Piwnica Gawronów

18:21

Bytom to jedno z najbardziej zdegradowanych, zniszczonych, zapuszczonych i zrujnowanych miast Górnego Śląska, a być może i całej Polski. Pofałdowane drogi, odrapane kamienice, ich okopcone elewacje, wszech panujące mrok i przygnębienie. Nawet rynek tego starego, obecnie 175 tysięcznego, miasta robi smutne wrażenie, prawdopodobnie przygotowując miasto do zostania polskim Gotham City. Ilekroć przejeżdżałem tędy, a biegnie tędy swego czasu świetna trasa 94, czułem się przytłoczony, zmięty i wypluty, chciałem jak najszybciej być gdzie indziej. Nawet Chorzów i Zabrze jawią się przyjaźnie, gdy człowiek przez chwilę poogląda Bytom. Czyż jednak nie każde miasto zasługuje na własny browar? Z tego założenia wyszedł właściciel Piwnicy Gawronów, browaru restauracyjnego znajdującego się przy samym bytomskim rynku.


Kiedy już do mojej świadomości doszło, że przestrzeń otoczona sypiącymi się frontami mrocznych kamienic z ubiegłego wieku to bytomski rynek (do którego zaskakująco blisko można pojazdem dojechać - plus!), czym prędzej zacząłem szukać schronienia w obawie przed nadlatującą butelką lub plutonem łowców goroli. Uratował mnie były schron przeciwlotniczy (i rzeźnia by było ciekawiej), w którym obecnie mieści się minibrowar. Niechętny siedzeniu na zewnątrz w dość ciepły dzień szybko zbiegłem do Piwnicy w poszukiwaniu cienia.


Znalazłem go z naddatkiem. Wystrój znajdującego się pod ziemią browaru sprowadza się do gołych cegieł, wszechobecnej czerni oraz metalowych krat. Całość najbardziej przypominała mi lokale, które w amerykańskich filmach grają role dyskotek gdzieś w głębokiej Rosji. Gdzieniegdzie rozmieszczone światła paradoksalnie tylko potęgowały mrok miejsca. Gołe ściany wyglądają nieco biednie i aż się prosi, by powiesić na nich cokolwiek związanego z piwem. Meble są ciężkie i soldnie wykonane, dobrze wtapiają się w ciemność. Nad wszystkim unosi się duch muzyki elektronicznej spod znaku dark chillout.


Biorąc pod uwagę, że Piwnica Gawronów reklamuje się jako browar, restauracja i klub, spodziewałem się kilku pomieszczeń, a może pięter... Nie, dla gości przeznaczone jest jedno duże pomieszczenie w kształcie litery L. W jednym boku znajduje się ładnie wyeksponowany bar, honkery, kilka sof i stoliki z krzesłami. W drugim sporych rozmiarów loże ze skórzanymi sofami. Tu było lepiej, choć nie mniej mrocznie. W zasięgu wzroku była jednak pokryta miedzią warzelnia o wybiciu nieco ponad 500 litrów, a z tyłu niedostępnego pomieszczenia ukryte tanki w liczbie sześć.


Skoro już odważyłem się na wizytę w Bytomiu, to nie mogłem nie spróbować piwa. Deski piw nie ma w ofercie, a najmniejszy rozmiar piwa, jaki udało mi się wynegocjować to 0,3 l., bo zwykle nie dotyczy wszystkich piw. I tu duży plus lokalu - dwie urocze barmanki. Nie dość że były urocze i szybko dostosowały ofertę lokalu do mojej potrzeby nie picia każdego piwa w półlitrowym kuflu, to jeszcze o każdym piwie potrafiły coś powiedzieć. No i były urocze. Plus.


Piwowarem jest Daniel Lempke, piwowar domowy oczywiście (zajął np. 1. miejsce w kategorii FES na konkursie Silesia Beer Fest II w tym roku). Okazało się, że od otwarcia (11. czerwca 2016) całość milk stouta, witbiera i polskiego pale ale się sprzedały, więc zdecydowałem się na trzy piwa - pilsa, dark lagera oraz AIPA, odrzucając miodowe (wiadomo), pszenicę i session AIPA - i tak bym kręcił nosem, więc po co to w siebie lać...

 

Pils jest jasny i klarowny jak przykazał czeski bóg piwa. Aromat jest głównie słodowy, ale kołacze się w nic coś nieprzyjemnego, kojarzącego się z wymiocinami. Szczęśliwie nuta ta szybko zostaje przykryta zbożowym smakiem i wydatną goryczką. Dużego bym nie wypił. 4/10. Dark lager wygląda jak przystało na czeskiego ciemniaka, ciemnobursztynowa barwa wpada w jasny brąz, a piwo jest klarowne. Zapach to mieszanka karmelu, zboża i lekkiego masełka, którego w smaku nie czuć, ale wraca gdzieś na finiszu wraz z palonym cukrem. W smaku dominuje odczucie karmelowe. Ok. 5/10. AIPA dla odmiany jest nieklarowna. Zaskakuje potężnym i bardzo ładnym aromatem mandarynki i owoców tropikalnych. Smak to uderzenie słodyczy godne rodzimych imperialnych IPA, mega słodkie piwo. Gorycz jest, ale zbyt mała przy takiej słodyczy. Trochę granulowa, toporna i gryząca. 5/10 z naciskiem na wąchanie. Ceny są bardzo przystępne - za trzy małe piwa i kawę zapłaciłem 25 zł.


Całość Piwnicy Gawronów bardziej przypomina klub dla wąpierzy spod Bolkowa, katujących darkłejwy ze swojego jamnika, niż nowoczesny browar. Sądzę jednak, że niewielka kosmetyka jest w stanie zmienić Piwnicę w przesiąknięte piwem miejsce. Niech to będą nawet stare zdjęcia Bytomia i już będzie to wyglądało na bardziej przemyślaną koncepcję. Jeśli receptury piwa zostaną delikatnie skorygowane, to bytomianie będą mogli cieszyć się z fajnego lokalu.


Zobacz także

4 komentarze

  1. Witam,
    Eeee w Bytomiu nie ma tak źle. Jak robi się ciemno to problemem są szukający dobitki do alkoholu menele i dużo gorsze zjawisko czyli grupki cyganek, które czasami ciężko odgonić, a które koniecznie chcą przepowiedzieć przyszłość i przy okazji pozbawić portfela. Regularnie raz w tygodniu błąkam się ulicami Bytomia i cholera nic nie wiedziałem o tym browarze. Poza tym w pobliżu rynku jest pub na rycerskiej, gdzie można się napić kraftu, oraz burgerownia Zelter (minus to że jest bardzo mała), którą też polecam (też leją krafty). Do gawronów obowiązkowo muszę się udać (szczególnie dla tych uroczych barmanek).
    pozdrawiam
    artur996

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko ok, ale to Bytom. Choć przynajmniej jest kraft - jak piszesz.
      Browar ma miesiąc, więc mogłeś przegapić.
      Pozdrawiam i ja!

      Usuń
  2. Po opisie Bytomia jaki popełniłeś, wywnioskowałem, że na co dzień pomieszkujesz w Genewie. Ale gdy przeczytałem słowo kozie "Sosnowiec", to się uśmiechnąłem, tak szczerze, od ósemki do ósemki, bo w życiu bym nie pomyślał, że w Sosnowcu poza slumsami klasy Środuli, jest jakakolwiek inna zabudowa, która umożliwiałaby kształtowanie zmysłu estetycznego sosnowiczan. Cheers!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No sporo się zmieniło;) Teraz mieszkam w estetycznie wysublimowanym Jaworznie;)

      A całkiem serio to także nie sądziłem, że po dzieciństwie na Zagórzu, bywaniu na rzeczonej Środuli, mieszkaniu na Maczkach, przejeżdżaniu przez Niwkę, coś może mnie zaskoczyć tak, jak zaskoczył mnie Bytom :P

      Myślę, że oba miasta powinny być partnerskimi łącznie z belgijskim Charleroi.
      Cheers :P

      Usuń

Obserwatorzy