Sen o Bretanii

09:00

Końcem kwietnia, za sprawą nieocenionej kuzynki Karoliny, przeniosłem się myślą i przełykiem do francuskiej Bretanii pełnej wspaniałych średniowiecznych zamków, epickich katedr, opactw, pradawnych menhirów. Zabieram Was dziś do dwóch, oddalonych od siebie o ok. 90 km., miasteczek wyróżniających się spośród innych tym, że są w nich browary. Karolina pije "nieco" mniej piwa niż ja, z reguły wybiera je w ciemno (no chyba że konsultuje się telefonicznie ze mną w momencie kupowania), ale rzadko przywozi mi coś nieciekawego. Tym razem też mnie zaskoczyła.


Piwna Francja to dla mnie terra incognita, ale już samo to, że Ratebeer wylicza 470 działających browarów, daje do myślenia. Czuję, że nawet na wakacjach we Francji nie nudziłbym się. Może więc bez dalszego słowotoku...

Pierwsze piwo to Duc de Carnoët, czyli Książę (nie kaczka) z Carnoët z browaru Les Fous, który znajduje się właśnie we wsi Carnoët. Powstał w dwustuletniej, kamiennej stodole sąsiadującej z restauracją Les Fous, podobnie jak browar założoną przez Dona Rankina i Tricie Wiles - parę z Wysp Brytyjskich. Piwo jest interpretacją stylu golden ale i według autorów ma być goryczkowym piwem letnim. Jest jasno złote i klarowne, ma także potężną bielutką pianę. W aromacie zamiast chmielu dominuje sznyt belgijski - banan, drożdże i nuty kwiatowe. W tle pozostaje lekka przyprawowość. Piwo jest lekkie, mocno wysycone. W smaku przeważa słodowość z mocno wyczuwalnymi drożdżami a ziołowa gorycz pozostaje w tle. Fajne, przyjemne piwo, ale nic więcej.

Tuż za Kaczką do pokala przelałem Gwiniz Du z Brasserie de Bretagne, nieco większego od poprzednika i działającego od 1998 roku w Kerouel. To tzw. traditional ale, który zwykle charakteryzuje się tym, że zawiera jakiś nietypowy składnik. Nie inaczej jest w tym przypadku, a czynnikiem X w Gwiniz Du jest gryka zwyczajna. Najbardziej przypomina mi to piwa świąteczne, ale to dla odmiany jest bardzo pijalne. Ma bursztynową barwę i jest lekko opalizujące. Aromat jest przepiękny - dominują rodzynki, cukier trzcinowy i toffi, a gdzieś w tle pozostają drożdże. W smaku jest już bardziej typowo świątecznie - piernik w płynie i przyprawy. Aromat obiecuje znacznie więcej niż oferuje smak. Jest on słodkawy, ale na szczęście nie przekracza cienkiej granicy dzielącej piwo od ulepku. Dzięki temu piwo jest bardzo lekkie i nawet przyprawy nie zniechęciły mnie do niego. Dobre! 

Uważam krótką wycieczkę do Francji za udaną. Osobom żądnym kolejnych wrażeń polecam blog Karoliny i jej wpisy o Bretanii. Inne wpisy też polecam, bo była ona w wielu fantastycznych miejscach.

Zobacz także

7 komentarze

  1. Pięknie, tyle tylko że "duc" to "książę", a nie "kaczka".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale co pięknie w takim razie?
      Mnie się kaczka bardziej podoba;)

      Usuń
  2. "Pięknie" opisane te różne "rodzynki, toffi i nuty kwiatowe". To istna poezja i zapewne trzeba mieć bujną wyobraźnię by pijąc piwo odnajdywać w nim te wszystkie aromaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, to dobre piwo, dobre piwa tak mają Pani/e Anonimowa/y.
      Wyobraźnia jest potrzebna przy pisaniu. Pozdrawiam ;)

      Usuń
  3. Grunt to umiejętnie karmić się smakami i zapachami :D
    Cieszę się, że tak dobrze trafiłam tym razem! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "oddalonych od siebie o ok. 90 km., miasteczek wyróżniających się" - przecinek jest zbyteczny ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem Miodkiem, ale zostawiłbym wtrącenie z przecinkami. W przeciwieństwie do spacji przed znakiem zapytania;)

      Usuń

Obserwatorzy