Namaste!

13:49

Tak właśnie witam każde nowe piwo na naszym, wciąż jeszcze dosyć ubogim piwnym rynku. Tym większa była moja radość, gdy w katowickim Namaste, do którego wybrałem się ze znajomymi, wśród pięciu kranów gościły dwa nowe piwa. A może to właśnie dlatego wybraliśmy Namaste? Pewnie tak. Ma to sens.


Nie trzeba być Sherlockiem, by wiedzieć na które piwa tak bardzo sobie ostrzyłem zęby. Nie trzeba być nawet Watsonem. W środku debiutujący Browar Bednary ze swoim Łowickim Pale Ale, a po prawej drugie piwo z artezańskiej serii IPA Tour - Białe IPA.

Chciałbym napisać, że Namaste to odskocznia od wielkomiejskiego zgiełku, ale Katowice nie są wielkim miastem i nie ma tam zgiełku. Centrum stolicy Górnego Śląska jest małe, zapyziałe i śmierdzące, ale i tak sto razy ciekawsze niż centra miast dokoła. Sad but true. Namaste jest jednak oazą spokoju i miejscem wytchnienia dla wszelkiej maści podróżników. Shangri-la w środku rectum naszego kraju. Właściciel jest dodatkowo miłośnikiem dobrego piwa, a połączenie piwa i podróży bardzo do mnie przemawia. Knajpka składa się w sumie z 3 pomieszczeń - jednego z barem, obstawionego przeróżnymi butelkami piwa. I dwóch klasycznych do siedzenia, z czego jedno jest "mini-aulą", gdzie odbywają się spotkania z podróżnikami i slajdowiska. Bardzo przyjemne miejsce.

Łowickie Pale Ale to jakże by inaczej jasne ale na chmielach amerykańskich. To już mała tradycja, że nowe browary debiutują w tym właśnie stylu. Jedni mówią iż to dlatego, że skopać takie piwo to sztuka. Bierzesz wuchta chmielu i ciepiesz w kadź. Każde piwo fajniste. Ja bym się jednak skłaniał ku tezie, że to się po prostu sprzedaje na pniu. Wciąż jest mało lekkich, pijalnych, a przy tym interesujących piw. Browar Bednary okazał się nie być tworem kontraktowym, lecz browarem z krwi i kości, zbudowanym od podstaw we wsi Bednary koło Łowicza przez Karolinę i Rafała Łopusińskich. Piwo jest lekkie i pijalne, ale gorycz może okazać się zbyt męcząca, dla osób które w niej nie gustują. Mnie się podobała. Zaletą są miłe aromaty owocowe (jeden chmiel z USA, jeden z Australii i jeden nasz), a samo piwo jest godne spróbowania. Wypiłem, mandarynkę poczułem i z radością oczekuję kolejnych łowickich ekscesów.

IPA Tour to nowa linia piw Artezana, która ma mi przybliżyć różne odmiany stylu IPA. Pierwsze z nich, Powrót do Przeszłości, piłem w Piwnicy Zamkowej w BB (klik), a drugie właśnie w Namaste. Białe IPA to nowofalowe połączenie witbiera (zwanego tu i ówdzie piwem białym) oraz india pale ale - akurat tu w wersji amerykańsko podchmielonej. Pierwszym takim piwem u nas były Dwa Smoki z Pracowni Piwa, które wypełzły z pieczary pod Wawelem w czasie ubiegłorocznego Festiwalu Birofilia. I jest to cholernie wysoko ustawiona poprzeczka. Co otrzymujemy od Artezana? Przede wszystkim wspaniała barwa, intensywnie żółta, charakterystyczna mętność i kunsztowna czapa piany. Pierwszy niuch i są banany i kolendra, mocna, ale już złamana intensywnymi cytrusami. W smaku jeszcze lepiej - delikatna witowość nie daje się pokonać chmielom, które mocno owocowe i rozbuchane do granic możliwości uprzyjemniają picie. Uwaga! Pije się doskonale! To piwo wręcz niepostrzeżenie znika ze szklanki. Zachwyt zmienia się w oblepioną szklankę, z którą można zrobić tylko jedno - iść po kolejną dawkę.

Namaste się wciąż rozwija piwnie, a sympatyczny właściciel zapowiada nieustanną walkę o ciekawe nowości ze świata browarów. Pozostaje regularne odwiedzanie tego przybytku i korzystanie z jego gościnnych progów.

Zobacz także

2 komentarze

  1. Bardzo lubie odkrywać nowe smaki piwa i je porównywać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę spróbować wszystkich tych piwek! Pozdrawiam kinokufel.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy