Ostatni przegląd tygodnia w tym roku przychodzi nieco później (ponownie), tym razem z uwagi na duży podsumowujący tekst, który ukazał się wczoraj (klik!). Obawiam się, że nie ma w nim ani trochę zaskoczenia. Pojawia się Piwne Podziemie (3), Nepomucen, Szpunt, Trzech Kumpli i Browar Beskidzki. Kolejne podsumowanie będzie już częściowo zawierać piwa wypite w 2021. Oby był lepszy niż obecny, czego sobie i Wam życzę.
Zapraszam na subiektywny przegląd 2020 roku - piw, których nigdy nie zapomnę. Takie małe podsumowanie Piwnych Podróży. Piw będzie więcej niż siedem, ale podzieliłem je na siedem kategorii, stylów, koncepcji. Będzie zdecydowanie nietypowo, bo w przeglądzie nie będzie żadnego new englanda, raczej żadnego DDH, choć oczywiście tych piw wypiłem w tym roku najwięcej i bardzo mi smakowały. Było ich tak wiele, że w pewnym momencie poczułem potężny przesyt świetnymi piwami, które smakują bardzo podobnie. To właśnie DDH IPA, najczęściej właśnie new england, zdominowały polską scenę kraftową w 2020. Nawet najwięksi znawcy i malkontenci zaczynają uważać, że polskie browary doganiają bardziej doświadczony zachód. Niemniej jednak ja zapraszam was więc do siedmiu nieco innych światów niż buchające owocami egzotycznymi mniej lub bardziej gorzkie piwa.
2020 był dziwnym rokiem. Dziwnym na tak wielu płaszczyznach, że rozczulanie się nad światem piwnym wydaje mi się nie na miejscu. Fakty są jednak nieubłagalne. Piwowarstwo rzemieślnicze jest jedną branż, która bardzo mocno odczuła efekty pandemii. To nie klaps na otrzeźwienie, to potężny sierpowy, po którym słychać odgłos wciąganego nagle przez publiczność powietrza, gdy bokser chwieje się na nogach, a z bliższych rzędów trybun można liczyć gwiazdki unoszące się nad jego głową. Zamknięcie lokali, poza drobnymi wyjątkami brak festiwali piwa, rezygnacja z mniejszych imprez plenerowych, zmiany kanałów sprzedaży piwa - byliśmy świadkami bardzo wielu zmian i rozmaitych reakcji branży piwowarskiej na bieżące wydarzenia. Lockdowny spadały nagle, a imprezy przekładane i odwoływane czasem w ostatniej chwili. Dobrego piwa nam jednak nie brakowało. Ono często już leżakowało w tankach czekając na swoją kolej i nawet jeśli nie dało się go sprzedać na ekskluzywnym festiwalu, to trzeba było upłynnić w sposób tradycyjny, który przez około połowy roku był ograniczony do sklepów.
Połowa przydługiego wstępu
2020 bez wątpienia należy do sowicie nachmielonych na aromat odmian IPA. Przestaliśmy już chyba na dobre nazywać je "vermontami". To po prostu new england. Niuinglandy, najlepiej jeszcze double dry hopped, rozpanoszyły się totalnie zdobywając serca birgików i normików. Mocno nachmielone oferują feerię owocowych doznań, uwarzone ze słodami pszenicznymi i rozmaitymi płatkami aksamitnie muskają przełyk, są soczyste i miłe dzięki odpowiednim drożdżom. Jedni wchodzą w tę koncepcję totalnie, drudzy marudzą na brak goryczki, jeszcze trzeci robią wszystko, by znaleźć złoty środek. Spopularyzowanie się piwowarstwa rzemieślniczego sprawiło, że piwo rzemieślnicze musi być bardziej okrągłe, mniej kanciaste, by podobać się jak najszerszemu gronu odbiorców, ale jednocześnie wyraźnie odcinać się od tradycyjnego piwa, nie mówiąc już o - tfu tfu - koncernowym. Drugim rodzajem piwa, który mocno rozpycha się na kraftowej scenie, jest szeroko rozumiane pastry. W popularności wszelkich słodkich piw najbardziej zdumiewa mnie, że ich największymi orędownikami są najczęściej osoby, które piją bardzo dużo dobrego piwa i mają świetne rozeznanie nie tylko w rodzimym piwowarstwie rzemieślniczym. To jakby uparcie twierdzić, że najlepszymi filmami świata są filmy superbohaterskie Marvela. Ja je uwielbiam, jestem ich kucem, podziwiam jakość wykonania, zdjęcia, efekty, montaż, muzykę, kompleksowość, budowanie uniwersum, samych bohaterów. No ale to papka, którą dobrze się ogląda i nic po niej nie zostaje w głowie. Daleko im do dobrego thrillera czy dramatu. Albo jestem w mniejszości, albo większość w tej kwestii milczy.
Jeśli więc chcecie choć na chwilę odskoczyć od aktualnych trendów i modnych puwi, mam dla Was kilka sprawdzonych rzeczy.
Browar Sobótka Górka x Dobry Zbeer - Piwo Jopejskie
Piwem jopejskim zacząłem ten rok. Tym samym piwem jopejskim zacząłem moją przygodę z Untappd. Piwo jopejskie to historyczny klasyk wywodzący się z piętnastowiecznego Gdańska. Bardzo gęste (45-55° Blg) piwo jest właściwie syropem piwnym. Pierwszym jopenbierem, jakiego piłem w życiu, był domowy jopen Kamila Prystapczuka - Gom Dżabbar. Co ciekawe, w piwie, którym rozpocząłem rok 2020, Kamil także maczał swoje członki.
