Alfabet w Bradze

08:30

zdjęcie dworca z
http://backpacktourist.eerieguide.com
Braga. Handlowa stolica Portugalii. Tak głosi neon tuż obok dworca kolejowego, który to wygląda bardziej jak siedziba Daily Planet, a to za sprawą wielkiego globu znajdującego się na szczycie budynku. To już absolutna północ Portugalii, graniczne góry Serra da Peneda i Serra do Gerês są na wyciągnięcie ręki. W takich okolicznościach przyrody powstała ok. 2000 lat temu, założona na terytorium Cesarstwa Rzymskiego Bracara Augusta, jedna z najstarszych archidiecezji chrześcijańskich w Europie. To wciąż ważny ośrodek religijny, a my dodatkowo trafiliśmy na świąteczny jarmark, to przecież trzy dni do Wigilii Bożego Narodzenia...

Oczywiście wspominam o Bradze dlatego, że znajduje się w (obok) niej Browar Fermentum, z którego udało mi się zakupić cztery piwa. Jeśliś ciekaw, jakie to piwa, to zapraszam do czytania.


Zaskakujące jest, że w ciągu dwóch tygodni widziałem cztery dworce, które stanowiły zakończenie linii kolejowych. U nas widziałem to tylko raz. Na dworce w Porto (Sao Bento), Coimbrze, Guimaraes oraz właśnie w Bradze można wjechać tylko z jednej strony - całkowity koniec torów. Widok, do którego nie jestem przyzwyczajony. Nie jestem także przyzwyczajony do tego, że na jednym torze przy peronie stoją - jeden za drugim - dwa pociągi jadące w inne miejsca. Dziwne zjawisko dla korzystających z polskich kolei - łatwo można przeoczyć swój pociąg, nie widząc go zza drugiego. Mnie to szczęśliwie nie spotkało.


Przedświąteczny jarmark oznaczał jedno - tabuny ludzi. Ludzi spacerujących, robiących zakupy, zachwalających produkty na swoich straganach, robiących zdjęcia, pijących wino na środku ulicy, jeżdżących na łyżwach (Portugalczycy zimę znają słabo, ale ta forma rekreacji nie jest im obca), śpiewających na ulicach. Gdybym lubił takie atrakcje, to pewnie udzieliłby mi się nastrój, bo wszystko wyglądało niesamowicie. Czuć było ducha przyjaźni. Czuć było też grillowane mięso oraz pieczone kasztany. Problemem była jednak ucieczka przed zgiełkiem, bowiem nawet zaszywając się knajpie na upragnionej kolacji, z telewizora (obowiązkowy punkt kawiarni, kafejek, pastelarii, barów i restauracji) zaatakował mnie świąteczny koncert z... Bragi. Disko-portugalsko było ponad moje siły, ale Bacalhau pokrzepił mnie i podniósł na duchu.  

Suszony dorsz to najbardziej portugalskie danie, które przyrządzane jest na 365 sposobów. Duże wrażenie zrobiły na mnie wiszące w sklepach i na straganach płaty słonej ryby, ale i sama potrawa jest też niczego sobie. Mniam. Hostel (10 ojro za mały, ale wypasiony pokoik dwuosobowy z łazienką jest potwarzą dla cen w Polsce), z którego wychodziło się przez lodziarnię na ulicę, wprost między świętujących Portugalczyków, zlokalizowany był w samiutkim centrum miasta. Stare miasto trzeba poczuć. Stare kościoły, kamienice, brukowane ulice, azulejos - polane sokiem ze światełek i choinek. Robi wrażenie.

Mercado da Saudade. Saudade to swoiste połączenie melancholii i nostalgii, tęsknoty za tym co było, przy jednoczesnym radosnym postrzeganiu przeszłości. Parafrazując: "Saudade to sprzątanie, w nieczynnym browarze". Stało się podstawą muzyki fado i istotnym elementem portugalskiej tożsamości narodowej. Targowisko Saudade to sklep-kawiarnia z wyrobami portugalskimi. Także z piwem. To właśnie tu zaopatrzyłem się w lokalne piwne wyroby i zostałem uspokojony, że to czego tu nie kupię, na pewno znajdę w Porto. Poza piwem pamiętam ze sklepu bardzo sympatyczną Panią, która opowiedziała mi o wszystkich piwach. Właściwie nie wiem, czemu akurat ją pamiętam, bo WSZYSCY Portugalczycy są sympatyczni. Pewnie chodzi o pozytywne skojarzenie z piwem.

Browar Fermentum został założony przez dwóch pasjonatów, Filipe Macieirę i Francisco Pereirę - świeżo upieczonych inżynierów biologów, w 2011 roku w Vila Verde, tuż za Bragą. To klasyczny browar rzemieślniczy o wybiciu 30 hektolitrów miesięcznie. W chwili obecnej produkuje cztery rodzaje piw.



Letra A Weiss to piwo pszeniczne, które ma robić za klasyczny niemiecki hefeweizen. Po przelaniu do pokala okazuje się być ładnie wyglądającym, ciemnozłotym, prawie pomarańczowym piwem. Jest oczywiście nieklarowne, ale piana dosyć szybko się ewakuuje. Pachnie delikatnie drożdżowo, lekko bananowo i nieco bardziej skórką pomarańczową, która pojawia się wyraźnie w smaku i przydaje piwu nieco goryczki. Letra A jest całkiem wytrawna, ale chyba nieco zbyt pełna w smaku i za słabo wysycona. Czyni ją to co najwyżej przeciętnym piwem. Poprawne, nie urywające odwłoka. Należy jednak wziąć pod uwagę mój chłodny stosunek do hefeweizenów.

Letra B Pilsner została skonsumowana przeze mnie w Peneda de Geres - górzystym parku narodowym. Nie dysponowałem jeszcze własnym szkłem, więc nie mnie oceniać wygląd piwa. Jest to idealny przykład pilznera, który nie jest pilznerem. Ma bowiem wszystkie cechy aromatu i smaku klasycznego pale ale. Ucieszyło mnie to, bo jasny lager to ostatnie piwo, jakie chciałem pić w Portugalii. Letra B jest nisko wysycona, ma słodowy charakter, a w zapachu dominuje biszkopt oraz skórka od chleba. Goryczka jest średnia, bardziej odczuwalna w posmaku, a samo piwo bardzo aksamitne. Mega pijalny nie-pilsner.

Letra C Stout charakteryzuje się bardzo ciemnobrązową barwą z beżową, gęstą pianą. Kolor wygląda absolutnie obłędnie, nawet gdy piana znika. W aromacie zaskoczyło mnie pozytywnie spore nachmielenie, objawiające się ziołowym ciosem w nos, ale po chwili to zapach kawy dominuje - im bardziej piwo się ogrzewa, tym bardziej uwydatnia się ten aromat. Smak to przede wszystkim gorzka czekolada i kawa wraz z trawiastą goryczką. Niestylowośc piwa podkreślają kwiatowe estry, które poczułem na końcu. Tak czy siak piwo było pyszne.



Letra D Red Ale mieni się intensywną bursztynową barwą i wieńczy bielutkim kożuchem piany. Aromat tego red ejla jest wybitnie chmielowy, w zapachu dominują owoce egzotyczne i leśne. Przypominająca lżejsze amerykańskie ipa poezja. Karmelowo-biszkoptowa słodowa baza krótko daje odpór chmielowi, który szybko dominuje w smaku. Jest dzięki temu Letra D mocno goryczkowa (jak na takie piwo). Zdecydowanie najlepszy przedstawiciel linii Cerveja Artesanal Minhota. Piwo do użytku codziennego i niecodziennego. Wymykające się konwencjom - można by rzec red ipa.

Warto podkreślić, że to jedyny mały browar w Portugalii, który zamyka swoje piwa dedykowanymi kapslami. Mała rzecz a cieszy. Same piwa też prezentują się godnie z częściowo przezroczystymi etykietami i doskonałym projektem graficznym.

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy