Wybierając się w maju w Bieszczady nie zastanawiałem się mocno nad tym, jakie piwo ze sobą wziąć. W magicznym pudle czekały na mnie dwa zestawy piw nowych, jeszcze przeze mnie nie próbowanych i właśnie te siedem butelek wpakowałem do plecaka kosztem butelki z wodą i sandałów. Nie ukrywam, że o mocniejsze drżenie serca przyprawiały mnie szczególnie piwa ze Słodowego Dworu, całkiem nowego mikrobrowaru. Butelki wyraźnie rzuciły mi się w oczy za sprawą swoich etykiet, które swoją stylistyką przypominają secesyjne grafiki Alfonsa Muchy.
6 urodziny Funky Fluid czyli tego potrzebuje Warszawa
13 godzin temu