Kormoran Radler

19:45

Niezwykle rzadko poświęcam osobny wpis, aby opowiedzieć o jednym tylko piwie. Wydaje mi się, że zapraszanie gościa na bloga i opisanie mu jednego piwa jest tak bardzo z 2014 roku. Wyjątku w sumie nie robię. Kormoran Radler to nie jest piwo sensu stricto. Niemniej jednak radlera otrzymałem w prezencie od browaru, a towarzyszył mu nietuzinkowy koszyk piknikowy, stąd postanowiłem potraktować go w sposób równie wyjątkowy. 


Browar Kormoran kojarzy mi się szczególnie dobrze. Pamiętam jak dziesięć lat temu pojechałem w Bieszczady. Jeden z noclegów przypadł w Wetlinie w schronisku młodzieżowym (wedle części z definicji "młodzieży" wciąż się do niej łapałem, w odróżnieniu od Kazika), a najbliższą knajpą była Baza Ludzi z Mgły. Jakie było moje zdziwienie, gdy biednie wyglądająca z zewnątrz knajpa okazała się być piwnym Shangri-La. Wśród wielu różnych regionalnych i zagranicznych (raczej Czechy, Słowacja, Ukraina, może Litwa) piw szczególnie wyróżniały się etykiety tych z Olsztyna. Nomen omen dosłownie w tych samych dniach, gdy ja byłem w Bieszczadach, mój kumpel Słoniu pojechał odwiedzić naszego wspólnego znajomego ze studiów - Błażeja z Olsztyna - i wysyłał mi właśnie zdjęcia piw Kormorana. Nigdy wcześniej nie widziałem tych piw - do nas nie dojeżdżały, na browarbizie (klik!) jeszcze nie byłem zalogowany, fejsbuki nie istniały, o Pincie dowiedziałem się troszkę później. Wypiłem wtedy Rześkie, Świeże, Warmiaka i Irish Beer, a browar zagościł w mojej świadomości.

Dziś to oczywiście zupełnie inny browar. Bardzo odpowiada mi filozofia za nim stojąca. Pisałem o tym więcej w podsumowaniu w grudniowym wpisie dotyczącym świątecznego czteropaka. Zresztą zobaczcie sami:



Wyjątkowa przesyłka z Olsztyna zaskoczyła mnie przed długim weekendem. "Jak to zaskoczyła" - powiecie - "Przecież nikt Twojego adresu nie wyciągnął z kapelusza!". Otóż nigdy wcześniej Kormoran nic mi nie przysyłał, ale przypomniałem sobie, że rzeczywiście siedząc pod szczytem Śnieżki w styczniu 2017 (klik - warto!) i pijąc Imperium Prunum podawałem Pawłowi nasz adres. Zaskoczył mnie więc potężnie. Zresztą zobaczcie zajawkę filmową.



Jeśli obejrzeliście powyższy filmik, to już wiecie, co było w koszyku piknikowym. Pogoda co prawda nie sprzyjała majówce w plenerze, ale już szamanko na balkonie udało nam się uskutecznić. Ryby dostarczyło gospodarstwo Jarka Parola z Kaborna. Gosia zasmakowała w ceviche z pstrąga w sosie z limonki z papryczkami chilli (pyyyycha!), a ja tradycyjnie w wędzonym pstrągu. Taka świeża rybka zawsze robi robotę, a ta była wyśmienita. Kawał ryby wystarczył zresztą na dwa śniadania. Dzięki temu, że Gosia nie przepada za kozim serem, mnie się dostało go więcej (tyle wygrać!). Jest dość intensywny, twardy, kruchy, ale też delikatny... Jest wyrabiany w Gospodarstwie nad Arem w Kierźlinach nieopodal Barczewa. Prawdziwym sztosem - posługując się terminologią birgiczą - okazała się jednak polędwiczka miłomłyńska Jarka Flisa. Delikatnie wędzona, ziołowa, krucha, delikatna. Przepiękny kawał mięcha.


Obszerny wstęp chyba dobrze pokazuje - szczególnie jeśli klikaliście w załączone linki - jak nietuzinkowym browarem jest Kormoran. Kilka lat temu 1na100 okazało się potężnym sukcesem, jego druga wersja chyba nieco mniejszym (choć niektórzy moi znajomi wolą odmianę z miodem i pigwowcem). Kormoran dokłada kolejną cegiełkę i chce wykroić większy kawałek kraftowego tortu pod tytułem piwo nisko/bezalkoholowe. Na pierwszy rzut oka pomysł jest średnio ciekawy. Oto przed wami Radler.


Oto Kormoran bezalkoholowy Radler Gorzka Pomarańcza. To - jak przystało na radlera - połączenia piwa - wspomnianego 1na100 z prawdziwym sokiem pomarańczowym. Jaki jest efekt? Porażający rześkością. Spod orzeźwiającej i intensywnej, soczystej pomarańczy przebija się lekka cytrusowość i znajomy charakter niskoalkoholowego sztosa. To piwo nie jest po prostu pijalne, ono jest ekstremalnie orzeźwiające. Jest to po pierwsze przepyszna rzecz. Po drugie choć nie jest - jak już wspomniałem - piwem, to ma zdecydowanie bardziej piwny charakter niż bardzo wiele popularnych obecnie piw. Po trzecie - co wynika z poprzedniego - nie rości sobie pretensji do bycia piwem - to radler, napój piwny. Tak jest napisane na etykiecie - nie juicy non alco APA, nie hazy fruit ale -  ale radler. Moja ocena: 4,5/5. Bierzcie i pijcie to wszyscy! Zresztą wspomnicie moje słowa, gdy wiosna strzeli pąkami, a lato wytoczy swoje najcięższe działa. Albo gdy pojedziecie na imprezę jako kierowca.


A na koniec zapraszam do zwiedzania Browaru Kormoran. Byłem tam już dwa razy i zdecydowanie warto zobaczyć, jak wygląda "browar regionalny".


Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy