Portery Suplement V

19:30

Baltic Porter Day minął szybko, podobnie jak szybko mija mi styczeń. Z jednej strony chciałbym się lepiej wyrabiać z tymi porterami, z drugiej niech przygoda trwa. Bo to rzeczywiście jest fajna przygoda. Miałem fantazję, by ten tekst pojawił się w okolicach BPD, ale rzeczywistość okazała się nieco ciekawsza niż siedzenie i klepanie literek na blogu. W międzyczasie przybyło kilkanaście nowych porterów na stanie i kolejne namierzyłem już swoim peryskopem. Co tym razem? Jest kilka świeżych nowości, jest kilka niezłych staroci. Kilka dużych niespodzianek. Zapraszam, to już piąty suplement Wielkiego Przeglądu Porterów.

Dziś na tapet biorę 20 porterów, ale dokładam jeden bonusowy z odmętów szafy. Aż pięć z nich to piwa Browaru Brokreacja, szanuję chłopaków za to, jak traktują nasze dobro narodowe zwane porterem, są w tym zresztą całkiem dobrzy. Są też piwa z Gościszewa (2), Kormorana (2+1), Nepomucena (2), Piwoteki (2), Ambera, Birbanta, Brovarii, Burego, Radugi, Spółdzielczego, Trzech Kumpli i Bednar. Nie sumuje się to do dwudziestu, bo jedno z piw jest kooperacją. Poza klasycznymi porterami bałtyckimi, są też imperialne ich odmiany, imperialne portery, pastry, imperialny brown porter i ewenement pod postacią hybrydy z gotlandsdricka. Uff.


Najsłabsze piwo ma 8% alkoholu, najmocniejsze 20%. Sześć piw to portery barrel aged, dwa są wymrażane. Z ciekawostek: aż trzy piwa zapakowane zostały w puszki, a siedem było sprzedawanych w dodatkowych kartonowych opakowaniach. W sumie w czasie piątego suplementu przyjąłem nieco ponad 67 standardowych porcji alkoholu;) Bloger, który pije z pasją.

Przy okazji - zawsze warto zajrzeć do Wielkiego Przeglądu Porterów - zapraszam:

Browar Gościszewo ma w swojej ofercie dwa portery bałtyckie. Lżejszym jest 55 Porter Bałtycki Wędzony w zwykłej flaszce - 20° Blg i 8% alkoholu. O dziwo piwo wcale nie jest tak łatwo znaleźć, albo ja szukałem w złych miejscach. Wędzonka w tym piwie jest albo subtelna, albo nikła, sam sobie czytelniku wybierz pasujące Ci określenie. Ma lekko dymny i kiełbasiany charakter. Bardziej wychodzi w smaku sprawiając, że piwo jest delikatnie słonawe w odczuciu. Dominują ciemne słody, ciemne owoce, a kompozycję wieńczy subtelne palenie. Jest gładko w ustach, mięciutko. Niestety piwo zostawia nieprzyjemny posmak, trochę kojarzy mi się z kartonowym utlenieniem, co w przypadku takiego piwa jest mega dziwne. Całość jest tylko ok. Moja ocena: 3,2/5.

Zupełnie inaczej ma się sprawa ze starszym i większym (24° Blg / 9,6% / 0,75 litra) bratem powyższego piwa. 55 Porter Bałtycki Wędzony 2015 powstał z okazji 24 urodzin Browar Gościszewo, gdy za jego sterami (tudzież piwowarską łygą stał Michał Saks). Tego piwa powstała tylko jedna warka, a ja wreszcie spotkałem flaszkę stojącą w specjalistycznym sklepie w Jaworznie. Co ciekawe na kontretykiecie znajduje się naklejeczka zalepiająca pierwotną datę przydatności do spożycia. Ta duża i piękna butla ma te napisy nadrukowane na nią, zamknięta była też korkiem, co podkreśla elegancję piwa.


Pierwsza moja myśl była taka, że hurtownia/sklep lecą w prącie, ale Michał Saks wyjaśnił mi, że to prawilna zmiana samego browaru, bo piwo rewelacyjnie się starzeje. I wiecie co? Nie ma w tym krzty przesady, piwo jest arcysmaczne. Dużo się w nim dzieje i dużo się już podziało. Piwo jest wędzone w sposób delikatny, a najważniejsze jest jego słodowe bogactwo - czekoladowe, kakaowe, mocno pralinowe, a ciemne słody i ciemne owoce pięknie ze sobą współgrają. Na finiszu dominuje elegancka śliwka, nawet jakby wędzona. Piwo ma sporą pełnię i jest mega gładkie. Z jednej strony duża słodowość, ale też podkreślona i złamana istotnym poziomem goryczy. Dla mnie bajeczka. Warto było zostawić > 70 zł. Moja ocena: 4,5/5. Wcześniej nie piłem tego piwa, ale strzelam że nie straciło. Jeśli widzicie, bierzcie! 

Imperialny Nafciarz z Brokreacji to rzecz jasna nie jest porter bałtycki, ale skoro nie ignoruję w przeglądzie imperialnych porterów, to obok imperialnego brown porteru także przejść obojętnie nie mogę. Już się z tego tłumaczyłem i nie wiem, po jaką cholerę piszę to znowu. Ten tutaj to Imperialny Nafciarz 28° (czyli edycja mocniejsza) Rum BA. Piwo ma 10,6° alkoholu i już od początku bardzo agresywny aromat rumu. Dopiero za nim przychodzą czekolada i drewno, ale jak ktoś nie lubi rumu (Gosia), to może być rozczarowany. Torf wychodzi dopiero w smaku i to najlepiej pokazuje, jak mocno zagrała beczka. Zresztą ten torf jest zdecydowanie na drugim planie. Piwo jest pikantnawe, melasowe, dość szorstkie na języku z nutą spalonego kabla na finiszu. Wiadomo, że to piwo dla fanów. Jest mocno, intensywnie, ale liczyłem na więcej. Moja ocena: 3,7/5. Podstawka znacznie lepsza.

Skoro powyższe piwo miało swoją edycję 28°, to i takiej doczekało się Deep Dark Sea - imperialny porter bałtycki z Brokreacji. Deep Dark Sea 28° Plato ma 11% alko i mnie zachwycił. O ile w aromacie jest dość klasycznie, to smak robi wrażenie. To prawdziwa zupa z gorzkiej czekolady, ciemnych owoców i pumpernikla. Początkowo wydaje się być słodkawy, ale szybko ujawnia goryczkowy charakter i wytrawny posmak. Pojawia się lukrecja i leciutka nuta słonawa. Dla mnie bomba, klasyczna, ale z charakterem. Moja ocena: 4,3/5. Bardzo polecam!

Ubiegłoroczny mocarz z Brokreacji doczekał się także wersji beczkowych. Pierwszą z nich jest Deep Dark Sea 28° Plato Rum BA. Rum ponownie wchodzi mocno i ponownie jest moim zdaniem gorzej niż w podstawce. Dziwne, bo lubię rum. I w aromacie, i w smaku rum gra pierwsze skrzypce - ze wszystkimi tego konsekwencjami - jest ostro, z dużą ilością drewna, kokosu, no a przede wszystkim szlachetnego alkoholu. Poza tym czekolada, pralina, kakao i kawa zbożowa w posmaku. Fajne to piwo, ale chyba wolę grzeczniejszą podstawkę. Moja ocena: 3,8/5.

Drugą wersją DDS 28° jest Bourbon BA, więc potencjalny sztos, bo beczki po bourbonie są bardzo wdzięcznym tematem do leżakowania. Tym razem niestety nie było tak dobrze, jak mogło. Beczka oddała bardzo dużo drewna w smaku, a wanilia jest zdecydowanie w odwrocie. Piwo przez to zdaje się być szorstkie. Jest bardzo dobre, ale jego najmocniejszą stroną jest bardzo dobra i solidna podstawa piwa. Bourbon zagrał ciekawie, ale nie na plus. Szkoda, bo piwo ma potężny potencjał do leżakowania. Moja ocena: 4,1/5

#CALLtoCREATE z Brokreacji to piwo zapowiadające akcję browaru o tej właśnie nazwie. Wywołało u mnie największy dysonans poznawczy. Bardzo dobrze oceniane piwo, nad którym rozpływało sie wielu moich znajomych, i które zostało niedawno wybrane najlepszym piwem Brokreacji 2020 roku, mnie nie zachwyciło. To Smoked Imperial Baltic Porter Bourbon BA. Ma bardzo ładny zapach bourbonu, czekolady, wiśni i torfowej wędzonki, choć torfu tam nie ma wcale. Takie było moje skojarzenie. Wierd. Smak mnie rozczarował, nie dość że z beczki zostaje głównie drewno, to piwo jest kwaskowe i mocno wysycone. Może coś się podziało i wędzonka kojarzy mi się z torfem? Jest dużo czekolady, wiśni, trochę wanilii i niepokojąco ostry finisz. Ogólnie rozklekotane i nieułożone, co przeczy wszystkim relacjom, jakie widziałem na temat tego piwa. Smutłem. Moja ocena: 3,2/5.


De Kooning z browaru Nepomucen to jedno z dwóch piw, które mają zapoczątkować serię puszkowanych piw, których etykiety odwołują się do malarstwa. Na początek Willem de Kooning i abstrakcyjny impresjonizm. Kierunek ten dobrze gra z opisem stylu piwa - plum & cinnamon pastry milk porter woodford reserve BA. Biorąc pod uwagę mnogość dodatków w piwie dzieje się malutko. Cynamon, cynamon, cynamon... Jego dominacja wzmocniona została laktozą, a piwo nie tylko jest bardzo słodkie, ale też ma zaskakująco mało ciała. Śliwka - trochę suszona, trochę jakby świeża - jest w odwrocie, wyczuwalna lekko, a beczkę trzeba sobie wmówić. Porteru w tym nie ma w ogóle. Niestety De Koning jest słabiutko zbalansowany przecynamonowany. Piwo piłem na dwie osoby, a ja swoją część oddałem Gosi, bo była dla mnie za słodka. Jej smakowało bardziej. Moja ocena: 3,2/5


Kline to kolejny porterowy "wynalazek" z serii malarskiej, który z porterem niewiele ma wspólnego, poza nazwą. Nepomucen uwarzył piwo w stylu pastry o gęstości 27,5°, zawartości alkoholu 9,5% oraz z dodatkiem laktozy, kakaowca i orzechów oraz aromatu. Piwo to taki fajny deserek, zaskakująco nie jest zbyt słodkie, nawet nie za pełne, jak na parametry, mocno mleczne w stronę czekolady mlecznej i z raczej sztucznym finiszem orzechowym. Niemniej jednak pije się to dość przyjemnie, mi jak mi, ale na Gosi zrobiło duże wrażenie. Ja jestem rozczarowany tym, że porteru w tym nie ma ni w ząb. Szkoda. Moja ocena: 3,5/5.


Nowy Rok przyniósł taką niespodziankę. Duży browar rzemieślniczy - Amber - bez uprzedzenia wrzuca do sklepów (jak się potem okazuje wyłącznie do Żabek) imperialnego portera Woodside. 26° Blg, 10,5% alko oraz dodatek palonych płatków dębowych i łuski kakaowca. Na piwie buduje się ładna, ciemna piana, ale też stosunkowo szybko znika. Na początku piwo pachnie delikatnie, głównie pralinami, kakao i delikatnym prażeniem. To ładny zapach, ale z czasem się otwiera bardziej. W smaku momentami wydaje się słodki, a momentami finisz sprawia wrażenie wytrawnego. Kojarzy mi się ze śliwką, powidłami śliwkowymi - stąd pewnie zwiększone odczucie słodyczy - czekoladą, kawą, a na końcu ładnie gra drewno.  Momentami wtrąca się jeszcze kawowa kwaśność, ale taka lekutka. Piwo jest gładkie, choć nie bardzo pełne, raczej jak klasyczne portery bałtyckie. Alko nie wyczułem. Na ogromy plus zaliczyć trzeba wygląd butelki, bo to nie jest etykieta. To nadruk na butelce, który niegdyś był znakiem rozpoznawczym Koźlaka z Ambera. Design robi świetne wrażenie. Tak samo jak piwo. Jak mnie cieszą takie niespodzianki! Super sprawa. Miłośnicy dobrego piwa powinni się cieszyć. Szczególnie, że za jakościowy rzemieślniczy porter zapłacą niecałe 9 zeta. A kolegom i czytelnikom dziękuję za informacje o tym piwie, sporo ich dostałem w ostatnich dniach. To znaczy ze trzy. Fajnie, bo ja w ogóle nie bywam w Żabkach. Moja ocena: 4,2/5.


Arktos to wymrażany porter bałtycki z Browaru Spółdzielczego, 16,5% alkoholu leżakowane w beczce po whisky i to około dwóch lat! Zabrałem go w góry i to był najlepszy pomysł. Piwo jest obłędnie dobre i robi kosmiczne wrażenie. Przede wszystkim za sprawą swojej gęstości - jest bardzo likierowe, syropowe. Odczucie to potęgują wiśniowe nuty kojarzące się albo z pestkową wiśnią albo z wiśniami w czekoladzie. Ta czekolada jest potężna w tym piwie. Towarzyszą jej nuty kawy zbożowej, lekkiego palenia i drewna z wanilią, ale to ostatnie bardzo subtelnie zaznaczone. Co najlepsze? W warunkach, w jakich spożywaliśmy, alkohol był zupełnie niewyczuwalny. Żadnego pieczenia czy gryzienia. Szacun za to! Piękne to piwo, nie zapomnę go nigdy! Moja ocena: 4,5/5.


Te dwa niecodzienne Portery Warmińskie z Browaru Kormoran pojawiły się na rynku końcem roku w eleganckim dwupaku ze szkłem. Jedno z nich to porter z 2017 roku leżakowany przez 42 miesiące, drugi z roku 2018 leżakowany przez 32 miesiące. Imponujące! Co ciekawe bardziej zasmakowało nam to młodsze. Miało nieco więcej pełni, jakby wersja z 2017 była bardziej pusta w smaku. Podbudowa słodowa znacznie bardziej uwypukliła czekoladę i śliwki, poza charakterystycznymi dla porteru bałtyckiego melanoidynami, które w 2017 są na pierwszym planie. Starszy porter jest też bardziej wiśniowy i sprawia wrażenie ciut kwaskowego. Moje oceny to: 2017 - 3,6/5; 2018 - 3,8/5. Po obu piwach spodziewałem się chyba więcej. Oba były dobre, ale bez szału. Na koniec tego mini porównania zostawiam bonus. Dla porównania otworzyłem sobie wygrzebanego z dna szafy leżakującego tam co najmniej od wakacji 2019 portera.


Ten był zdecydowanie najlepszy. Nie mam jednak pojęcia, jak jest młody/stary. Dostałem go w sierpniu 2019 od Pawła Błażewicza, gdy zajrzeliśmy w czasie wakacji do browaru w Olsztynie. Nie ma na nim żadnej informacji, kontretykiety, ani daty. Nawet jeśli wtedy był świeżo rozlany, to i tak daje mu co najmniej kilkanaście miesiące leżakowania. Smaczniutki! To zdaje się potwierdzać tezę, że dobry porter nie potrzebuje dodatkowych leżakowań. 


Jednym z zaskoczeń końca 2020 roku było pojawienie się Aegira z browaru Birbant. W przepięknie zaprojektowanej małej puszce zamknięty został imperialny porter (24,5° Blg | 10,2% alko) z dodatkiem kawy speciality Kyoto Costa Rica oraz syropu klonowego. Piwo jest dość pełne, ale nie ukrywam, że po składzie spodziewałem się chyba jednak większej gęstości. Jest bardzo spoko pod tym względem. W aromacie i smaku dominuje kawa, ładna, za nią czekolada i ciemne owoce z syropem klonowym. Ten ostatni nie za duży i dobrze. Aegir balansuje w słodycz, ale przełamuje to kawa z paloną nutą. Bardzo fajny porter! Moja ocena: 4,2/5.


Storrada swoją premierę miała w Baltic Porter Day 2020, piłem ją wtedy w Białej Małpie i mi smakowała. To kooperacja Piwoteki z Masonem i bardzo ciekawa rzecz. A konkretnie mariaż porteru bałtyckiego i jeszcze tradycyjnego piwa szwedzkiego gotlandsdricka (piwo spowinowacone z sahti, warzone z dodatkiem jałowca). Do warzenia wykorzystano cztery rodzaje słodów wędzonych, a piwo przefermentowane zostało drożdżami kveikovymi. Jak smakuje tak nietypowa rzeczy? Piwo jest średnio pełne, intensywnie wędzone, a kojarzy mi się z ogniskiem i dymem. Jest raczej słodkie, z mocno podbudową zbożową, nutami owoców, wyraźnym jałowcem. Po chwili pojawia się torf i piwo zdecydowanie zyskuje na tym. Bardzo ciekawe to połączenie smaków. Nie tak czysty w profilu, jak porter, ale inny, nieco toporny, ale oczywiście fajnie wędzony. Mnie się podoba taki eksperyment. Czekam na kolejne! A będzie się działo! Moja ocena: 4.0/5.


W czasie świątecznego obżarstwa na fale piwnych podróży wpłynął Fram, przełamując dominację ryb, sałatek, kapust z grzybami. Jedno z głośniejszych piw ostatniego miesiąca to wymrażany (dwukrotnie) imperialny porter bałtycki (bardzo lubiany przeze mnie Ragnar), leżakowany w beczkach po bourbonie i rumie. Tzn. najpierw leżakowany, potem wymrażany. Jak smakuje piwo, które z uwagi na woltaż (20% alko) zostało wlane do butelek 0,25 l.? Już przy nalewaniu widać, że wymrażanie się udało, bo piwo jest niesamowicie gęste, oleiste. Odczucie w ustach tylko to potwierdza i jest jeszcze bardziej podbite przez znikome nasycenie. Zapach jest wręcz miażdżący w swej intensywności! Bardzo mocny jest akcent beczkowy - jest i charakterystyczny rum, i beczkowe drewno. Bardzo mocne są nuty czekoladowe i charakterystyczne dla Ragnara palone i kawowe. Fajnie, że beczka ich nie przykryła. Oczywiście pachnie alkoholowo i rzeczywiście skojarzenie z rumem jest naturalne. W smaku też jest alkoholowo, w sposób szlachetny, nie odrzucający i wykrzywiający, piwo grzeje w gardełko. Dla mnie to rewelka, ale Gosi pije się gorzej... Smak to zaskakująco mocna czekolada deserowa, dużo rumu, drewna, czerwonych owoców, nutka wanilii. Fram jest bardzo likierowy i tak należy go traktować, raczej do rozpicia na kilka osób lub na dwa dni. Gdyby jeszcze udało się nieco zejść z alkoholowości, to byłoby jeszcze lepiej. Mimo wszystko to bardzo dobre piwo! Wypiłem z nieskrywaną przyjemnością. Moja ocena: 4,3/5


Porter Bałtycki z poznańskiej Brovarii wypatrzyłem przypadkiem na fanpage'u browaru, a pozyskałem go rękami Janka z Piwnej Kompanii, dzięki! To klasyczne podejście do tematu porteru, 21° Blg i 9,4% alkoholu. Bardzo klasycznie też jest w smaku, choć bardziej smakuje jak koźlak na sterydach. Słodowy, z dominującym karmelem i nutką gorzkiej czekolady. Poza tym niewiele się dzieje. Piwo jest gładkie, ale pełnię ma co najwyżej średnią, a finisz jest wytrawny. No spoko i nic poza tym. Moja ocena: 3.0/5.


Black Lagoon to porter bałtycki (24° Blg / 10% alko) z Browaru Raduga. Piłem go z kranu rok temu na BPD 2020 i w natłoku wrażeń nie zrobiło na mnie specjalnego wrażenia. Co ciekawe to piwo, które jest obecnie w butelkach, to wciąż ta sama warka! I co? I rok zrobił piwu różnicę! Ogromną! Piwo zaskakuje bardzo bogatą słodowością, zboże, nuty pieczonej skórki chleba, czekolady, a przede wszystkim bardzo mocne akcenty ciemnych owoców - jagód i śliwek. Piękne ciało, dość pełne, ale nie męczące, z zaznaczoną goryczką. Nie ma tu nic niepożądanego, żądnych udziwnień. To klasyka w najlepszym wykonaniu. Moja ocena: 4,4/5. Aż żałuję, że nie poświęciłem większej uwagi zrobieniu tego zdjęcia, ale piwo piłem przy okazji live w czasie tegorocznego BPD. 


Admirał Sharping Bourbon Barrel Aged to bardzo niecodzienny (w przypadku Piwoteki to nic niecodziennego) imperialny porter bałtycki w wykonaniu Browaru Bednary i Browaru Piwoteka. To piwo z dodatkiem małż, omułków i soli, 26° Blg i 9% alkoholu. Idealnie wpłynęło do mojego portu na Baltic Porter Day. Już zapach jest słony, jakkolwiek wydaje się być to sprzecznością, to wąchając wiedziałem, że jest bardzo słone i smak to potwierdza. Piwo jest też po słodko słodowej stronie mocy i to ciekawe połączenie. Po czasie pojawia się i zapach owoców morza, jest czekolada, jest nuta karmelu. Wanilia pojawia się w czasie picia, ale jest delikatne i w tle. Te słone nuty dominują. Podoba mi się faktura tego piwa, pełne, tłuste i śliskie ciało. No to nie piwo dla każdego, jest wyraziste, może być męczące, ale z pewnością jest interesujące i warte skosztowania. Polecam. Moja ocena: 4,1/5.


Ostatnim piwem Baltic Porter Day była nóweczka premiera od lokalnego Browaru Bury. Porter Bałtycki 22° miał być klasycznym podejściem do tematu. Wiadome Blg i 9,5% alkoholu. Piwo jednak pokazało pazur za sprawą dodatku słodu wędzonego. Ponoć było go malutko, ale piwo pite w temperaturze pokojowej okazało się wyraziście wędzonym. Jest klasyczna podstawa czekoladowo-kakaowa, jest lekka nuta palona, są ciemne słody. Piwo jest bardzo przyjemne, pełne, z wyraźnie zaznaczoną goryczką. Moja ocena: 4,0/5. Koniecznie muszę dokupić coś na kilkumiesięczny leżak.

Oczywiście gorąco zachęcam do zapoznania się z poprzednimi suplementami:

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy