Czasami bywa tak, że w pewnym okresie czasu wypijam kilka (-naście) piw, z których w żaden sensowny sposób nie można zrobić wpisu o wspólnym motywie przewodnim. Albo każde z innego browaru, albo w zupełnie innym stylu i zestawianie ich byłoby próbą pisania wspólnego artykułu o sakralnej architekturze baroku w Świętej Lipce oraz utylitarnej śląskiego brutalizmu. Próby byłyby porównywalne do starań poprawy jakości polskiej kolei i spełzły na niczym jak detektywistyczna kariera Macierewicza. Pomysł wielopaka weekendowego jest stary niczym serwis joemonster, gdzie od lat w tej formie pojawiają się najlepsze dowcipy tygodnia. Niegdyś czytywałem je, ale moje poczucie humoru wyewoluowało w stronę znacznie bardziej skrajną, znacznie poza polityczną poprawność większości serwisów parających się rozrywką. Niemniej jednak pomysł sam w sobie jest dobry, stosowany przez innych, dobrych blogerów piwnych, a z kogo czerpać jeśli nie z lepszych od siebie. Pierwszy wielopak (po)weekendowy to sześć piw, ale tylko pięć browarów - jeden z różnym skutkiem załapał się z dwoma piwami. Poza tym jest jeden browar regionalny, jeden z absolutnym debiutem, jeden doświadczony ale z debiutanckim stylem i jeszcze jeden kontraktowiec jeszcze nie całkiem okrzepły na piwnej scenie. No to zaczynamy!
Tomasz Weekendowy czyli zmęczenie z piwem |