Piwo to zostało uwarzone w kooperacji Browaru Sobótka Górka (o tym browarze pisałem 6 lat temu - klik!) i gliwickiego Dobrego Zbeera. Przyjechało do mnie na sylwestra za sprawą kolegi Pawła. W tym przypadku gęstość piwa wynosi 55° Blg (10% alko) i wszystko pochodzi tylko z gotowania (nie ekstraktów). Piwo było fermentowane lokalnymi dzikimi drożdżami, blendem drożdży belgijskich oraz drożdżami z lambika. Piwo następnie dojrzewało w beczce po czerwonym winie przez 2 lata. EFEKT JEST POWALAJĄCY! Piwo jest mega gęste, likierowe, zalepiające, słodkie... Ale to nie wszystko! Do bardzo mocnych akcentów suszonych owoców dochodzą nuty octu balsamicznego, lekkie drewno, nuta kwaśności, wino. Całość oszałamia, pobudza o 3 w nocy, powoduje przeróżne skojarzenia (ser pleśniowy, ekstrakt grzybowy!). To oczywiście z klasycznym piwem ma niewiele wspólnego, ale wciąż piwem jest. Coś mega niepowtarzalnego! Szacun za to!
To jednak nie był ostatni jopen w 2020, choć przecież wybór tych piw na rynku jest znikomy (jeszcze jeden, o którym wiem, to Jopen z Browaru Olimp). Na jarmarku dominikańskim w Gdańsku napotkaliśmy stoisko lokalnego Browaru PG4, na którym sprzedawany był Jopenbier na szoty. Nie mogłem sobie odmówić takiej przyjemności. 44,1° Blg i 10,1% alko. Mocno owocowa gęścina, lepka, słodowa, syropowa, ciężka, gęsta... Melanoidynowo, śliwkowo, wędzone. Jakby najgęstszego doppelbocka czy quadrupla podnieść do sześcianu.
Piwo jopejskie nie jest oczywiście żadną tendencją. To raczej zabawa dla fanatyków historycznych piw i miłośników zabawy w odkrywanie przeszłości. Warto jednak sprawdzić, jak smakują całkowicie inne piwa. Zupełnie inaczej wygląda sprawa z west coastami.
Such a West - SUCH a BEER
IPA z zachodniego wybrzeża USA była odpowiedzią na przyciężkie, zbyt karmelowe, niezbyt lekkie IPA. Co wyróżnia west coasta? Zdecydowany wytrawny charakter i czystszy profil chmielowy - cytrusowy, żywiczny; duża, mocno wyeksponowana gorycz i minimalna słodowość. Takie IPA piłby John McClane w Szklanej Pułapce w przerwie między bieganiem po szkle i wysadzaniem budynku Nakatomi Plaza. To że ludzie nie lubią rzeczy gorzkich to fakt, ale że miłośnicy piwa rzemieślniczego będą z nią mieli na pieńku, to bym się nie spodziewał. Na szczęście w zalewie soczków udających IPA pojawiło się w 2020 dużo świetnych, dobrze nachmielonych na aromat, gorzkich west coastów lub piw na ich podobieństwo. Najlepsze piwo w tym temacie? Such a West z browaru SUCH a BEER (tutaj możecie zobaczyć ten malutki rzemieślniczy browar spod Suchej Beskidzkiej - klik!). Doskonale stylowe i przez to super pijalne.
Bardzo zasmakowało mi piwo może nie do końca będące west coastem, ale z pewnością będące prawilnym staromodnym IPA - TruSkul z Ziemi Obiecanej trafiłem na kranie w Warszawie dwukrotnie i dwukrotnie wypiłem ze smakiem.
Świetną rzecz w stylu zaproponował Browar Szpunt w kooperacji z gliwickim IBU Craft Beers - 1st anniversary IBU IPA, bardzo wytrawne i pięknie owocowe double IPA niby west coast, ale zahaczało nawet o bruta. A jeśli już mowa o brutach to bardzo dobrym był Good Vibrations w wykonaniu Browaru Piwoteka oraz Browaru Kingpin. Marek Kamiński z Kingpina popełnił zresztą jeszcze jedno piwo, które mocno mi zapadło - Trigger Happy. Piwoteka zaś wypuściła Śnupę w Chynchach, bardzo dobre piwo oraz Funkotekę w kooperacji z Funky Fluid. Dobrymi przedstawicielami były Proof of Hops (Nepomucen i Maltgarden), Trolejbus (Zakładowy), California Banger (Piwne Podziemie). Bardzo fajnym piwem był CyberTank z debiutującego w tym roku TankBusters.
Podsumowaniem reakcyjnego powrotu WCIPA były: ostatnia w tym roku Pinta Miesiąca - Silver December oraz OK Boomer z Brokreacji. Okazuje się, że da się zrobić piwo jednocześnie gorzkie, ładnie nachmielone na aromat i nowoczesne. Chyba nie musimy już marudzić i szukać ich ze świecą. Miłośnicy gorzkich IPA, czyli nisza w niszy, mają to, co lubią najbardziej.
Rauchdoppelbock - Trzech Kumpli x Browar Łańcut
Piwa wędzone nie mają łatwo. Choć rzekomo w Polsce się dymi, to w dalszym ciągu są piwami niesprzedawalnymi, jeśli oczywiście chce się ich robić więcej niż 10 hl. Choć piwo grodziskie jest jedynym w pełni rodzimym stylem piwnym, to mało kto ma ochotę je warzyć. Jest ponoć niesprzedawalne. Piwa dymione są charakterne, rzadko biorą jeńców. Wykorzystanie w procesie warzenia słodów wędzonych sprawia, że piwa pachną i smakują a to ogniskowym dymem, a to kojarzą się z pieczoną kiełbasą, a to szynką czy oscypkiem. W swojej najbardziej hardcore'owej postaci są potężnym uderzeniem torfu, który czasem kojarzy się z asfaltem, spaloną elektroniką, kablami. Pomimo tego z dwoma bardzo trudnymi stylami zmierzyły się dwa browary, które klasykę uwielbiają. W Łańcucie powstał Doppelbock, a w Żywcu Rauchdoppelbock. Ten drugi zawładnął moim sercem. Dla mnie to piwo zamiotło Schlenkerlę, wzorzec klasycznych wędzonek, pod dywan. Tęgie, pełne, potężnie dymione piwo okazało się wybitnie pijalne. Bardziej niż z piciem kojarzyło mi się z jedzeniem.
Dla Łańcuta to oczywiście nie pierwszyzna. Od samego swojego początku regularnie warzone jest tam piwo Kurna Chata, to wybitny wędzony żytni stout. W pamięci zapisze się także Friend of Foe z RockMilla, który nie dość że jest bardzo dobrym piwem, to jeszcze pochwytał ważne nagrody, np. BEST OF SHOW na Brussels Beer Challenge.
Jednym z niewielu smakujących mi grodziskich jest warzona od kilku lat kooperacyjna Viva Śliwa w wykonaniu Nepomucena i Pinty. Zauważcie, że nie ma tutaj żadnego wędzonego porteru. O tych bowiem już zaraz!
Imperium Prunum - Browar Kormoran / 26° Imperial Porter z suską - Brofaktura
Co zrobić, gdy rewelacyjne piwo opatrzy się miłośnikom piwa do tego stopnia, że nie wywołuje przyspieszonego bicia serca w 2020? Dodać dużo więcej wędzonej Suski Sechlońskiej! Coś co było piwem pysznym, aczkolwiek dobrze znanym, staje się ubersztosem. Zapakowany w elegancką tubę porter z Kormorana znów robi tę robotę, którą uczynił w 2015 (klik!). Piwo jest nie tylko super śliwkowe, ale jest bardzo dobrym porterem.
Drugi to raczej mało znany przedstawiciel porterów. 26° Imperial Baltic Porter z Suską Sechlońską z browaru Brofaktura z Siedlec. Aromat wypełniony jest dymioną śliwką, a w smaku się to tylko uwypukla, delikatne wędzenie, świetna śliweczka. Ciało jest nie tyle pełne - choć oczywiście też jest - co mega puszyste, a piwo słodkawe. Piwo jest fajnie zbalansowane, ładnie ułożone, przyjemnie wędzone. To na pewno wielka niespodzianka!
Doskonałą robotę zrobił mi lokalny Imperial Baltic Porter w kooperacji Browaru Bury, The Garage Monks oraz Masona, a później jego wersja z beczki po bourbonie Four Roses. Koniecznie wspomnieć muszę o piwie Ivar z Trzech Kumpli - imperialnym porterze bałtyckim z beczki po torfowej whisky; 8th Anniversary Imperial Smoked Baltic Porter z Widawy; Imperial Porter Noster Bourbon Barrel Aged z Czarnej Owcy; Siren Call Rioja BA z Brokreacji czy zaskakującym Mistrzowskim Porterze Sherry Oloroso z Okocimia.
Jeśli chodzi o portery bałtyckie, to nie sposób było się nudzić! Coraz trudniej za nimi nadążyć. Lubię to!
Pils - Browar Górniczo-Hutniczy
Ostatecznym dowodem na moje boomerstwo jest uwielbienie dla dobrych pilznerów. Jasne, chrupkie, ładnie wysycone i dobrze nachmielone piwo zostało jednym z moich ulubionych, a w 2020 wypiłem ich bardzo dużo. Rewelacyjnym przykładem był właśnie Pils z debiutującego w tym roku krakowskiego Browaru Górniczo-Hutniczego (klik!), który powstał w Klubie Studio. To po prostu pils bliski ideału, ocierający się o niego.
No ale to oczywiście nie wszystko. Zelter z Hajera lepszy z warki na warkę, Museum of Classic Beers z Maltgardena, Złote Jezioro z Dzikiego Wschodu, Złoto Brovarni z gdańskiej Brovarni, Pils z Piwnicy Rajców, Czech Gold z Browaru Miejskiego Sopot, Czeski Lager z Burego, Pils z Kingpina czy kolejne K z Łańcuta w kooperacji z Pintą. Na koniec zostawiam prawdziwą perełkę - hehehe - chmielową - Golden April z Pinty. Świetny, wręcz doskonały nowofalowy pilzner. Połączył lekkość i pijalność tego stylu z modnym nachmieleniem i zrobił to w złotej proporcji. Ultrachlalne piwo.
Bies - Trzech Kumpli
Wlany do beczki po rumie imperialny stout (oryginalnie to Idiota) to najlepiej ocenione przeze mnie beczkowe piwo 2020. Przy okazji najlepsze piwo z beczki po rumie, jakie piłem. Piwa z nich są mocno specyficzne, raczej alkoholowe, agresywne. Tutaj udało się tego uniknąć. Podstawka zagrała świetnie, czekolada, paloność, ciemne i czerwone owoce, a do tego drewno i wanilia. Alkohol świetnie ukryty, a całość charakterna i intensywna, ale nie gryząca. Piwa, które nie są słodziaczkami mają niestety trudniej, dlatego właśnie to piwo należy moim zdaniem wyróżnić.
Nie jest to jedyne beczkowe piwo, o którym trzeba wspomnieć. Świetną robotę zrobił wlany do beczki po Jacku Danielsie Buzdygan Turborozkoszy z Browaru Harpagan - wreszcie poczułem bez naciągania mityczne Bounty w płynie. Gładkie, pełne, słodkie, ale też dobrze przełamane beczką, której waniliowe nuty świetnie grają z kokosową podstawą.
Bajeczka. Bardzo dobre wrażenie zrobił na mnie Dark Strong Wild Ale Bowmore BA z Piwojada. Świetny mariaż Belgii, dzikości i beczki po whisky.
Pisząc o niesłabnącym trendzie piw leżakujących w beczkach po innych alkoholach zwyczajnie nie sposób pominąć Fortunatusa III z Browaru Fortuna czyli leżakowanego w beczce po czerwonym winie flandersa. To piwo nie tylko spotkało się z bardzo dobrą recepcją, ale i otrzymało medal na European Beer Star. To doskonała sprawa, jeśli chcemy przekonać do świata piwnego osobę z nim nieobeznaną.
Końska Dawka Edycja Wasabi - Browar Piwoteka
Jedni kochają, inni nienawidzą. Saison z dodatkiem chrzanu wasabi. To niesamowite, jak piwo może kręcić w nosie i wyciskać łzy, a przy tym być takie dobre. Bo to wciąż saison, którego czujemy, gdy już przyzwyczaimy się do potężnej ostrości wasabi. To też jeden z tych eksperymentów, za któe uwielbiam Piowtekę i kraft (jak piwo ogórkowe, pomidorowe, czosnkowe, bazyliowe). To oczywiście nie piwo do codziennego picia, ale ciekawostka, po którą chętnie sięgam.
Warto tu przywołać także pomidorowe gose, czyli Zacnego Schwarzmana z Piwoteki, Jagodową Trambambulę - jagodowo-waniliowy sour. Z odjechanych piw nie może zabraknąć leśnych klimatów, w których przoduje Nepomucen - był stout Don't Sleep in the Forrest z dodatkiem igliwia, LoveLAS - triple forrest IPA z dodatkiem pędów sosny i świerku, a nawet Forrest in the Fog - owocowe NEIPA z gałązkami świerku. Piwa są mniej lub bardziej iglakowe. Astus Malum to imperialny graff, czyli piwo z dodatkiem soku jabłkowego, a w tym przypadku jeszcze opiekanej dębiny. Intensywne, oblepiające, ściągające, kojarzące się tokajem i mocnymi piwami belgijskimi. Super sprawa!
Jeśli uważasz, że we wpisie jest zbyt mało piw Pinty, Nepomucena, Piwnego Podziemia, Funky Fluid, Maltgardena, to oczywiście masz rację. To przecież nie wpis o najbardziej trendy piwach, nie o aktualnych modach. Oczywiście można kręcić nosem nad piwami barrel aged, wszak one cieszą się niesłabnącym uznaniem, ale to wciąż nisza w niszy. Oczywiście można się zastanawiać nad pilsami, przecież nawet najbardziej nowofalowe browary dostrzegają konieczność posiadanie nie tylko jakiegoś pilsa, co dobrego pilsa. Niemniej jednak mało kto zachwyca się nimi, jak wszelkiej maści słodziakami.
Przedostatni przegląd tygodnia w tym roku przynosi dziewięć piw. Zbliża się czas podsumowań, zarówno kraftowych, jak i osobistych. Tymczasem przybliżę Wam piwa, które niedawno wypiłem. Co ciekawe ponad połowa z nich padła w czasie arcyciekawego lajwa Pinty. Szacunek za jakość i treść. Nieprzypadkowo też piwa Pinty zdominowały ten przegląd. Jest ich pięć. Po części wynika to z mojego kredytu zaufania dla browaru z Wieprza (wziąłem nawet witbiera, którego wielkim zwolennikiem nie jestem), a po części dlatego, że byłem w sklepiku przy browarze i się obkupiłem. Poza tym pojawia się poznańska Brovaria, kaszubski Lubrow i oławski Probus, czyli przedstawiciele tzw. browarów restauracyjnych. Pojawia się także górnofrankoński märzen z browaru Schlenkerla. Serdecznie zapraszam!
Jednym z ostatnich tekstów w tym roku jest czwarty suplement do Wielkiego Przeglądu Porterów (klik!). Tamten giga wpis opublikowałem w listopadzie 2019 i doczekał się w bieżącym roku łącznie czterech uzupełnień. Oznacza to, że ostatnie piwo w tym przeglądzie jest porterem numer 200. Ciekawi Was, które? Powiem Wam, że był bardzo dobry! Zapraszam do czytania.
Jak widzicie na zdjęciu poniżej, tym razem przegląd jest skromniejszy. Nie odzwierciedla jednak dokładnie mojego spożycia w ubiegłym tygodniu, bo uległem kilku porterom. Te mają wszak swoje miejsce na Piwnych Podróżach. W urodzinowym tygodniu padło jednak kilka ciekawych piw. Przegląd został zdominowany przez Pintę, za sprawą zakupów w browarze (4 piwa), jest TankBusters, Stary Rynek i dwa zagramaniczne (8 Wired z Nowej Zelandii oraz Evil Twin/Westbrook - Dania/USA). Oczywiście zapraszam!
Na przegląd tygodnia zapraszam po raz czwarty i po raz kolejny w środku tygodnia. To chyba będzie optymalny czas na taki wpis, bo pozbieranie się po leniwym łikendzie, zawsze zajmuje nieco czasu. W weekend też mam możliwość wypicia 2-3 piw, a czasem nie mam możliwości zająć się tym w poniedziałek (zdjęcia, obróbka, opisy, oceny - to wszystko jednak zajmuje nieco czasu). Fajnych piw było sporo, ale jednak trafiło się kilka mniej smacznych okazów. W przeglądzie piwa od Browaru Zakładowego (3), Nepomucena (2), Pinty (2), Majstersztyka, NOOKa, Piwnego Podziemia, Brokreacji i cieszyńskiego Zamkowego. W związku z tym, że dwa piwa są kooperacyjne, we wpisie pojawi się dziewięć piw.
Chwilowo porzucam kaszubskie wspominki wakacyjne, by przybliżyć Wam dokonania znacznie bliższego mi geograficznie browaru. W Browarze Górniczo-Hutniczym w Krakowie jeszcze nie byłem, podobnie jak w kilku innych browarach znajdujących się praktycznie rzut beretem od domu (wspomnę Pałacowy z Siemianowic Śląskich, Tenczynek wiadomo skąd, Dwie Wieże z Krakowa w towarzystwie kilku restauracyjnych browarów byłej stolicy Polski, które sukcesywnie omijałem w pogoni za nową falą (no dobra - byłem w Lubiczu i byłem w TEA Time), Extract w Tyńcu, Węgrzce Wielkie czy Stary Kraków, gdzieś za Krakowem). Uff. Shame list jest imponująca. Bez dalszego lania wody, zapraszam na zaskakujący przegląd piw krakowskiego Browaru Górniczo-Hutniczego.
Przegląd Tygodnia numer 3 oznacza, że od ozdrowienia minęły trzy tygodnie. Kolejny tydzień przyniósł kilka bardzo ciekawych piw. Dziś na blogu zagościły: Funky Fluid wespół z angielskim Brew By Numbers, Komitet (2), Kingpin, Majstersztyk, Monkey, Pinta (2), RockMill wespół z ukraińskim Didko oraz Zamkowy z Cieszyna. Serdecznie zapraszam!
Czasem jest tak, że czytając różne relacje z wycieczek, wzmaga się moja potrzeba wyruszenia w podróż. Dzisiejszy wpis zawdzięczacie głównie Kubie Niemcowi i jego Śląsko-Morawskim peregrynacjom, ale także licznym wrzutkom katowickich projektowiczów, co tydzień jeżdżących gdzieś do naszych południowych sąsiadów. Wspominam jednak konkretnie Kubę, ponieważ opisywane dziś miejsce to właśnie on mi podrzucił. Początkiem września, korzystając z w pełni letniej pogody, wybraliśmy się do ostrawskiego Zoo. Wciąż zadziwia mnie to, że tak fajowe miejsce znajduje się o godzinę jazdy samochodem od Jaworzna. Uzbrojony we wskazówki zebrałem rodzinę i znajomych i ruszyliśmy na południe - tam definitywnie jest więcej normalności. Będzie o zoo, Ostrawie i oczywiście o fajnym browarze na przedmieściach Ostrawy.
Czas na przegląd tygodnia, ubiegłego rzecz jasna. Tym razem w środę z dwóch powodów. Po pierwsze na poniedziałek zaplanowałem rozgrzebany tekst o AleBrowarze, a drugi powód zostawiam dla siebie. Tym razem różnorodność jest nieco większa i będę starał się zmieniać parytet, by mniej było tych najmodniejszych stylów, a więcej piw mniej popularnych. No ale dopóki lodówka nie opróżni się ze wszystkich DDH IPA, będą one wracać. Są więc dwa piwa Minibrowaru Reden z Chorzowa, dwa piwa Browaru Stary Rynek z Białegostoku (debiut na blogu!), piwo Browaru Łańcut, dwa Szpunty, piwo Browaru Tankbusters, Browar Monkey (też debiut), piwo Browaru Hajer, kooperacja Funky Fluid i Piwoteki, kooperacja Maltgardena i Piwnego Podziemia oraz dwie pierwsze puszki Brokreacji. Nawet jeśli zbyt jednorodnie, to na pewno ciekawie!
W przedostatni dzień pobytu w Szwajcarii Kaszubskiej zjadłem śniadanko i pojechałem na umówioną wizytę do Lęborka. To jedna z wielu miejscowości, w której pewnie bym się nigdy nie pojawił, gdyby nie to, że znajduje się tam browar. Na wizytę tę szczególnie ostrzyłem sobie zęby, bo to przecież kawał historii polskiego kraftu. AleBrowar wszedł na barykadę piwnej rewolucji tuż po Pincie, w 2012 roku. Trochę czasu zajęło mi dobijanie się do browaru, ale z kontaktem ostatecznie pomógł Bartek Napieraj, który przed ośmioma laty współzakładał AleBrowar wraz z Michałem Saksem i Arkadiuszem Wentą. Dzięki temu udało mi się oficjalnie poznać Michała. Zapraszam na zwiedzanie browaru, AleBrowaru.
Zapraszam na Przegląd Tygodnia. To pierwszy tekst nowej (mam nadzieję) serii i powstaje z potrzeby wpisów o takim formacie. Nowe zestawienie obejmuje sporą część piw wypitych w ciągu zeszłego tygodnia. Sam jestem ciekaw, czy przyjmie się na Piwnych Podróżach na dłuższą metę. Dziś aż piętnaście piw - są Artezan, Birbant, Gwarek, Hopito, Moczybroda, Nepomucen, Pinta, RockMill, Sto Mostów, Ułan i Ziemia Obiecana. Stylowo zdecydowanie monotematycznie, co oznacza, że podróżuję na fali mody.
W czasie wakacji na Kaszubach postawiłem sobie za cel zwiedzenie wszystkich tamtejszych browarów. Ostatecznie się nie udało. Na szczęście do browarów restauracyjnych nie trzeba się umawiać, więc do Starego Browaru Kościerzyna jechaliśmy w ciemno. Przy okazji chciałem zobaczyć jeszcze jedno miejsce w Kościerzynie, do którego jednak zaproszenia nie udało mi się zdobyć.
Piwne Podziemie to jeden ze znamienitszych polskich browarów. Od 2014 roku miesza na rynku polskiego kraftu i nadaje ton kreując piwne trendy. Przez całe lata browar wyrobił sobie bardzo dobrą markę i jest przez wielu wymieniany jednym tchem w topce rodzimych browarów. W browarze, szczególnie ostatnio, zaszły jednak spore zmiany. Browar nie tylko zmienił miejsce kontraktowego warzenia piwa, ale na dobre rozstał się ze swoim własnym mikrobrowarem spod Chełma. Jak obecnie smakuje piwo Piwnego Podziemia? Sprawdzam na podstawie kilku wypitych ostatnio piw.
Popełniłem kiedyś krótki wpis o dysonansie poznawczym. Mimo wszystko lubię do jego lektury wracać. Zabierając się do tekstu o Szymbarku, przed oczami miałem (w przenośni oczywiście) pulsujący na czerwono neon krzyczący "Dysonans! Dysonans!". Prawda jest taka, że po tym miejscu nie spodziewałem się niczego dobrego. Inaczej - po tamtejszych piwach nie spodziewałem się niczego dobrego. Co do miejsca, liczyłem że będzie przyzwoite, choćby z uwagi na swój turystyczny charakter. Zaskoczeniom nie było końca. Zapraszam do browaru Kaszëbskô Kóruna w Szymbarku.
Wakacje z rodziną, a w szczególności z dziećmi, to sztuka wyboru. Czasem należy się rozdzielić. Oto pewnego ranka zawiozłem moje dziewczyny do Centrum Edukacji i Promocji Regionu (miejsca, do którego bardzo szybko wrócę na blogu) w Szymbarku, gdzie miały radośnie spędzić pół dnia, a ja pognałem na zachód, do Bytowa. W czasie pobytu na Kaszubach do tego browaru miałem właśnie najdalej i nie chciałem narażać laseczek na bezsensowną z ich perspektywy wyprawę. W Bytowie działa Browar Kaszubski i rzecz jasna to do niego dziś zapraszam.
Dziś zapraszam do Tajemniczego Ogrodu. Nie, nie chodzi mi o powieść Frances Burnett, ani o nowy film, na którym żeńska część mojej rodziny była w kinie w niedzielę, ani też ten starszy, Agnieszki Holland, który ja (średnio) pamiętam ze swojego dzieciństwa. Za nazwą Tajemniczy Ogród kryje się bowiem russian imperial stout Browaru Nook. Ale też dwie jego beczkowe wersje - Cidonio oraz Ebono. Oba te RISy to BA z beczek po rumie, z czym związany jest nowy ciekawy projekt browaru. Z umieszczonym w kartoniku Ebono wiąże się jeszcze pomniejsza internetowa burza w szklance piwa, o której wspomnę dalej.
W ubiegły łikend po raz drugi w Polsce i po raz pierwszy także poza Warszawą mieliśmy szczęście uczestniczyć w święcie dzikich piw rodem z Belgii. Celebracja lambików, czyli właśnie Zwanze Day, miała miejsce w katowickim Browariacie, który z tej okazji zgromadził całe rzesze miłośników dobrego piwa. Zapraszam na relację z tego wydarzenia!
Browar Lubrow pojawił się już kiedyś na blogu, jako odwiedzony przeze mnie, a jednak w nim nie byłem. Tą pozorną sprzeczność łatwo wytłumaczyć. Początkiem 2020 roku, jeszcze przed straszliwą pandemią, Browar Lubrow, zlokalizowany do tej pory w gdańskiej restauracji/dyskotece Barbados, postanowił opuścić jej progi. Lokal ten nie był bowiem idealnym miejscem dla funkcjonowania browaru rzemieślniczego. Obecnie Browar Lubrow działa w Borczu, 30 km na zachód od Gdańska. To był pierwszy kaszubski browar odwiedzony w te wakacje. Zapraszam więc do zwiedzania, warto!
Na kraftowej scenie niedawno zadebiutował nowy projekt. TankBusters został założony przez Kamila Dworczyńskiego (ex-Zapanbrat, Browar Bury), Michała Grefa (Wrocławska Inicjatywa Piwowarska, ex-Profesja, ex-Jamrozowa Polana, ex-Zapanbrat) i Aleksandrę Garcon (odpowiedzialną za social media browaru). Mając te piwa pod ręką nie mogłem przejść obok nich obojętnie.
Lato to czas intensywny pod każdym względem. Oczywiście najważniejszy jest urlop. Dwa tygodnie w tym dziwnym roku postanowiliśmy poświęcić na eksplorowanie Kaszub, tych zielonych i tych wielkomiejskich. Rozpoczęcie wojaży zaplanowaliśmy tak, by po przejechaniu odpowiednio długiego odcinka zrobić sobie przerwę, dać rozprostować nogi dzieciom i zjeść coś, aby reszta drogi upłynęła spokojnie. Z kilku przychodzących mi do głowy pomysłów wybraliśmy opuszczenie autostrady numer jeden na wysokości Grudziądza i zagłębienie się w Bory Tucholskie. Tam już od ponad pięciu lat działa Przystanek Tleń - restauracja, pensjonat i co najważniejsze browar.
Pinta oficjalnie, choć oczywiście nie była to żadna niespodzianka, zamroziła akcję Pinta CollabPL. Pinta CollabPL była naturalną konsekwencją serii Hazy Disco, którą bez dwóch zdań można nazwać podróżniczą. Po "wizycie" w Atenach, Lozannie, Sankt Petersburgu czy Bukareszcie granice zostały zamknięte w efekcie chyba bardziej paniki niż pandemii, ale szczęśliwie dziś są one otwarte. Oznacza to tylko jedno - Hazy Disco wraca, a Pinta CollabPL ulega chwilowemu wstrzymaniu. Tak, Pinta oficjalnie potwierdza, że CollabPL wróci.
Wielki przegląd porterów opublikowałem w listopadzie 2019 roku po nierównych bojach z platformą blogową. Opisałem w nim 120 porterów. Od tamtego czasu pojawiły się dwa suplementy (oba po 20 piw) - w styczniu oraz w czerwcu. Przed sobą macie właśnie trzeci suplement traktujący o kolejnych dwudziestu piwach. Czy mi się to nudzi? W ogóle.
Miesiąc temu, 24. czerwca 2020 r., otworzył się Browar Wisła. Rzadko się zdarza, bym odwiedził jakiś browar tak szybko po starcie, tym bardziej się cieszę, że udało się tam zajrzeć. Większość dnia spędziliśmy w Cieszynie, a na obiad mieliśmy jechać do browaru właśnie. Cieszyn nas pochłonął jednak i obiad zjedliśmy tam (fantastyczna Plackarnia u Janka), a na deser pojechaliśmy do Wisły. Nawiasem mówiąc w dzień wolny od pracy dojazd do Wisły i przejazd przez nią to dramat. Niekończące się remonty torów, przejazdów kolejowych i dróg są turystycznym wrzodem na dupie. Ale to w sumie jedyny minus wyjazdu tam. Po prostu naturalnym środkiem transportu do Wisły wydaje się być kolej i opcja ta zyskała potężny argument. Zapraszam do jednego z najmłodszych (w momencie pisania tych słów) browarów w Polsce. Oto Browar Wisła
Browar Golem to jeden z najbardziej wyrazistych projektów w polskim piwowarstwie rzemieślniczym. Założony przez trzech poznańskich piwowarów domowych swoją renomę zawdzięcza: (1) perfekcyjnym ciemnym mocarzom (to żaden rasizm!!!) ze szczególnym uwzględnieniem Lilith i Dybuka, (2) nietypowym połączeniom smaków i dodatkom, a w szczególności (3) bezkompromisowości Artura Karpińskiego, piwowara i twarzy browaru. Artur bardzo chętnie zabiera głos w różnej maści dyskusjach zarówno jako piwowar, fascynat rzemiosła i nowych smaków oraz autor bloga Beer, Bacon & Liberty. Teraz wspólnie z przyjaciółmi z Poznańskiej Loży Piwnej - Sebastianem Łęszczakiem i Michałem Kamińskim chce dołączyć Golema do polskiego topu producentów jasnych, mocno chmielonych piw. Jak smakowały mi Golemowe piwa w czasie Pandemii? Zapraszam do czytania!
W pierwszym kwartale 2019 roku województwo śląskie wzbogaciło się o kilka niedaleko od siebie położonych browarów. Jednym z nich jest Browar Przystań, który działa w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku im. generała Jerzego Ziętka, czyli popularnym Parku Śląskim. To taki Central Park Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. Położony na styku Katowic, Chorzowa (głównie na jego obszarze) i Siemianowic Śląskich składa się z części parkowej, wesołego miasteczka (obecnie Legendia), Stadionu Śląskiego, chwilowo nieczynnego Planetarium Śląskiego czy choćby Muzeum "Górnośląski Park Etnograficzny" (wielki skansen), ale też pomniejszych atrakcji. W ciepłe miesiące, a szczególnie w weekendy przyciąga całe tabuny ludzi spragnionych powyższych atrakcji i ucieczki od zgiełku. Jak w to miejsce wtapia się rzemieślniczy browar restauracyjny?
