Browariat - to już trzy lata!

15:45

W ubiegły, wyjątkowo długi weekend (10-13. listopada) katowicki Browariat obchodził trzy lata swojej działalności. To już tyle minęło, od kiedy nieco zaskoczony zaproszeniem przemierzałem skryte w jesiennym mroku ulice Katowic, kierując się na ulicę Francuską (klik!). Do tej pory kojarzyła mi się ona z tym, że trzeba przez nią przejechać, by dojechać w jakieś ciekawsze miejsce. Browariat był trzecim (no może czwartym jeśli policzymy C4, które mnie do siebie wciąż nie przekonuje) pubem z dobrym piwem w stolicy Górnego Śląska (po Białej Małpie i Namaste). Dziś jest tych miejsc więcej, a Browariat wpisał się w krajobraz piwny tak mocno, że nie potrafię sobie wyobrazić, że go tam nie ma. Jak było na urodzinach?


Sobota była jedynym dniem, gdy mogłem spokojnie pojechać na piwo, więc wrzuciłem temat znajomym i okazało się, że zebrała się całkiem przyjemna grupa beer geeków, z których nie wszyscy załapali się na wspólne zdjęcie. Lubię wchodzić do Browariatu, zawsze wita mnie jakaś znajoma, uśmiechnięta twarz - tym razem byli to Bartosz i Michał (nie wiem gdzie się podziali w momencie robienia foty, pewnie jarali). To właśnie atmosfera jest największym plusem Browariatu, jasne pomieszczenie z ladą barową jest niczym latarnia morska po tygodniu sztormu, niczym ognisko po zimowej wspinaczce, niczym kufel pilsa po całodziennej harówce. Jeszcze nie zdążyliśmy zasiąść, a Bartosz postawił przed nami dwa urodzinowe "torciki".


Torcikiem okazał się Schwrzwalder Kirsch (po naszymu to właśnie tort szwarzwaldzki) z Uiltje Brewing, imperialny owsiany milk stout (19°blg i 8% alkoholu) z czekoladą i wiśniami okazał się piwem wieczoru, choć konkurencję miał srogą. Piwo jest nie do końca czarne, ale braki w mroku rekompensuje tekstura piwa, które jest kremowe, mięciutki i delikatne. W zapachu piwo zdradza swoją słodycz, pachnie czekoladą (ale deserową), delikatne wiśnie wychodzą z aromatu po chwilowym ogrzaniu, ale w smaku są wyraźne i ładnie komponują się ze słodyczą. Choć to milk stout, to laktoza jako taka pozostaje w cieniu oddając pole wanilii i nutom kawowym. Pełnia jest znaczna, a finisz zaskakująco goryczkowy, przez co piwo zyskuje świetny balans i olbrzymią pijalność. 8,5/10.


Ciekawą nowością (dla mnie) jest w Browariacie deska piw - za 20 zyla dostajemy sześć 100 ml. próbek, co jest prawdopodobnie ewenementem na skalę kraju. Dlaczego? Dlatego, że nie ma problemu, by deska była w całości złożona z piw zagranicznych. Prawda, że milutko? Moja podróż na desce prowadziła przez Anglię, Holandię i Niemcy. Na początek browar Fourpure i American Pale z Wysp. To bardzo przyjemnie owocowe (czerwone owoce i cytrusy), ziołowe, lekkie, ale zaskakująco pełne, soczyste i dość goryczkowe piwo z owocowym finiszem. 7/10. Drugie w kolejce stoi Galaxy IPA z Kernela i dla mnie to zawód wieczoru. To piwo śmierdziało mi toi toiem i gdy to skojarzenie pojawiło się w głowie, nie mogło mnie już opuścić. Siarkowa nuta w goryczy finiszu, wynikająca pewnie z chmielu Galaxy, była dla mnie nie do przeskoczenia. 3/10. Niektórym smakowało. Do czwóreczki jeszcze za chwilę wrócę, a kolejnym piwem był Syd Strong's czyli black rye IPA w kolaboracji Pressure Drop i Brewdoga Camden. To ciemnomahoniowe piwo zaskoczyło mnie trwałą pianą, widoczną nawet w małym szkle. Lejsing 9/10;). Aromat tego piwa to uderzenie sosny, żywicy i czekolady, niczym spacer Czerwonego Kapturka z łakociami przez las. Jest tu kakao, spore ciałko, nuty zbożowe i ułożona, choć niemała gorycz. Bomba. 8/10. Schonramer Pils to absolutna klasyka, ziołowo-trawiasta gorycz, wytrawność, bardzo przyjemna słodowość - to właśnie pils, jakiego w Polsce ze świecą szukać. 7/10. Ostatnią próbką był Komisarz Rex, a dokładnie Commissaris Rex Doppel Sticke z browaru Uiltje Brewing. Podwójny sticke alt to wariacja na temat klasycznego stylu z Dusseldorfu (wariacja zresztą zapoczątkowana przez brewpub Uerige), ciemniejszego i mocniejszego niż klasyczny alt. Komisarz serwuje owoce takie jak śliwka, jeżyna, jagoda, niesie ze sobą nutkę dymu, karmel i cukier trzcinowy. Jest lepkie, pełne i bardzo smaczne. 7,5/10.


Artur z Hołdy Chmielu zaszczycił mnie swoimi piwami, a korzystając z tego, że zebrało się nas całkiem spore grono piwnych zjebów, przystąpiliśmy do bottlesharingu. Jeszcze na każdej zamówionej desce (pszypadeg?) wylądował nowy Imperial Stout V1 z Partizana, więc kolejne jego wersje były naturalnym następstwem wypicia pierwszego, a dobra drużyna czynnikiem sprzyjającym degustacji. V1 okazał się być przyjemnie pełnym i lekko alkoholowym (10%) RISem. W smaku pojawiła się lekka paloność i wyraźne ziarno kawy z leciutkim kawowym kwaskiem na finiszu. Była delikatna lukrecja oraz przyjemna nuta borówkowa. Bardzo przyjemne piwo. 7,5/10. Pomysł Partizana był taki, aby do każdego z trzech wersji piwa dodać inny tajemniczy składnik, a to miłośnicy piwa muszą go wyniuchać lub wysmakować. Wersja V2 ma jakby mniej ciała, ale w odczuciu jest bardziej tłusta, co mi kojarzyło się z wędzonką, ale bez wędzonki;) Na pierwszym planie była tu kawa, albo raczej cappuccino. Gdzieś w tle pętały się delikatne owoce. Trochę mało RISa w tym imperialnym stoucie. 6,5/10. Nic specjalnego.  Trójeczka za to jest bardzo przyjemnie gładka i wyraźniejsze są w nim nuty kakao, ale generalnie nie różni się jakoś diametralnie od V1, choć jest nieco bardziej płaska. 7/10


Prawdziwy tort także był, rozdzielił go Robert a.k.a. Daniel a.k.a. Kapitan Chmiel. Idealnie wkomponował się (tort, choć Robert też) w spożywane imperialne stouty. Nie był to koniec współdzielenia butelek. Zdecydowaliśmy się jeszcze na dwie wersje piwa Mashing Pumpkins, wszak listopad jest miesiącem dyń. Uwarzone w kooperacji holenderskich Jopena i SNAB (Stichting Noordhollandse Alternatieve Bierbrouwers) na cześć brytyjskiej kapeli (chyba wiadomo jakiej) piwo to imperialny pumpkin ale. Wersja 4.0 z 2015 roku w smaku przypominała mi przede wszystkim Kubusia (koniecznie nie mylić z ElDesmadre) z klasycznymi dyniowymi przyprawami i pieczeniem w przełyku. Ot, kolejne dyniowe piwo jakich wiele. 6/10. Wersja 5.0 opisana jest jako barrel aged, ale tego w ogóle nie czuć, wszystko przykryte jest mulącą przyprawowością, ciężarem gatunkowym, sporą gęstością. Ogólnie ciężkie piwo. 5/10


Tak mili Państwo, Browariat butelkami stoi. Naprawdę trudno im się oprzeć. Tablice z wypisanymi piwami robią ogromne wrażenie nie tylko przy pierwszej wizycie. Warto pamiętać, że jest to dystrybutor tych piw na Polskę, więc można myśleć o lokalu jako o samym źródełku, a i magazyn warto obejrzeć. Na koniec poszły jeszcze cztery (tu już bez szerowania) potencjalnie ciekawe piwa, w tym jedno z polecenia. Nanban Kanpai z Pressure Drop to pszeniczne IPA z dodatkiem pomarańczy, grejpfrutów oraz owoców yuzu. Bardzo dobre to piwo, gładkie, lekkie, a przy tym niezwykle charakterne, bogate w smak właśnie tych egzotycznych dla nas owoców. Skąd wiem? Jadłem? Nie, po prostu był to tak charakterystyczny smak, słodki, lekko cierpkawy, który z niczym mi się nie kojarzył. W tym piwie zagrało to rewelacyjnie wespół z grejpfrutem i pomarańczą. Goryczka była krótka, intensywna i bardzo przyjemna. 8/10. Drugą był ciekawy Saison Grisette z Partizana w wersji z cytryną i tymiankiem. Lemon & Thyme zachwycił mnie lekkością (3,8% alkoholu) i smakiem dodatków, bo tymianek robi tu robotę. Piwo nie jest oczywiście idealne na skrzeczącą jesień, ale było dobre. 7/10. Innym jeszcze piwem grisette (wywodzącym się z Walonii piwem dla górników) było MNRS (od MiNeRS) z Camby. Leciutkie, rześkie piwo z dominującymi drożdżami o charakterze kwiatowym, z wytrawnym finiszem. Wypiłem zdecydowanie zbyt późno przez co raczej nie mogłem w pełni docenić jego walorów, ale to piwo zupełnie nie w moim klimacie. Brakowało tu czegoś charakterystycznego, co ujęło mnie w Partizanie. 5/10. Ostatnim piwem był świetny imperialny owsiany milk stout z Browaru De Prael uwarzone w kooperacji z Jopenem. Pełne, gęste i kremowe piwo swoistą klamrą zamknęło moją wizytę w Browariacie. Smaki i posmaki kawy z mlekiem, czekolady, ale też wyraźna paloność i nutka toffi bardzo mi się spodobały. Polecam, szczególnie że kosztował stosunkowo niewiele. 8/10.


Uwielbiam klimat Browariatu, szkoda że ostatnio mam tak mało czasu, aby szwendać się po knajpach. Miejsce niezmiennie polecam! 10/10. Wszystkiego najlepszego dla całej ekipy!

Zobacz także

2 komentarze

Obserwatorzy