Grube ryby

16:00

Nastaw uszy, gdy kopyta walą w twe drzwi. To czterej jeźdźcy piwokalipsy z kontraktowego Browaru Kingpin, którzy w zeszłym roku rozpoczęli warzenie piwa w Browarze Zarzecze, pędzą z kolejnymi piwami. Dobądź szkła i do boju! Nie ma nudy!


Pierwszymi piwami Kingpina były Rocknrolla (american pale ale) i Berserker (black india pale ale). Następnie przyszedł Muerto (pumpkin ale). W tym roku browar ucieszył nas pysznym Geezerem (foreign extra stout), Mandarinem (west coast india pale ale), Lunatic'iem (witbier) oraz Turbo Geezerem (podrasowany Geezer).  Dziś będzie o dwóch ostatnich. Najważniejszą cechą i największym wyróżnikiem wszystkich piw sygnowanych przez Michała Kopika pod szyldem Kingpina są nietypowe dodatki. W kolejnych piwach były to: (1) skórka pomarańczy i werbena, (2) wrzos, znów skórka i jaśmin, (3) rokitnik, (4) espresso, wanilia, płatki whisky i laktoza i (5) herbata sencha. Czym zaskoczą nas najnowsze piwa i czym różni się Turbo Geezer od starszego brata?

Turbo Geezer to double irish espresso stout. W odróżnieniu od młodszego Paddy'ego ten ma zwiększoną dawkę zarówno brazylijskiej kawy i laktozy jak i płatków whisky i laski wanilii burbońskiej. Kingpin chodził na siłkę i przybrał na masie z 16,5° do 19,1° blg i stuningował zawartość alkoholu z 6,4% do 8,3%. Pierwszy raz piłem go w Absurdalnej i pomimo pewnego zmęczenia bardzo mi smakował, aczkolwiek należało mu się powtórzenie w bardziej sprzyjających warunkach domowych. Piwo ponownie cieszy niesamowitą gładkością i wyraźnymi nutami whisky. Laktoza wprowadza lekką słodową kontrę dla paloności, lekkiego popiołu i chmielowej goryczy. Piwo jest dosyć tęgie, ale o ile od pierwotnego Geezera, to trudno mi powiedzieć. Na pewno mogło by być jeszcze gęstsze. Challenge accepted? Jest to rewelacyjny coffee stout, którego pijalności mogą pozazdrościć nawet lżejsi i potencjalnie łatwiej wchodzący konkurenci.

Kingpin Lunatic to świetny przykład piwa, które przy odpowiednim przyprawieniu zmienia mulący i dla mnie nudny styl w fajne i rześkie piwo. Jest to bowiem witbier (kolendra i skórka pomarańczowa są w standardzie), do którego wrzucono grillowaną cytrynę oraz wlano 100% sok z granatu. W zapachu Lunatica zdecydowanie dominuje cytrusowość i cytryna. Czy grillowana? Nie wiem, nie odróżniam. Piwo jest na pewno cierpkie (może od grilla właśnie?) i gładkie. Gorycz jest spora i pasuje mi tu. Sporo złego naczytałem się o tym piwie i co? I nic, muszę mniej czytać... Nie zacznę pić witbierów litrami, ale gdyby mi przyszła ochota, to poszukałbym właśnie takiego - nieco udziwnionego i dzięki temu ciekawego! Bardzo przyjemne to piwo!

Kingpin swoimi pomysłami robi bardzo dobrą robotę. Jakoś minąłem się z Mandarinem, ale jak tylko go dopadnę, to uzupełnię ten wpis. Tymczasem polecam oba powyższe!

Zobacz także

3 komentarze

  1. piłem latem obydwa te staffy pierwszy raz w zyciu od KINGPINA i muszę powiedzieć, że mi baaardzo smakowały.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy