Dawno temu, w odległej galaktyce... Imperialne siły mrocznego triumwiratu zalewają rynek masą bezsmakowych lagerów. Rozbite i zdziesiątkowane punkty oporu nie mają szans w starciu z kroczącymi gigantami, niszczącymi kolejne browary. Niszowe piwa dają odpór atakując z nowych przyczółków i odnoszą pierwsze zwycięstwa. Ścigany przez agentów Imperium Wielki Mistrz Bractwa Piwnego Yo... tzn. Marek Suliga tworzy plany i rozpoczyna warzenie piw, które przywrócą równowagę i wolność w piwowarskiej galaktyce.
Czy nowa broń spod znaku piwa rzemieślniczego Rebel ma szansę odnieść zwycięstwo w batalii o gardła piwoszy? Czy nastał czas Nowej Nadziei?
Na dobre zaczęło się w 2012 roku, gdy Kompania Piwowarska wypuściła na rynek trzy nowe piwa Książęce - Książęce Pszeniczne, Książęce Czerwony Lager i mojego faworyta do picia w knajpach mojej wsi Książęce - Czarne Łagodne. Pewne oznaki tego procederu miały jednak miejsce już wcześniej. Browar Łomża od dawna kreował się na regionalny, mały browar, przez co picie piwa z tego uchodziło za modne. A to przecież spory browar należący do spółki Van Pur. Prawdziwy koncerning, a nie łomżing. Z kolejnym ciosem przyszedł moloch Okocim będący w drapieżnych łapach duńskiego Carlsberga. Linia Piw Sezonowych ruszyła w ubiegłym roku i zaowocowała wypuszczeniem takich "cudeniek" jak Świętojańskie, Dożynkowe, Świąteczne czy Wielkanocne. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że piwa wyglądają lepiej niż smakują, bo smaku nie mają. Najwyraźniej jednak piwa "inne", to na tyle łakomy kąsek, że warto się na niego rzucić z nowym rodzajem piwa "craft".
Tą drogą poszła w końcu i Grupa Żywiec, która reanimowała martwego od 2011 r. Żywca Bocka, zapewniając mu lifting twarzy oraz dokładając mu braci w postaci Żywca Marcowego i Żywca Białego - ten drugi stał się furorą, gdy pojawiły się przecieki, iż w składzie jest kolendra i najprawdopodobniej będzie to witbier. Nigdy wcześniej powiedzenie wit-srit nie było tak aktualne.
Tak właśnie witam każde nowe piwo na naszym, wciąż jeszcze dosyć ubogim piwnym rynku. Tym większa była moja radość, gdy w katowickim Namaste, do którego wybrałem się ze znajomymi, wśród pięciu kranów gościły dwa nowe piwa. A może to właśnie dlatego wybraliśmy Namaste? Pewnie tak. Ma to sens.
Nie trzeba być Sherlockiem, by wiedzieć na które piwa tak bardzo sobie ostrzyłem zęby. Nie trzeba być nawet Watsonem. W środku debiutujący Browar Bednary ze swoim Łowickim Pale Ale, a po prawej drugie piwo z artezańskiej serii IPA Tour - Białe IPA.
Pomysł spędzenia urlopu na Białorusi pojawił się całkiem nagle i gdy już zadomowił się w mojej głowie, nie chciał jej opuścić. Pomimo bliskości geograficznej, jest to na tyle egzotyczne miejsce, że wyjazdu nie mogłem sobie odmówić. Zaproszenie od mieszkającej tam i pracującej od pół roku Madzi, ciągnęło mnie ku nieznanemu. Sama Białoruś to straszliwie mało skojarzeń, a już niestety żadnego piwnego. Jedną przeszkodą stojącą na drodze piwnej podróży na wschód jest obowiązek wizowy, który na szczęście nie okazał się dotkliwy, bo otrzymałem wizę pozwalającą na dwukrotny wjazd na terytorium naszego sąsiada. Aby zobaczyć Mińsk oraz by móc pojechać do Wilna, a potem do Mińska wrócić.
Chęć wyjazdu zwielokrotniła sama Madzia, jadąc na wakacje do Polski i przywożąc dwa piwa oraz pyszną Chrzanówkę. Kiedy sierpień był w połowie, nastał czas (piwnej) podróży na dziki, w moim przekonaniu, wschód.
A jak było i co piłem, wszak potrzeba poznawcza była ogromna, w dalszej części...
Tym razem o piwnym stylu, który poznałem na moim pierwszym festiwalu birofilia - raczej niedawno. To był całkiem nowy smak piwa, coś czego wcześniej nie miałem okazji spróbować. Odmiana. Wtedy spróbowałem piwa Blanche de Namur, a styl piwa to witbier. Dziś jednak nie o tamtym, bo od tamtego czasu poznałem tak dużo nowych rodzajów piwa, że sam Blanche... zatarł się w pamięci, ale o nowej Podróży Kormorana. Tym razem olsztyński wagabunda postanowił wyruszyć do Belgii, bo to ona jest kolebką witbierów.
Jak udała się trzecia wyprawa Kormorana i jak smakuje taki wit?