Browar Caminus

17:00

Czasem zdarza się tak, że odwiedzimy jakiś browar, jeszcze zanim otworzy swoje podwoje. Tak też zdarzyło się w czasie naszej wakacyjnej podróży przez Dolny Śląsk. Z dużą otwartością i entuzjazmem spotkała się moja propozycja odwiedzenia powstającego w Kątach Wrocławskich browaru. Już w czasie rozmowy telefonicznej z właścicielem przekonałem się, że nie tylko nie będę zadającym dziwne pytania intruzem, ale mile widzianym gościem. Rzeczywistość przerosła jednak moje oczekiwania. Dziś Browar Caminus ma już gotowe piwa, a otwarcie lokalu nastąpi końcem września, warto więc o nim poczytać.


Nie sądzę, aby moja noga stanęła kiedykolwiek w Kątach Wrocławskich, gdyby nie browar. Nawet przejeżdżając autostradą A4 mijałem to miejsce bez większej refleksji. Niemniej jednak historia miasta sięga XIII wieku, a sama jego nazwa zmieniała się od Canth, przez Kanth, Kąty, Kąty Śląskie, do obecnych Kątów Wrocławskich. Miasto ma oczywiście swoje tradycje piwowarskie sięgające XVII wieku. Właścicielem ostatniego, funkcjonującego do czasów wojny, browaru był Albert Preus. Dziś w budynku tamtego browaru działa dom kultury, a po latach przemysł piwny wraca do Kątów.


Browar znajduje się przy jednej z głównych ulic miasta nieopodal historycznych zabudowań rynku. W pięknym budynku z czerwonej cegły mieściła się niegdyś mleczarnia. Dziś teren należy do firmy Eko Mix, której właściciel - Sławomir Hryniewicz - tak wspaniale nas ugościł. Co ciekawe firma jest potentatem na rynku obsługi wymienników ciepła. Rynek to dość duży i dotyczy także produkcji piwa - jeśli w którymś browarze należy zrobić coś (wymienić, naprawić, przeprowadzić konserwację) z wymiennikiem ciepła (nieodzownym w produkcji piwa), to najczęściej zajmuje się tym właśnie Eko Mix. Nieźle nie? Pinezki na mapie w gabinecie Prezesa, którymi zaznaczone są miejsca, w których działa firma, przyprawiły mnie o zawrót głowy. Jest ich cała masa.


Pomysł na inwestycję wynika z młodzieńczych marzeń o własnym browarze piwa Pana Sławomira, ale też z kraftowych zainteresowań jego syna. Caminus jest - co właściciel szczególnie podkreśla - browarem rodzinnym. W jego powstawanie zaangażowana są także jego żona i córka. Browar Caminus ma być miejscem dla fanów dobrego piwa, gdzie tak samo jak ono, ważna jest panująca atmosfera. Od pierwszych chwil naszego spotkania poczuliśmy serce wkładane w browar. Pan Sławomir miał dla nas dużo czasu, ugościł nas po królewski i nawet Mały Dziubek dostał garść cukierków.


Caminus najlepiej określić mianem brewpubu. Wyszynk warzonego w browarze piwa będzie odbywał się w kameralnej - na pierwszy rzut oka - knajpce. Oczywiście piwo będzie też butelkowane i rozprowadzane na zewnątrz. W czasie naszej wizyty sam lokal nie był jeszcze w pełni wykończony, ale już zobaczyliśmy jaki jest zamysł. Charakter wnętrza definiują czerwona cegła, białe ściany, surowa podłoga, industrialne okno, instalacja elektryczna poprowadzona po ścianach, metalowe lampy i antresola.


Bar nie jest zbyt duży, ale oczywiście stoją przy nim wysokie krzesła. Obok pomieszczenia z barem jest osobne pomieszczenie, którego przeznaczeniem jest tzw. pokój VIP-owski, do którego można podawać przekąski bezpośrednio z kuchni. To jednak nie wszystko. Za barem jest zejście do piwnicy, w której także jest nieco miejsca - już przygotowany jest stół bilardowy i piłkarzyki. Całość wystroju już teraz robi bardzo dobre wrażenie, a jak sami widzicie wszystko jest jeszcze fazie przygotowań.


Tuż za ścianą znajduje się browar właściwy. To królestwo piwowara Wojciecha Bielońskiego, który będzie odpowiedzialny za wdrażanie pomysłów szefa i przekładanie ich na receptury. Lśniące czystością pomieszczenie umeblowane jest błyszczącą, nowoczesną i - co najważniejsze - już rozdziewiczoną - instalacją z nierdzewnej stali. Warzelnia jest niewielka, ale dostosowana do potrzeb brewpubu. To zaledwie 500 litrów pojemności. Do tego dochodzą dwa fermentory i trzy tanki leżakowe. Cały sprzęt został wyprodukowany przez słoweńską firmę SK Group.
Zdjęcie z profilu FB Browaru Caminus
Pan Sławomir z dumą oprowadzał nas po wnętrzach, opowiadał o smakach piwa, pokazywał projekty etykiet, nazwy. Słowo caminus w łacinie oznacza komin i pierwsze piwa także mają łacińskie nazwy. Na pierwszy ogień poszły new zealand pale ale, irish red ale, oatmeal stout i witbier. Można zauważyć, że jest nuta nowej fali, jak i ukłon w stronę tradycjonalistów. To chyba dobre posunięcie.

Kolejna wizyta w Kątach Wrocławskich miała miejsce przy okazji wizyty pod Ślężą. Co prawda okazało się, że w poniedziałki lokal jest zamknięty, ale - po raz kolejny bardzo mile się zaskoczyłem - pan Sławomir poświęcił swój czas i oprowadził nas po Caminusie. Sprezentował także zestaw piw, więc to dobra okazja, by o nich opowiedzieć.


Załapałem się na wszystkie dostępne wtedy butelki, a w niedługiej perspektywie pojawić się miało jeszcze szóste piwo. No to po kolei - ale zauważę, gdzieś wcięło mi zdjęcie Quatro. O dziwo najbardziej smakowały mi dwa piwa, po których bym się tego nie spodziewał. Duo to irish red ale czyli jeden z absolutnie najnudniejszych stylów świata. Ten zaskoczył mnie dużą dawką czerwonych owoców, skórką chlebową, karmelkiem i dobrze ułożoną goryczką. Świetna, pijalna rzecz! 7,5/10Tres to owsiany stout, ciekawy i popularny na świecie styl piwa. Ten tu jest bardzo mocno czekoladowy i przy tym wytrawny. Cechuje go niezbyt duża pełnia, która świetnie koresponduje z niskim wysyceniem. To piwo samo wlewa się w gardło! 7,5/10.


Podobnie sprawa się ma z Quintusem - to american amber ale. Jest tu trochę amerykańców, które fajnie współpracują z podbudową słodową, głównie karmelową. W efekcie piwo jest znacznie prostsze i pije się je w porządku. 6/10. Unum to wariacja na temat pale ale doprawiona chmielem z Nowej Zelandii. W zapachu jest lekko słodowe i bardzo lekko owocowe. Owoce (przede wszystkim białe) są nieco bardziej wyraźne w smaku, ale wciąż to słabo, jak na ten styl. Piwo jest zdominowane przez gorycz, jest ona długa i ziemista. Mi to nie przeszkadza, ale zdecydowanie bardziej pasowała by do IPA. Piwo jest mięciutkie, podbudowa słodowa ma przyjemny, herbatnikowy charakter, ale całość się rozjeżdża. 4/10. Witbier Quatro okazał się przyjemnym piwem, zbalansowanym, ale niezbyt lekkim i sesyjnym, jak na styl. Niby wszystko tu jest na miejscu, ale bez żadnego łał. 5/10.


Jak wspomniałem powyżej, w budynku znajdowała się mleczarnia. Działała tam od 1892 roku i pozostały po niej rewelacyjne piece, które Pan Sławomir chciałby odrestaurować. W tym miejscu ma działać letni ogródek, który zdobić będą te zabytkowe industrialne elementy.


Atmosfera, którą poczułem zwiedzając browar, gościnność i serdeczność, każą mi przypuszczać, że będzie to świetne, klimatyczne miejsce na piwnej mapie Polski. Powodzenia!



Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy