Browar Mikołajki

08:30

Pierwszy od kilku lat wyjazd na Mazury byłby niekompletny, gdybyśmy nie odwiedzili Mikołajek. Poza turystycznym centrum okolicy znajduje się tam jedna z najfajniejszych atrakcji dla dzieci - Park Linowy Mikołajki. Najniższa trasa dla maluchów wyposażona jest już w uprzęże i klamry, co dało Hani dużo frajdy. Przeszła ją tak wiele razy, że mogła już chodzić za darmo do oporu. Mnie jednak interesował browar, który znajduje się poza samymi Mikołajkami. Zapraszam do Browaru Mikołajki.


W sumie sam byłem zdziwiony, że browar nie mieści się w Mikołajkach, ale przecież nie jest to jakiś wielki ewenement. Browar Dukla nie mieści się w Dukli, Browar Opolski jest poza miastem Wilqa i Alcmana, Browar Lwów jest daleko od Lwowa, a Browaru Ursa Maior nie znajdziecie w gwiazdozbiorze Wielkiej Niedźwiedzicy. Otóż aby dojechać do browaru, należy opuścić Mikołajki kierując się na północ, ominąć przerośniętą bryłę Hotelu Gołębiewskiego, by uroczą drogą ciągnącą się wzdłuż Jeziora Tałty dojechać do Starych Sadów. Ale, ale... Nie było tak łatwo.

O ile do browaru restauracyjnego można walić w ciemno, jak europoseł Czarnecki po nienależne kilometrówki, o tyle do zakładu produkcyjnego - a takim jest Browar Mikołajki - trzeba jednak się umówić. No to próbowałem - przez FB, przez mail, posunąłem się nawet do ostateczności, czyli dzwonienia. Zero odzewu. Jako że z Mikołajek to dość blisko, to postanowiłem wbić się na krzywy ryj, bo w sumie nigdy nie zdarzyła mi się taka sytuacja. Na miejscu zderzyłem się jednak ze ścianą. Dopiero gdy później leczyłem rany popijając firmowe piwo w jednej z mikołajskich restauracji, dostałem telefon, że jednak mogę przyjechać. Okazuje się, że gdy browar jest małą rodzinną firmą, to nie jest tak łatwo znaleźć czas na wszystko. Tym bardziej się cieszę, że miało się udać. Wróciłem nazajutrz.W sumie nie wiem, kto z naszej dwójki cieszył się bardziej, chyba Hania, bo w międzyczasie została fanką placu zabaw w Mikołajkach.

Do samego browaru wjeżdża się częściowo ubitą droga polną, a częściowo betonowymi płytami. To dojazd towarowy i sugerowany sposób dotarcia tam. Właściwy wjazd do kompleksu - bo tak trzeba to miejsce rozpatrywać, jest znacznie bardziej cywilizowany. Brama wychodzi na główną drogę (jedyną) w Starch Sadach a vis-a-vis niej jest już jezioro Tałty. Cudnie. Browar stoi na tyłach wielkiej posesji, którą zajmuje Gościniec Hetman. W jego skład wchodzi zabytkowy budynek zaadaptowany na noclegi, wolnostojące domki, stanica wodna wraz z czarterem łodzi i browar. Taki ośrodek wypoczynkowy z dostępem do piwopoju. Mi od razu rzucają się w oczy atrakcje dla dzieci, które każdy zdrowy rodzic wita z westchnieniem ulgi. No ale najpierw zwiedzanie browaru. Po browarze oprowadza mnie Ryszard Jakubowski, znany także jako Powsibroda. Współtworzy całe to zamieszanie razem ze swoim bratem - Michałem, głównym piwowarem i mamą Aliną (ciekawostka - ojciec jest burmistrzem Mikołajek). Po kilkunastu minutach dołącza do nas Piotr Czarny z białowieskiego Browaru Przełom, który przyjechał w interesach.

Jak już wspomniałem Browar Mikołajki jest klasycznym zakładem produkcyjnym. W praktyce oznacza to blaszaną halę średniej wielkości (jak na browar rzecz jasna). Na środku pierwszej części stoi kawał bloku rozlewniczego. To zawsze robi wrażenie w "małym browarze". Za nim schowała się warzelnia. Stosunkowo niewielka, bo 10 hl. Ta sala to też magazyn produktu gotowego, czyli piwa. Za ścianą znajduje się duża leżakownia, która od otwarcia browaru w 2021 roku zdążyła się już rozwinąć. Do dziewięciu tanków fermentacyjno-leżakowych o pojemności 20 hl. i czterech poziomych leżaków doszły kolejne leżaki (zarówno poziomie jak i pionowe) oraz dwa większe unitanki. I ciągle jeszcze jest miejsce na kolejne. To faktycznie kawał browaru. Dobudowanie magazynu produktu gotowego zwalnia kolejną przestrzeń, którą można wykorzystać na tanki, gdyby była taka potrzeba.

W sezonie letnim obok browaru funkcjonuje wiata, w której można napić się piwa i zjeść. Poza tymi dwiema atrakcjami ma jeszcze trzecią, przesympatyczną dziewczynę za ladą. Jeszcze nie widziałem, by kiedykolwiek Hania złapała z kimś tak szybko dobry kontakt. Zjeść można potrawy z grilla i tu następuje kolejny szok, bo córka zażyczyła sobie żeberka. Nastawiałem się więc na to, że zjem dwa obiady, a Młodą będę musiał zabrać na pizzę potem, ale zajadała pyszne mięso aż miło. Ja wziąłem burgera, którego poprawiłem resztką z żeberek. Obie rzeczy smakowity. Do tego tmave z kija. Żyć nie umierać.

Potem przyszedł czas na harce na placu zabaw, ale ten nie trwał długo. Umówiliśmy się, że zajrzymy na wielki plac zabaw w centrum Mikołajek i tak też zrobiliśmy. Piwo na wynos kupuje się w recepcji gościńca, tam też ogarnąłem pamiątkowe szkło.

Serdecznie polecam wam wizytę w Mikołajkach tym bardziej, że piwa zabrane na wynos okazały się nadzwyczaj dobre. Najbardziej smakował mi Hell Yes Roś, czyli helles oraz saison Sezon na Nidzkie. Co to się człowiekowi robi na starość. Pity gdzieś tam pils też był dobry, podobnie jak pszeniczne IPA, które widzicie na zdjęciu poniżej. Ależ to była dobra wycieczka, pomimo początkowych trudności. Jak ktoś jest w okolicy, to absolutnie musi tam zajrzeć!

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy