Portery Suplement VI

18:32

Pożegnaliśmy już z radością pierwszy kwartał roku, którego najciekawszym okresem zawsze jest Baltic Porter Day, a który zwykle przynosi męczącą zimę i tęsknotę za cieplejszymi dniami. Wiosna już w pełni, a kwiecień zdaje się być żywcem wyjęty z powiedzenia. Na szczęście portery nie są wybredne, można pić je zimą, a latem nawet trzeba. Black beer matter. Sprawdźcie co nowego wjeżdża w przegląd. Są rzeczy niszowe, są rzeczy lokalne, są unikalne. Jak zawsze jest kilka zaskoczeń! Zapraszam!

W szóstym suplemencie standardowo pojawia się 20 porterów. Dwa z nich - od nich zaczynam - to retrospekcja. Nie chciałbym, by zaginęły w porterowych mrokach dziejów. Jednego wypiłem w czasie ubiegłorocznej Cieszyńskiej Jesieni Piwnej, drugie piwo w czasie katowickiego kranoszwendania (między zamknięciem lasów, a jesiennym lockdownem). Jedno z piw zostało rozpite na panelu. Jedno piwo jest wymrażane, dwa portery są dzikie. Tylko jedno zapakowane zostało do modnej puszki. Jednego porteru w celach testowych wypiłem aż 1,5 litra (nie na raz, na dwa razy). Tym razem są tu rzeczy naprawdę ciekawe. Pojawiają się następujące browary (alfabetycznie): Beskidzki Browar Rzemieślniczy, Birbant, Brofaktura, Brovarnia, Bury, Czarna Owca (2), Doctor Brew (3), Kormoran, Podgórz, Tenczynek, Ułan Browar (3), Warkot, Waszczukowe, Widawa i Wielka Sowa


Po raz kolejny piję, żebyście Wy wiedzieli po co warto sięgać. Spożyłem 61,2 standardowych porcji alkoholu. To tak jakbym złoił prawie 2 litry wódki. Na szczęście piwo jest znacznie przyjemniejsze. Wartość wyjątkowo jest szacowana - nie mam pojęcia jaka była zawartość alkoholu w trzech piwach (Beskidzki Browar Rzemieślniczy, Brovarnia, Warkot). 

Jak zwykle zapraszam do odwiedzenia i zapoznania się z Wielkim Przeglądem Porterów. Pamiętajmy jednak, że powstawał on w 2019 roku, pod koniec którego został opublikowany. W tym momencie w ramach kontynuacji opisałem już kolejne 120 porterów. W sumie 240. 



Na początek mała retrospekcja, ale na tyle interesująca, że przegląd absolutnie nie może jej pominąć. To piwo to mokry sen birgiczka - (1) powstało w najmniejszym polskim browarze, (2) było dostępne tylko na jednej imprezie i kompletnie nie do dostania poza nią, (3) można było sobie spokojnie odmierzyć pipetą i nalać nawet 10 ml. A, nie, sorry, nie było drogie. Nie może być sztosem. Beskidzki Browar Rzemieślniczy, znajdujący się w Żywcu najmniejszy polski browar, po raz drugi na kolejną Cieszyńską Jesień Piwną przygotował porter z dodatkiem wafelków Prince Polo, tym razem podbita została gęstość i trzymaliśmy porter bałtycki. Piwo jest aż tłuste od wafelków, lekka piana na wierzchu miesza się z nielicznymi okruszkami, a na piwie tworzą się tłustawe oczka. Piwo jest zdominowane przez czekoladowość, orzechowość i wafelki. Jest też słodkie, może nie jakoś super ulepkowe, ale wyraziście i mocno. Wafelki dały też piwu sporą gęstość. Nie jest to oczywiście piwo do częstszego spożywania, nie wypije się dwóch, ale liczba dodanych wafelków robi wrażenie, podobnie jak efekt. Mi smakowało, choć trzeba po tym przepłukać usta solidnym black IPA, co też wtedy uczyniłem dzięki Panu Szyszce. Moja ocena: 3,9/5.


I kolejne zaległość, piwo pite około rok temu (oryginalne zdjęcie pewnie gdzieś zalega wraz z danymi exif). Browar Podgórz i jego słynne 652 m n.p.m w wersji with Raspberries wychlane w Kontynuacji w czasie covidowej odwilży AD 2020. Piwo było na tyle mocno malinowe, że dość wyraźnie skojarzyło mi się z malinowym Komesem, a to przecież nie jest szczególnie złe skojarzenie. Był wyraźnie czekoladowy i lekko palony, ale także dość alkoholowy. Może nie w przeszkadzającym stopniu, ale dało się to odczuć przy widocznej próbce. Moja ocena: 3,4/5.


Oto Doctor Brew - Tequila Baltic Porter 24 (tequila barrel aged). Jeśli postawiliście kreskę na tym browarze, to zróbcie wyjątek dla porterów. Piwo wygląda pierwszorzędnie, a zapach kojarzy się z mezcalem tak bardzo, że zacząłem szukać larwy ćmy zatopionej w butelce;) Jest też bardzo czekoladowo. W smaku jest bardzo charakternie, piwo jest wytrawne i zaskakująco goryczkowe, nut tequili nie da się przegapić. Ogólnie przez to piwo w odbiorze skręca w stronę imperialnego stoutu. Na finiszu pojawia się kwaskowa nuta wiśni. Ciekawe to piwo, nie do końca stylowe, ale mimo to smaczne i wyraziste. Moja ocena: 3,5/5.


Na zdjęciu widzicie piwo o tajemniczej nazwie Porter ICE, które kolega Grzegorz kupił mi w łódzkiej Klubopiwiarni, czyli Browarze WarkotW internecie próżno szukać informacji o tym piwie, cud że w ogóle mi nie umknął. Jak się dowiedziałem od Małgorzaty, która była piwowarką browaru, jest to wymrożona wersja Porteru Bałtyckiego o gęstości 24° Blg, leżakowanego w beczce po bourbonie. Za litra zapłaciłem 20 zeta 😉 Wypiliśmy ze znajomymi na urodzinach Gosi. Piwo ma swoje (ogromne) zalety oraz jedną (bardzo dużą) wadę. Co ciekawe kupując je nie wiedziałem, że to BA, więc zaskoczenie było ogromne. Po otwarciu i nalaniu okazało się, że piwo przepotężnie pachnie beczką, wanilią, kokosem i w ogóle mocnym destylatem. Dywagowaliśmy wspólnie czy to rum (bo ostre, nieco rumowe niuanse) czy bourbon (bo masa wanilii i kokosa, ale tak naprawdę bardzo dużo). Po spróbowaniu zastanawialiśmy się, czy to co czujemy to zielone jabłko (team Daniel) czy klej do tapet (team Tomek), bo mi tak często pachnie aldehyd. Niemniej jednak piwo jest mega oleiste i aksamitnie gładziutkie, ale co ciekawe przy tym nie za pełne. To znaczy nie ma często pojawiającej się w wymrażankach faktury syropu, bo sama pełnia jest wysoka. W ogóle gdyby nie ten aldehydowy szczegół, to piwo byłoby absolutnie boskie. Pomimo tego wypiłem ze smakiem, a beczkowy charakter zwyczajnie piwo uratował. Moja ocena: 3,5/5.


Po porterze ze zdjęcia spodziewałem się niewiele, bo jak widzę napis brett na porterze, to mnie trzepie. Zwykle oznacza to, że piwo zdziczało, ale szkoda było wylać. Czasem jednak efekty takiego spontanicznego fermentowania są bardzo smaczne (jak np. połowa słynnych beczkowych porterów Dukli; dwa tamte portery smakowały rewelacyjnie, choć dziko). Nie wiem, jak jest w przypadku Brett Baltic Porteru 25 Bourbon BA, ale efekt jest zaskakująco smaczny! Piwo jest przede wszystkim dzikie, ma dość mocne, a na pewno pierwszoplanowe, aromaty skórzane, stajenne, kojarzące się piwami zbreconymi. Dużo w nim jest czekolady i sporo kawy. Beczka początkowo jest na drugim planie, ale z kolejnymi łykami otwiera się w stronę subtelnej wanilii i drewna. Ciało także jest fajne, puszyste i gładkie. No bardzo pozytywnie się zaskoczyłem tym porterem. Smakowite to piwo i pijalne. Polecam! Moja ocena: 4,1/5.


Po Tenczynek Porter wybrałem się kiedyś do samego browaru, to wszak nie tak daleko. Chciałem kupić jeszcze kilka innych piw i ostatecznie wróciłem z pustymi rękami i zamówiłem przez Internet;)  Dzięki superszybkiej dostawie mogłem porównać wersję butelkową do wersji nalanej do PETa i to już dzień po nalaniu. Jak smakuje tenczyński porter? Zaskakująco bardzo dobrze! Zarówno aromat, jak i smak zdradzają solidny charakter piwa. Jest intensywnie. Ciemne owoce mieszają się z czekoladą , toffi, masłem kakaowym. Piwo jest gęste i gorzkie! W smaku wyodrębniają się karmel i kawa zbożowa. Piwo długo zostaje na języku dzięki wyraźnemu posmakowi. No bardzo dobra to rzecz! Świeży porter z kega jest nieco bardziej płaski, mniej zniuansowany, ale równie treściwy i wyrazisty! Szczerze polecam Wam do skosztowania! Moja ocena: 4.0/5.


W czasie ferii odwiedziłem browar Wielka Sowa, który - jak się okazało - ma od niedawna w swojej ofercie Imperialny Porter Bałtycki (24°Blg / 10,2%). Oczywiście nie mogłem wyjść bez niego. Pachnie i smakuje zdecydowanie jak klasyczny porter bałtycki na sterydach. Jest mocno słodowy i lagerowo czysty, jest zboże, ciemne owoce, podpiekana skórka chleba, śliweczka, nuty karmelu, ale też bardzo ładna czekolada. Pomimo tej podbudowy jest piwem raczej wytrawnym, z ładnie zarysowaną, nieprzegiętą goryczką. Świetnie wypada jego średnia pełnia z puchatością i przyjemną gładkością. Alkohol czuć po wypiciu półlitrowego piwa, ale w smaku nie drażni i nie narzuca się. No kawał świetnego porteru. Moja ocena: 4,1/5.


Oto pierwszy Porter Bałtycki z gdańskiej Brovarni. Bardzo to klasyczny, ale też złożony porter. W zapachu cieszył eleganckim połączeniem melanoidynów, karmelu, kakao i czekolady, a w smaku dołączyły do nich akcenty śliwkowe, toffi i nawet orzechowe. Piwo jest gładkie i wytrawne na finiszu. Bardzo dobre i potężnie pijalne. Moja ocena: 4,2/5.


Cieszę się, że po imperialnym porterze z Brofaktury, którego wypiłem w czasie wielkiego przeglądu porterów, mogłem spróbować też bałtyka w klasycznym wydaniu. Baltic Porter okazał się piwem na wskroś klasycznym. Aromat i smak zdominowała tu gorzka czekolada, a finisz dodatkowo cechuje się ładnie zaznaczoną goryczką. Plusem jest puszystość i gładkość, minusem brak większej głębi. Piwo wypiłem ze smakiem, ale spodziewałem się jednak troszkę więcej po nim. Moja ocena: 3,4/5.


8 Private Reserve z Widawy to sztos nad sztosy! Specjalna wersja urodzinowego porteru pozamiatała system. Porter uwarzony na ósme urodziny chrząstawskiego browaru został wlany do beczki po burbonie, a następnie rozlany do butelek 750 ml. Przepyszna podstawa trafiła do świetnej beczki, a całość to czuła pieszczota podniebienia i gardła. Pięknie współpracują tu nuty czekolady, kakao, wanilii, dębiny, palone, a w tle ciemne owoce. Piwo jest niesamowicie ułożone i gładkie. Może nie jakieś super pełne, ale wszak nie taki porter być powinien. Bomba, jeden z najlepszych polskich porterów wszech czasów. Moja ocena: 4,6/5.


Cornus Lupus Cider BA to piwo, które nie pojawiło się w normalnej sprzedaży, a zostało rozdysponowane między fanami porterów. I ja otrzymałem działkę od Browaru Kormoran. Dzięki! Najgęstszy polski porter (bez wymrażania - 36,6° Blg) został wlany do beczki po cydrze, a następnie do klasycznych flaszek - w sumie jest ich 230. Piwo to gęścioch totalny i ogromna słodowość, gdzieś w posmaku złamana nutką jabłkową z cydru, ale zaledwie subtelnie. Jest słodko, zbożowo, chlebowo, czekoladowo, z suszonymi owocami. Gdzieś na końcu pałęta się jabłkowa kwaśność, ale jednak zbyt delikatna. Aż chciałoby się wypić to piwo z więcej oddającej beczki. Moja ocena: 4.0/5.


Brett Cherry Baltic Porter 25 Bourbon Barrel Aged to wariacja na temat opisanego wyżej porteru Doctor Brew. Do dzikiego dodano soku z wiśni. Jak to zagrało? Połączenie dzikich drożdży i wiśni daje ciekawą kompozycją kojarzącą się z całkiem innym piwnym światem, trochę też z nalewką wiśniową. Jest też trochę czekolady, ale za to beczka gdzieś się schowała. Ta wiśnia jednak psuje całkiem przyjemną kompozycję, jest nazbyt dominująca. Fajne to piwo, ale zbyt jednowymiarowe. Moja ocena: 3,7/5. To trzecie piwo tego browaru w tym suplemencie i trzecie, które poniżej pewnego poziomu nie schodzi. Powiało optymizmem.


Na Porter z Puszczy pierwszy raz trafiłem w sklepie w Giżycku. Oczywiście kupiłem i wypiłem mazurską nocą. Tym razem imperialny porter bałtycki doczekał się wersji Barrel Aged - w drewnie wcześniej leżał bourbon Widow Jane. Z piwa, które mi smakowało, udało się dzięki leżakowaniu zrobić bardzo dobrą rzecz! Szczególne brawa należą się za akcenty beczkowe, które są niesamowicie poukładane i eleganckie - dużo jest wanilii, ociupinka kokosa i sporo drewna. Porterowe nuty czekoladowe, zbożowe i chlebowe nie zostały przykryte, a fajnie grają w tle. Bardzo dobre to piwo! Moja ocena: 4,3/5.


Coroczny Porter Noster browaru Czarna Owca w tym roku zyskał dwie nowe wersje beczkowe. Pierwsza to Rye Whiskey Barrel Aged. Dużą rolę w tym piwie odgrywają akcenty odsłodowe - jest kawa, kawa zbożowa i czekolada. Jest też beczka z dominującą wanilią, ale nie jakaś bardzo mocna. Piwo jest gładkie i niebyt pełne, ale to lekki zawodnik (8%). Chyba wciąż się spodziewam więcej po tym piwie, stąd byłem delikatnie zawiedziony. Moja ocena: 3,5/5.


Drugim Porter Nosterem, który ukazał się końcem 2020 roku jest Apple Brandy Barrel Aged. Smakował mi bardziej, a to za sprawą nieco ciekawszej i bardziej wyrazistej beczki. Nuty brandy są bardziej charakterne, pojawia się czerwone jabłuszko, a i sama podstawa zbożowo-kawowo-czekoladowa wydaje się bardziej uwypuklona. Wciąż jednak mam wrażenie, że porter ten albo popadł w przeciętność, albo konkurencja mu się znacznie poprawiła. Moja ocena: 3,8/5.


Imperial Baltic Porter Four Roses Bourbon Barrel Aged 2021 znajduje się na drugim biegunie podejście do porterów niż dwa powyższe piwa. Browar Bury po raz drugi wlał swój kooperacyjny imperialny porter bałtycki do beczki po burbonie (drugie zalanie tej samej beczki). Pierwsze zalanie dało piwo rewelacyjne, tym razem aż tak dobre nie jest, ale i tak efekt jest smaczny. Piwo jest bardzo charakterne i wyraziste - pełne, intensywne, gorzkie, puchate. Dużo w nim czekolady gorzkiej i trochę paloności. Beczka zagrała dziwnie, lecz ciekawie - pojawiają się nuty wiśni, pestki, drewna i tylko troszkę wanilii (której było dużo w pierwszej wersji piwa). Gdzieś mi to piwo zahacza o lekkie zdziczenie, ale być może te wiśnie mi się tak skojarzyły. Wciąż warto sięgnąć po to piwo! Moja ocena: 3,9/5.


Fenrir z Browaru Birbant to wariacja na temat brata bliźniaka - Aegira (opisałem go tu - klik!). Ten imperialny porter nie został wzbogacony o żadne dodatki, ale za to przez 12 miesięcy leżakował w beczce po whisky Slrys. I ten destylat kompletnie przejął piwo. Zarówno w aromacie, jak i smaku rządzi i dzieli whisky. To oczywiście będzie dobra wiadomość dla fanów takich tematów. Dla miłośników porteru już niekoniecznie, bo wszelkie nuty są właściwie przykryte. Nie powiem, pije się to całkiem spoko, ale tylko tyle. Moja ocena: 3,7/5.


Na koniec zostawiłem sobie trzy portery z poznańskiego Browaru Ułan, który tym samym zadebiutował na blogu i w gardle. Udało mi się je kupić rękami piwowara, za co oczywiście jestem niezwykle wdzięczny. Na początek wersja Porter Bałtycki - podstawowa warzona regularnie każdego roku. Etykieta może mylić, ale piwo wtedy jeszcze czekało w tanku na swoją kolej i właściwe etykiety nie dotarły. Piwo w tanku spędziło blisko rok, a poniżej opisane wersje beczkowe nieco mnie, ale za to ok. 2 miesiące w drewnianych beczkach. Podstawka mnie niestety rozczarowała, zapach jest nikły, słodowy, bez dominujących akcentów. Piwo jest gładkie, wytrawne na finiszu z zaznaczoną goryczką, ale także bez złożonego smaku. Głównie zbożowy i niestety nijaki, bez wyrazu. Moja ocena: 2,6/5.


Tak, te piwa się między sobą różnią. Różnicę wskazują krawatki - po lewej widzicie Porter Bałtycki Rum BA, a po prawej Porter Bałtycki Bourbon BA. Beczki zrobiły tu ogromną robotę, bo nie zostało tu nic z braku wyrazistości. Rum BA to potęga czekolady, w zapachu bardziej deserowa, w smaku mleczna, pojawiają się odbeczkowe nuty waniliowe, trochę kakao. W smaku odpowiednio zaznaczona jest goryczka, drewniane akcenty beczkowe, a sam rum nieewidentny. Lekko szczypie w przełyk, ale gładkie ciało sprawia, że nie jest to dominujące. Moja ocena: 3,7/5. Bourbon BA to zaś niesamowity kokos z czekoladą. Jest nieco mniej agresywny niż poprzednik, też nieco mniej intensywne. Czekolada jest zdecydowanie gorzka, a i finisz bardziej wytrawny. Jest bardzo gładko, wręcz ślisko na przełyku. Kokos robi tu niesamowitą robotę, dzięki czemu piwo to piło mi się doskonale. Moja ocena: 4,1/5.

Przyznacie, że jest dobrze i ciekawie, prawda? Kolejny przegląd szybciej niż później! Mam nadzieję, że 300 opisanych porterów stuknie w tym roku! Ave! 

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy