Panský Pivovar Telč

08:00

Ważnym punktem czerwcowego wyjazdu na Morawy i okolice był browar w miasteczku Telč. Stare miasto w Telczu jest wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, ale i tak nie spodziewałem się, że miasto jest tak piękne. Wyjazd do Telcza miał jeszcze jeden wielki plus. Gdy odpaliłem mapę browarów okazało się, że nie działa tam jeden browar, a trzy. Stosunkowo blisko siebie, więc nie wyobrażałem sobie by ich wszystkich nie odwiedzić. Na początek zabieram was do Panskiego Pivovaru Telč. On był zaplanowanym punktem naszej wycieczki, pozostałe dwa browary to efekt niewielkich negocjacji i wielkich chęci całej grupy do eksploracji.

 
Historia Telča sięga XIV wieku, kiedy pojawiają się pierwsze wzmianki na piśmie, ale legendy wskazują, że jest ono kilkaset lat starsze. Pięciotysięczne miasteczko leży w połowie odcinka, który w linii prostej połączyłby Pragę i Wiedeń. Swoje urokliwe położenie zawdzięcza rozlewisku rzeki Telčský Potok, bowiem zabytkowe stare miasto leży między trzema akwenami.

 
Kopara opada z wrażenia na rynku. To ogromny, długi na 300 metrów, nieco pochyły plac. Ma kształt zbliżony do trójkąta, który zwęża się w stronę znajdującego się u jego wierzchołka gotyckiego zamku. Wzdłuż brukowanego rynku ciągną się kolorowe kamienice. Część jest bardzo ładnie odnowiona, a część pięknie zabytkowa. Szczególnie spodobała mi się ta zielona z fasadą datowaną na wiek XVI. Cudo

Nad miastem dominują cztery wieże kościelne. W dolnej części znajduje się XIII wieczna wieża kościoła Świętego Ducha. Górną pierzeję rynku wyznaczają pozostałe wieże - jedna to Kościół Św. Jakuba Starszego (na tę można wejść), dwie to Kościół Imienia Jezus. Na rynku nie ma tłumów, jakich spodziewałbym się w tak pięknym miejscu, ale miasteczko zdecydowanie żyje. Aby dotrzeć do naszego celu, który mieści się w północnej części miasteczka, przechodzimy przez cały długi rynek, okrążamy zamek, przechodzimy przez rzekę i dochodzimy do...

...Panský'ego Dvoru Telč, "multifunkčneho areálu na Vysočině". To wielki majątek ziemiański (u nas napisałbym szlachecki) zaadaptowany na centrum kulturalno-turystyczne. To hotel, sala bankietowa, SPA, muzeum gospodarstwa, centrum wspinaczkowe i choćby ogród zmysłów i bawialnia dla dzieci. Oczywiście nas przyciągnęły tam browar i restauracja. Dziedziniec jest ogromny w dużej części zielony, co sprawia, że siedzenie pod parasolami jest kojące nawet pomimo tego, że nieopodal odbywa się wesele.

Na zewnątrz wita nas ogródek elegancko wykończony ośmioma równiutko ustawionymi parasolami. Napis na białej fasadzie jasno mówi, że jest to browar. Całość jest zrewitalizowana na modłę nowoczesną, ale przy całkowitym szacunku dla zabytku. Wnętrze jest proste i eleganckie z nutą industrialną. Jest też puste. W takim sensie, że nie ma ludzi. Wszyscy siedzą na zewnątrz, bo pogoda wybitnie temu sprzyja. Restauracja łączy w sobie ciepłą barwę drewna, czarną stal krzeseł i lamp, cegłę i ściany w bieli i surowym betonie. Wisienką na torcie jest ciepłe żółte światło sączące się z licznych lamp. Warzelnia znajduje się za wielką szybą (a z perspektywy samej restauracji nawet za dwiema), i można ją pooglądać co najwyżej z korytarza. No ale widać wszystko. Ogólnie w browarze jest bardzo ładnie, tak na bogato.

I to trochę widać w cenach. Ceny na Czechach podskoczyły (podobnie jak u nas), a do tego po kieszeni kopie kurs korony. Piwo wciąż jest w cenach rozsądnych, bo nawet tu duże piwo wychodzi 9 zeta, a 7 za małe IPA, bo tylko tak jest ono podawane. Natomiast ok. 60 złotych za svickową na smetane czy gulasz wołowy z knedlami, to już jest dużo. Piwo jest bardzo smaczne, zarówno desitka Nadenik, jak i dwunastka Hofmistr to klasowe piwa, które świetnie się pije. Od ekipy próbuję IPA, które jest - jak to w Czechach - oldskulowe i ma bardzo ładny zapach czerwonych owoców, głównie poziomek. Ja jednak kompletnie na tej wycieczce nie miałem ochoty na piwa nowofalowe.

Pansky pivovar okazał się miejscem bardzo przyjemnym, przyjaznym i sympatycznym. Poza tym ma dobre piwo, więc jest tym bardziej godny wizyty. No ale najlepsze jest to, że w miasteczku są jeszcze dwa browary. Dojście do tego oddalonego najbardziej zajmie wam około 12 minut, a wprost po drodze zobaczycie jeszcze jeden. Ale o tym już następnym razem.

Pamiętajcie, że wszystkie relacje z tego wyjazdu znajdziecie po jednym tagiem - Piwne Czechy:

Piwne Czechy - Morawy i Wysoczyna

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy