Beer Cup - Epizod VI - relacja

10:10

W czwartek 14 kwietnia 2016 r. odbyła się szósta bitwa pierwszej rundy katowickiego Beer Cup. Po raz pierwszy nie możemy z czystym sumieniem mówić o bitwie katowickiej, bo w ramach szeroko rozumianej promocji potyczka odbywała się w Gliwicach. Gospodarzem został młody i już znany lokal z piwem Dobry Zbeer. Nie tylko dla mnie było to okazja, aby znów odwiedzić Gliwice i poszukać ducha kraftu w nowym multitapie.


Piwowarzy domowi w składzie Mateusz Bartosik, Dariusz Dmytryszyn, Bartosz Juszczyk, Tomasz Ziajski i Mariusz Buller stawili się w lokalu, we właściwym momencie zasiedli za stołem i zaczęli polewać swoje piwa.

Podróż do Gliwic Kolejami Śląskimi minęła nadspodziewanie szybko i czym prędzej chciałem opuścić zdezelowany skład EN-57, chyba najgorszy jakim dysponuje przewoźnik. Krajobraz pomiędzy Kato i Gliwicami żywcem jest wyjęty ze starych filmów Kutza i reżyser spokojnie bez większych nakładów mógłby kręcić kolejne filmy osadzone w realiach socjalizmu w Chorzowie, Rudzie czy Zabrzu, gdyby nie porzucił reżyserki na rzecz pływania w szambie. Z remontowanego (!) dworca, na którym czekał na nas Kamil (alechanted.pl) do Dobrego Zbeera idzie się około 15 minut, z tej perspektywy Gliwice wyglądają całkiem nieźle - widać dobre zmiany.


Do multitapu wchodzi się przez bramę, a następnie schodami w dół do budynku, który nie rzuca się w pierwszym momencie w oczy. Lokal znajduje się w piwnicach i takie też piwniczne wrażenie sprawia. A jest to dobre wrażenie. Po pierwsze jest tam jasno, więc do robienia zdjęć nie trzeba używać statywu. Po drugie wystrój to połączenie prostoty bieli, surowych ceglanych ścian i industrialnych elementów. Po trzecie jest sporo miejsca, ale i tak w czasie bitwy było ciasno. Po czwarte na ścianach są fajne napisy. Osią lokalu jest długi korytarz, z którego wchodzi się do - raz, dwa, trzy - czterech pomieszczeń. Bardzo spodobały mi się wąskie półeczki usytuowane w różnych miejscach, które pozwalają odłożyć na chwilę piwo, przystanąć, pogadać.


Ludzi było naprawdę dużo. W pewnym momencie kolejka do baru zrobiła się nielicha, ale dzięki sprawnej obsłudze piwo lało się szybko. Spróbowałem kilku bardzo ciekawych rzeczy (Bizon Bock, Kazimierz, Pancerna Brzoza i Haiku plus to czym poczęstowali mnie inni; było pozytywne zaskoczenie, był też zawód). Wydarzeniem wieczoru okazała się (zaplanowana) degustacja uwarzonego przez Kamila piwa jopejskiego. Kto wie o co chodzi, ten pewnie zbiera szczękę z podłogi. Kto nie wie, ten się dowie, bo wkrótce o tym napiszę. Piwo jest genialne.


Zmiana miejsca odbywania się bitwy nie zmieniła oczywiście schematu wydarzenia. Zabawę rozpoczął Jan Krysiak, który przedstawił zasady bitwy, potem Remik scharakteryzował styl american stout i przedstawił piwowarów domowych, a Ci po chwili rozpoczęli nalewanie (nie)swoich piw.


Piwo lało się i lało, ja dosyć szybko wytypowałem faworyta (tym razem wygrał), a chłopcy z Browaru Pyrlik okazali się być prawdziwymi wodzirejami zabawy. Dowcipne komentarze sypały się z rękawa Tomka szczególnie w czasie autoprezentacji browarów. Każdy tego dnia mógł sprawdzić na przykład jak łączy się z piwem syfilis. 


Bartosz Juszczyk i Tomasz Ziajski (Browar Pyrlik) zwyciężyli w VI bitwie i to oni przechodzą do kolejnego etapu. Gratulacje! Pełne wyniki prezentują się tak:
  1. Bartosz Juszczyk i Tomasz Ziajski - próbka nr 2 - 28 głosów,
  2. Dariusz Dmytryszyn - próbka nr 3 - 24 głosy,
  3. Mariusz Buller - próbka nr 4 - 9 głosów,
  4. Mateusz Bartosik - próbka nr 1 - 6 głosów.

Wisienką na torcie okazała się jeszcze nagroda ufundowana przez PSPD dla osoby, która wytypuje zwycięzcę. Zgarnęła ją Gosia i szkoda, że otwieracz został w samochodzie Kuby, bo Szymon koniecznie musiał wypić Perłę Export w drodze powrotnej. Ta była długa - przez Tychy i Bieruń do Jaworzna, a dla Kuby jeszcze dłuższa, bo jeszcze do Chorzowa.


Kolejna bitwa odbędzie się 28 kwietnia już w Absurdalnej, a tematem przewodnim będzie wielce obiecujący styl saison. Do zobaczenia!


Zobacz także

1 komentarze

  1. Ja tam się jarałam podróżą koleją, spacer po Gliwicach w miłym towarzystwie nawet w szpilkach mnie nie zmęczył, a Dobry Zbeer rownież na mnie zrobił pozytywne wrażenie :)
    Mój zwycięski los się wyróżniał ;P
    Świetna fotorelacja Mój coraz bardziej rozpoznawalny blogerze :D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy