Porto porto płynące

21:01

Oto Porto. Drugie co do wielkości miasto w Portugalii. Samo w sobie nie imponuje wielkością. Sąsiadująca z nim przez rzekę Duoro - Vila Nova de Gaia, "ojczyzna" trunku porto, może pochwalić się większą ilością mieszkańców, ale wraz z przyległymi miejscowościami Porto tworzy aglomerację Wielkiego Porto, liczącą sobie ok. 2 mln. mieszkańców. Czy jest jednak ktoś, kto widząc poniższe zdjęcie powie "Eee, nie chcę tam jechać"?


Porto to pełne turystów, wielokulturowe miasto, gdzie tradycja spotyka się z nowoczesnością. Czuć że jest to zachód Europy, ale dostrzegalne są też objawy kryzysu. Zresztą każde portugalskie miasto, w którym byłem, ma swoje ciemne miejsca. Czy jednak są piwne jasne punkty? Czy dobre porto może zastąpić piwo?

Porto robi cudowne wrażenie i za zachętę do wyjazdu tam niech wystarczą zdjęcia. Jest po prostu pięknie. Największe wrażenie zrobiła na mnie rzecz, której nie można było sfotografować - piętrowa secesyjna księgarnia Lello & Irmão. Sprawdźcie sobie w Internecie koniecznie. Porto to jest jedno z tych miejsc, które trzeba poczuć, a milion słów nie zastąpi jednego dnia na miejscu. Zapach rzeki w nadrzecznej dzielnicy Ribeira, strome, wąskie schody, suszące się pranie, przemykający kot, ludzie pijący kawę przy powciskanych tam wiekowych stolikach. 


75-metrowa wieża kościoła Igraja dos Clerigos, doskonały punkt widokowy, z którego panorama sięga dalej niż umysł jest w stanie ogarnąć i idealny punkt charakterystyczny, zewsząd widoczny. Główna handlowa ulica Rua das Flores, katedra Sao Francisco, dworzec Sao Bento, z którego odchodzące tory nikną pod mroczną górą, czy pobliska katedra Se - masywna i posępna górująca nad portem. Nisko zabudowana nadrzeczna Vila Nova de Gaia, gdzie składowane są ogromne ilości porto - swoje piwnice ma tam pięćdziesięciu producentów tego zacnego trunku. 

 
Niepowtarzalne miejsce. Spacerując między kamienicami można cofnąć się kilkaset lat i wyobrazić sobie jak wyglądało życie. Tramwaj wygląda jakby jeździł nieprzerwanie od XIX wieku, bowiem to właśnie w Porto powstała pierwsza linia tramwajowa na Półwyspie Iberyjskim.


Niestety jeśli chodzi o piwo, nie jest tak różowo. Jedyne miejsce kojarzące się stricte z piwem okazało się być lokalem należącym do koncernu i lejącym odmianę Super Bocka. Nie byłem zainteresowany wizytą. Sklepy z piwem, które zlokalizowałem w sieci, nie grzeszyły bogatą ofertą. Skupić się więc muszę na piwach Sovina, które są w Porto warzone, a które piłem w domowym zaciszu.


Piwa spod szyldu Sovina Cerveja Artesanal są warzone w rodzinnym rzemieślniczym browarze Os Tres Cervejas. Ci Trzej Piwowarzy poza warzeniem piwa zajmują się także sprzedażą akcesoriów do domowego warzenia piwa. Poza widocznymi na zdjęciu piwami w dystrybucji są jeszcze Helles i nowy - podobnie jak Natal - Bock, ale nigdzie nie udało mi się ich dopaść niestety.

Sovina IPA to piwo, na które najbardziej się podjarałem. Ekscytacja sięgnęła zenitu, gdy przelałem je do pokala i ujrzałem ciemnobursztynowy, zmętniony płyn, który przykryty był potężną czapą gęstej piany, dzięki czemu wyglądało to jak warstwa wiecznego śniegu przykrywającego szczyty Alp. Zwały i zaspy spowodowały, że aromat nie bardzo mógł się przebić, a gdy mu się to już udało zakręcił w nosie ziołami, które przywołałyby do świata żywych Boba Marleya oraz leśnymi owocami, z których każdy chciałby zostać składnikiem znanego jogurtu. Zupełnie brytyjskie i często pogardzane podejście do stylu india pale ale potwierdziła goryczka, która nie miała w sobie nic nowofalowego, ale tradycyjnie uraczyła mnie swoją ziołowością, trawiastością i ziemistością. Lekko ściągająca, ale nie zalegająca czyni to piwo bardzo ciekawym, troszkę nudnawym, ale bardzo dobrze przyswajalnym i smacznym w odbiorze. 

Sovina Amber proponuje barwę bursztynu, na który padł blady strach. W kolorze bardziej przypomina pomarańczę i jest zamglona. Na wierzchu delikatna, ulotna biała pianka. Receptory węchowe zostają poczęstowane niezwykle przyjemnym, lekko ejlowym aromatem biszkoptu. Amber ma wyraźnie słodowy charakter i wysoką pełnię, czyli sprawia wrażenie gęstego. Na finiszu pojawia się wreszcie chmiel o ziołowym profilu, który nie jest mocny, ale bardzo dobrze kontruje słodową słodycz tego piwa. To jedno z tych piw, w których kompletnie nie ma się do czego przyczepić, ale też nie pozostaje na dłużej w pamięci. Ot fajne, do spróbowania. Jak na Portugalię to i tak bardzo miła odskocznia! Producenci nazywają to piwo biere de garde, ale jeśli tak przyjmiemy to polegnie ze wszystkimi znanymi mi przykładami tego przyjemnego stylu.

Sovina Stout to kolejny przedstawiciel tego stylu w Portugalii. Najwidoczniej zadomowił się tu na dobre, bo piwa te są zazwyczaj smaczne. Nie inaczej jest ze stoutem od Os Três Cervejeiros, ale też nie powoduje on większego opadu szczęki. Jak widać po prawej ma bardzo ciemnobrązowy kolor i ma całkiem dużą pianę, która nie pozostaje zbyt długo. Aromat nie zaskakuje - delikatne kawa, karmel i jeszcze bardziej nieuchwytna gorzka czekolada powodują, że piwo pachnie słodkawo. W smaku do powyższej słodowości doszła mi lekka paloność, co uczyniło piwo przyjemnie wytrawnym. Do tego doszła wynikająca z chmielu goryczka w posmaku. Jak dla mnie jedynie nieco zbyt wodniste, ale przyjemne, a jak na tamtejsze warunki dobre.


Sovina Natal. W ciągu mojej kilkuletniej piwnej podróży rozpoznałem w sobie niechęć do piw świątecznych. I to prawdopodobnie jedyne piwa, o których mogę powiedzieć, że są JAKIEŚ i ich nie lubię. One są ZBYT. A to za słodkie, a to zbyt przyprawowe, a to zbyt pikantne, a to zbyt piernikowe, a to cynamonowe bardziej niźli sklepy Shulza, których wnętrza miast drewnem obite są korą cynamonowca. A tu Ci niespodzianka! Smakowało mi. I jest to najlepsze piwo świąteczne, jakie piłem (fakt że raczej omijam, choć ostatnio kilka nadrobiłem). Ciemnobrązowy kolor, który pod światło pokazuje przejrzyste bordowe przebłyski, szybko pożarł wiotką pianę. Przyprawowy aromat przyprawia mnie o przypuszczenie, że przypomni mi przytłaczające przywary znanych mi przypadków piw przyp... świątecznych. Mimo że smak to potwierdza, bowiem rodzynki, piernik, goździki i kardamon zatopione są w lekko pikantnym roztworze o zawartości 8,5% alkoholu (zupełnie nie czuć), to nie tyle nawet nie odstręcza, co pozwala cieszyć się tą kompozycją. To właśnie dzięki Sovinie Natal zakupiłem po powrocie kilka świąteczniaków i do dziś uznaję wyższość portugalskiego piwa w tym zakresie.

Sovina Trigo to piwo pszeniczne, bowiem trigo to pszenica. Nie wiem, czy w blind teście odgadłbym styl. Wygląda niekoniecznie jak pszenica, bo niezbyt mętne i kolor trochę tego. Najbardziej zaskoczył mnie aromat, który określiłbym jako część składową lubianego przeze mnie chilli con carne i nazwał kukurydzą z puszki. Tak. Trafiło mi się wadliwe/popsute i nie płakałem nad tym specjalnie, bo to pszenica. I tak bym pewnie marudził, że nijaka. A tak przynajmniej wadliwa. Gdyby mój aparat miał funkcję nagrywania filmików, to nagrałbym, jak wylewam do portugalskiego zlewu. A tak pozostaje suchy opis. A jeśli Ci nie wystarcza, to polecam wzbogacić doznania idąc do Biedronki i kupując puszkę kukurydzy za 1,99 zł, otworzyć sobie i jeszcze raz przeczytać ten akapit.

Osobom wybierającym się do Porto proponuję przestać myśleć o piwie i otworzyć się na porto, jako i ja zrobiłem, choć wina po prostu nie lubię. Porto jest cięższe niż wino, bardziej charakterne, mocne. Pyszne. Piwniczka taka bardzo...

Zobacz także

4 komentarze

  1. Jak małe Mocne :)
    swoją drogą estetyczne butelki

    OdpowiedzUsuń
  2. Porto to cudowne miejsce:) A butelki rzeczywiście ciekawie zrobione.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. A lokal z porto to nie Quevedo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak stoi na tabliczce z tyłu. Ale nie pamiętałem.
      Bilety były taniej, bo kupowaliśmy bilet na kolejkę gondolową ;)

      Usuń

Obserwatorzy