Browar Warszawski

07:00

Warszawa przez bardzo długi czas nie miała szczęścia do browarów. Mówię oczywiście o okresie piwnej rewolucji. Coś tam się w ciągu ostatnich lat pozmieniało, ale wciąż ma mniej browarów niż Kraków, Wrocław, Gdańsk czy nawet Szczecin i tyle samo co Katowice. W 2021 do Bierhalle Arkadia i Palatum dołączył z przytupem Browar Warszawski. Zapraszam na małe zwiedzanie browaru, spotkanie z piwowarem i degustację jednego, dwóch, no może ośmiu.

Pamiętam jak w listopadzie 2011 roku pojechałem z kumplem na koncert Dark Tranquillity do warszawskiej Progresji. Było srogo. Jako początkujący bloger i poszukiwacz lepszego piwa trafiłem do ulokowanego w centrum stolicy browaru Grill de Brasil. Gdybym miał swoje postawy wobec piwa rzemieślniczego budować na bazie tej wizyty, to prawdopodobnie piłbym dziś Tyskie lub w ogóle porzucił spożywanie alkoholu. Było to jedno z gorszych doświadczeń piwnych porównywalne do dwóch wizyt w lubelskiej Grodzkiej 15. Browar umarł śmiercią zasłużoną. Podobny los spotkał BrowArmię i jedno z Bierhalle, w których nigdy nie byłem. Sprawia to, że dziś mamy w Warszawie dwa browary tzw. restauracyjne, czyli z wyszynkiem i jeden tzw. rzemieślniczy - Palatum. Szczerze to liczba ta jest żenująca. Warszawa ma potencjał na kilkanaście małych browarów. Zamiast tego jest kilkadziesiąt multitapów. Taki mamy klimat i rynek piwa.

Po zdanym egzaminie wybrałem się na grodziskie do Samych Kraftów i Samych Kraftów Vis-a-vis (wiecie, polski szampan i te sprawy), ale dzień później, zaraz po tym jak bliskie mi osoby zdały swój egzamin, popędziłem się do Browaru Warszawskiego. To nie była moja pierwsza wizyta tam, ale zdjęcia z poprzedniej zabił brak bakapu. Postanowiłem naprawić ten błąd i opisać browar na blogu, bo już wtedy wiedziałem, że warto!

Browar Warszawski zlokalizowany jest na Woli, to formalnie, bo dla mnie to po prostu centrum Warszawy. Sprawia to, że dojazd do browaru jest banalnie prosty. Browar jest częścią większego projektu o bardzo zbliżonej nazwie. Browary Warszawskie to food court (galeria gastronomiczna), który powstał w miejscu działających do 2005 roku Warszawskich Zakładów Piwowarskich (tu powstawało Królewskie i choćby coca-cola). Browar powstał jednak w 1846 jako Browar Haberbusch i Schiele. Został założony przez Błażeja Haberbuscha, Konstantego Edwarda Schiele i Henryka Klawe. Działał on do wojny, a po niej wrócił dopiero w 1955. Zdewastowany w XXI wieku teren browaru został zrewitalizowany i powstała piękna miejscówka, taka na bogato. No i modna, chyba że już nie, ale bycie na bieżąco w tym co jest modne to już nie moja para kaloszy. Dziś Browary Warszawskie to połączenie nowoczesności, tradycji i stylistyki industrialnej. Znajdziecie tam kilka restauracji, kawiarni, delikatesy i usługi.

O ile gdy za pierwszym razem trafiłem obu piwowarów, byłem zaskoczony, bowiem był to piątkowy lub sobotni wieczór, to tym razem miałem większą nadzieję na niezaplanowane spotkanie. No i się udało. Właściwie to manager (czy ktoś tego rodzaju) zaprowadził mnie do nich, gdy tylko zapytałem, czy mogę usiąść w nieczynnej jeszcze sali z warzelnią. Tak oto po raz kolejny załapałem się na zwiedzanie fermentowni, leżakowni i kontrolę tanków. Na zdjęciu obok mnie widzicie Piotra Pszczółkowskiego, a nie widzicie Dawida Bąka. Obaj od początku są głównymi piwowarami.

Trudno mi opisać wnętrze browaru. To jedno wielkie WOW! Jest maksymalnie doinwestowany, śliczny, funkcjonalny, wygodny i w ogóle. Wizualnie zapiera dech. Spokojnie można go traktować jako punkt odniesienia w takich ocenach, ale należy oczywiście pamiętać, ze stoją za tym spore pieniądze. Usiąść można w środku, także na antresolach, ale i na zewnątrz (jest osobny bar). Wszędzie jest bardzo elegancko. Zresztą zobaczcie sami na zdjęciach - masywne meble, piękne drewno, skóry, błyszcząca stal i zieleń.

Sprzęt piwowarski jest wyeksponowany. Warzelnia (nominalna pojemność to 13 hl) w jednym z centralnych miejsc błyszczy stalą, a nieopodal za szklaną ścianą widać leżakownię. Jest duża, bo i potrzeby są duże, a przede wszystkim pomysł. Mianowicie browar ma w stałej ofercie 18 piw. Nie warzy jednak tak, by się nie kończyły. Koncepcja jest taka, że warzenie kolejnej warki następuje, gdy piwo kończy się na kranach. Nie wiem, czy dotyczy to każdego, ale na pewno większości piw.

I ten pomysł bardzo mi się podoba. Piwa podzielone zostały na sześć kategorii, co łatwo można zauważyć przyglądając się kolorom medalionów na kolumnie do nalewania piwa na barze. Jedziemy od lewej - piwa ciemne (coffee stout i pyszniutki ciemny lager), belgijskie (tripel i saison), nowofalowe (milkshake IPA, NEIPA, WCIPA, APA i micro IPA), owocowe (wiśniowe i summer sour z truskawkami i piankami marshmallow), pszeniczne (grodziskie! i hefeweizen) oraz klasyczne (Warszawskie Mocne, munich dunkel, marcowe, pils i american pils - też smaczne połączenie klasyki z "ameryką").

Po zwiedzaniu browaru piję bardzo dobrego American Pilsa i West Coasta. Chciałem Tripla, ale nie było. Wcześniej kosztowałem bardzo dobre Grodziskie, Pilsa, Ciemnego Lagera, Saisona i Marcowe. Piwa są na bardzo dobrym poziomie. Czuję, że będę stałym klientem przy okazji wizyt w Warszawie.

Warszawa doczekała się pięknego miejsca z bardzo dobrym piwem. Spokojnie można co jakiś czas zaglądać i nie znudzić się bogatą ofertą. Zresztą panowie mocno pracują nad tym, by piwa były za każdym razem lepsze. Mocno kibicuję Warszawskiemu! Do zobaczenia!


Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy