt częstym tam wyjazdom. Okres ciąży sprawił, że na palcach jednej ręki (może jednej i pół) mogę policzyć nasze wyjazdy w góry. Niech przemówią fakty - ostatni wpis z serii Na szczycie kraftu, to luty tego roku i świetny zimowy wyjazd na Stare Wierchy (klik!). Co ciekawe udało nam się już być w górach z trzytygodniową Hanią! Wózkiem wjechaliśmy na Halę Boraczą, bo praktycznie do samego schroniska prowadzi asfaltowa droga. Tym razem zabieram Was jednak na nieco trudniejszy, a przede wszystkim piwnie smaczny szlak!
Tylko dużym zbiegiem okoliczności nigdy wcześniej nie napisałem o tym browarze. Nigdy wcześniej bowiem tam nie dotarłem, pomimo licznych wizyt w okolicy. To przecież rzut beretem od najwyższego szczytu Beskidu Śląsko-Morawskiego - Łysej Góry (Lysa Hora), na której byłem kilka razy i bardzo blisko Radhoszczy (Radhost - klik). Beskydský pivovárek znajduje się 43 kilometry trasą na (z grubsza) południe od Cieszyna, w miejscowości Ostrawica (Ostravice). To taka mała morawska wieś otoczona górami, położona w pobliżu jeziora. Aż chce się wysiąść na niewielkiej, nowoczesnej stacji kolejowej i ruszyć przed siebie...