Dziś opowiem troszkę o tym, dlaczego tak ważny styl, jakim jest piwo grodziskie, był traktowany na blogu po macoszemu. Tematem dnia jest bowiem warzenie piwa A'la Grodziskiego w Browarze PINTA. Przeczytacie, w jaki sposób piwo grodziskie wiąże się z początkami piwnego kraftu w Polsce (ale też w jaki sposób początki kraftu łączą się z moim stosunkiem do grodzisza), a jeśli o genezie, to musi być o Browarze PINTA. Po dziesięciu latach Browar Pinta wrócił bowiem do receptury piwa, od którego wszystko się zaczęło!
Czasami bywa tak, że paczka z piwem przychodzi z najmniej oczekiwanej strony. O Browarze Miedziowe 44 oczywiście słyszałem, lecz ja należę jednak do raczej wąskiej grupy osób, które starają się trzymać rękę na pulsie i orientować się w nowo otwieranych browarach. Na pewno jednak nie spodziewałbym się piwnej przesyłki od browaru restauracyjnego. Browar Miedziowe działa już od 2017 roku i znajduje się w Świnoujściu. Trudno mi sobie wyobrazić miejsce, do którego mam dalej fizycznie i mentalnie. Nad morze jeżdżę w ostateczności, jak już zostaję zmuszony. W Świnoujściu nawet kiedyś byłem przy okazji zielonej szkoły w Łukęcinie, a było to może w 1992 r. Jedyne co mi się kojarzy poza okrętami marynarki wojennej w porcie, to koszmarnie długi czas oczekiwania na prom. Niemniej jednak skoro Mahomet nie chce przyjść do góry, to góra przychodzi do Mahometa. Zapraszam na pięć piw świnoujskiego Browaru Miedziowe44.
Krótko po tzw. odmrożeniu postanowiłem rzucić wszystko i wyjechać w Beskidy. Tym samym kilka minut po 6 rano ruszaliśmy w trasę do Rycerki Górnej. Tam swój początek i koniec zarazem ma jedna z najbardziej klasycznych pętli w Beskidzie Żywieckim. Chodzi o taki szlak, z którego idziecie w jedną stronę, robicie kółeczko przez góry i schodzicie w to samo miejsce z innej strony. Niepodważalną zaletą pętelek jest możliwość powrotu do zaparkowanego auta bez konieczności szukania sposobu powrotu do niego. Pogoda tego dnia miała być idealna do szwendania, a że nie byłem kierowcą, to spakowałem do plecaka dwa mocne piwa, w tym jedno najmocniejsze w domu (21%). Serdecznie zapraszam na Wielką Raczę i Przegibek.
Permanentny brak czasu nie oznacza rezygnacji z kontynuowania mojej porterowej krucjaty. Przed wami drugi suplement do Wielkiego Przeglądu Porterów. Następne dwadzieścia piw! Prawda jednak jest taka, że kolejne dwadzieścia piw - do trzeciego suplementu - jest już w domu, więc to kwestia wypicia i opisania. Przygotowanie takiego wpisu zabiera więcej czasu, niż mogłoby się wydawać. No ale najważniejszy jest system - systematyczne ocenianie piw (z opisami) na UT, wklepywanie ich do excela wraz ze wszystkimi istotnymi informacjami (alko, blg, beczka/brak, dodatki, ocena) oraz porządkowanie zdjęć na bieżąco. Później już tylko z górki - obrobienie zdjęć, skopiowanie opisów i sformatowanie ich pod bloga z bełkotliwego opisu na UT, podsumowanie, dopisanie nowych piw do tabeli całościowej w wielkim przeglądzie, dorobienie tam linków odnoszących do poszczególnych wpisów (co dotyczy porterów z suplementów). Uff!
7 maja 2020 roku pub Piwoteka Narodowa obchodził 9 lat istnienia. To jedna z tych inicjatyw w polskim krafcie, która jest starsza niż Piwne Podróże (już nawet abstrahując od znajdującego się na przeciwko pubu sklepu, który działa od 2008 roku). Przez ten czas w sercu Łodzi biło jedno z serc piwnego rzemiosła pompując chmielową juchę w żyły miłośników piwa. Dziewiąta rocznica była dniem premiery nowego piwa - Grande Valse Brillante, która odbyła się... online. I ja tam (tu) byłem, więc możecie obejrzeć. Z tej okazji zapraszam na przegląd siedmiu bardzo ciekawych i większości bardzo nietypowych piw Piwoteki. Są tu dwie (a może i trzy?) kooperacje. Sprawdźcie to, bo Piwoteka jest powszechnie znana z tworzenia piw nietypowych.
Niezwykle rzadko poświęcam osobny wpis, aby opowiedzieć o jednym tylko piwie. Wydaje mi się, że zapraszanie gościa na bloga i opisanie mu jednego piwa jest tak bardzo z 2014 roku. Wyjątku w sumie nie robię. Kormoran Radler to nie jest piwo sensu stricto. Niemniej jednak radlera otrzymałem w prezencie od browaru, a towarzyszył mu nietuzinkowy koszyk piknikowy, stąd postanowiłem potraktować go w sposób równie wyjątkowy.