Nie wiem, jak długo znam Browarnika Tomka osobiście. Czy poznaliśmy się na pamiętnym wyjeździe do Lublina, gdzie obaj sprzedaliśmy się za kubki termiczne? Czy może znamy się jeszcze z Festiwalu Birofilia? A może pierwszym naszym spotkaniem był poznański Blog Day? Dziś już nie pomnę. Wiem za to, że jego blog istnieje odkąd pamiętam, a to oznacza, że jest starszy niż Piwne Podróże. O jakiś miesiąc. Tym samym mój imiennik świętował dziesięciolecie swojej pisarskiej działalności piwnej w tym roku, kilka tygodni przede mną. Zresztą można nas (blogerów piwnych, nie Tomaszów) było wtedy policzyć na palcach co najwyżej dwóch rąk. Po latach i kilku spotkaniach bardzo mi miło, że Tomasz sprezentował mi piwa, w których maczał swoje palce. Nie po raz pierwszy!
Alkotubki – czyli nieznajomość prawa szkodzi
2 dni temu