Do Radomska wybierałem się od dawna. "Może się spotkamy?", "musimy się umówić", pewnie znacie takie plany odkładane ad calendas graecas. Choć "niedawno" zaprzyjaźniłem się ze świetnymi dziewczynami z Radomska, to nie udało mi się wprosić, głównie z braku czasu. Uprzedził mnie Kuba Niemiec i przy jakimś spotkaniu nie krył radości z tego, że był tam przede mną. No... To motywuje! Co się nie udało towarzysko, udało się zawodowo i jadąc do pracy w mazowiecki interior, postanowiłem zjechać na obiadokolację do Radomska. W Radomsku bowiem od kwietnia 2022 roku działa restauracja z browarem. Zapraszam do Metalurgii!
W niedzielę 19.10.2025 po ośmiu latach działalności zamknęła się ważna miejscówka sosnowieckiego “świata” kraftu, jakim była Cesarska. Ale po trzech dniach zmartwychwstała, jak oznajmiają Piwne Podróże, tylko pod nazwą Cybertap.
Słowa "świata" powyżej użyłem w cudzysłowie, bo z grubsza od Cesarskiej się zaczynał i na niej świat kończył. Pomijam tu nomen omen ważną dla mnie działalność Rino na Starym Sosnowcu, gdzieś w okolicach czasów początku bloga, działającej Księgarni, gdzie można znaleźć przyjemny wybór piwa, ale tylko butelek i puszek, czy kilku dosłownie knajp, gdzie są pojedyncze piwa rzemieślnicze lub bardziej wynalazkowe (Bud, Zwierzyniec, PU). Pojedyncze! Sosnowiec ma około 200 tysięcy mieszkańców, to jest granda i rozbój. Tym samym, gdy dowiedziałem się o śmierci Cesarskiej zrobiło mi się smutno, ale szybko się rozchmurzyłem, gdy dowiedziałem się, że to przenosiny. Nieco smutno zrobiło mi się znów, gdy dotarła do mnie informacja, że to nie Cesarska się odrodzi, a powstanie trzeci Cybertap. Cybertap to spadkobierca idei lokalu i jego formy, ale z mojej perspektywy pozbawiony tego czegoś, co faktycznie wyróżniało Cesarską, unikalności.
Cesarska była knajpą, w której mi się chciało siedzieć. Wielkie okna wychodzące na miejski zgiełk i huk zataczającego się tramwaju, wielkie grafiki przedstawiające władców krajów będących zaborcami Polski, zajmująca całą ścianę historyczna mapa trójstyku granic zaborców, tzw. Trójkąta Trzech Cesarzy, który znajduje się w Sosnowcu (czy też właściwie miejsce, go upamiętniające), czy też grafika nawiązująca do tego.
ZRESZTĄ SAMI ZOBACZCIE, JAK BYŁO W CESARSKIEJ
Poza tym zdjęcia ekip browarów kraftowych czy grafiki nawiązujące do sosnowieckiego Browaru Renarda. Wszystko nadawało fajny klimat. Do tego oczywiście bardzo dobra pizza, samoobsługowe krany, które dla niektórych są solą w oku po dziś dzień. Nie mam wielu wspomnień z czasów, gdy był tam klasyczny bar i barmani, więc nie mam do tego sentymentu, nie łączą mnie z tym żadne historie. Przyjmuję do wiadomości jednak fakt, że lokal ma przede wszystkim zarabiać na siebie i te krany są zwyczajnie tańsze w obsłudze. Wolę tak i dobre piwo pod nosem.
Pierwszy Cybertap w Katowicach powstał w miejscu dobrym i także ma fajny klimacik, w drugim, otwartym w tym roku w Tychach jeszcze nie byłem. Byłem za to w sosnowieckim w dzień otwarcia, więc mogę podzielić się wrażeniami. Znajduje się przy ulicy Warszawskiej, w linii prostej z Cesarskiej to może 200 metrów. Jest podobnie centralnie, tylko nie przy 3 Maja, a nieopodal Patelni (tak jest nazywany plac w centrum, który aktualnie jest kontrowersyjną dziurą w ziemi - pdk), właściwie obok ul. Modrzejowskiej, kiedyś głównej ulicy handlowej Sosnowca. Ale tak już w sumie dawno, w erze przedgaleriowej. Lokalizacja? Dobra. Wcześniej w budynku była doceniana restauracja Magiel Kulinarny, a później Sztos (nigdy nie byłem, sztosów nie mieli). Budynek zachował swoją formę całkowicie. Pięć wąskich wysokich okien na fasadzie jest przedzielone drzwiami. Nie są to witryny jak w Cesarskiej, ale też wychodzą na dziesięciopiętrowy blok i wiecznie zapchany parking, więc to żadna strata. Pojawił się charakterystyczny neon CyberTap, czasami przez złośliwych nazywany CyberFap, nawet to śmieszne na marginesie. Jeśli chodzi o wnętrze, to Magla już nie pamiętam, więc na porównania silił się nie będę. Jest cybertapowo, ponoć bardziej jak w Tychach niż w Kato, ale generalnie chodzi o wspólny koncept.
Cybertap to położone na jednym poziomie dwie duże sale. Wchodzimy do tej większej, prosto na malutki barek, który służy do zamawiania jedzenia i doładowywania kart, których używamy do nalewania piwa. W prawo są rzeczone nalewaki, bardzo fajny zresztą koncept, jest ich 30 - na 17 jest piwo (kilka Litoveli po taniości - 11 zł za pół litra, Jurajska Pomarańcza, PINTA, sześć Ziemi Obiecanych, dwa kwasy z ReCraftu i pewnie czegoś nie pamiętam) Kofola, Proseczjo, trzy wina, coś tam i sześć destylatów. Podobnie jak w Cesarskiej, tylko kranów więcej. Przez nimi stoi wysoki stół, moje ulubione miejsce do picia z Cesarskiej, więc tu też się ustawiłem. Są też nalewaki nowego typu (ponoć “belgijskie”), które się odchyla i nie trzeba trzymać, ale trzeba być uważnym, by nie przelać, ale trzeba by być totalną gapą, więc Danielu uważaj! Dla mnie bomba, sympatyczniejsze w obsłudze. Poza tym całą powierzchnię zajmują stoliki. Tak samo jak w drugim pomieszczeniu - jest ich ponad dwadzieścia i poza nimi nic nie ma, no bo w sumie, co miałoby być? O obu pomieszczeniach na ścianach wiszą neony, ładne, ściany mają lekko futurystyczny sznyt. Ogólnie jest przyjemnie i czysto. Ale… jakoś pusto i bezosobowo. Może być to spowodowane tym, że to środa, a nie piątek czy sobota i w przestronnym lokalu brak tłumów jest bardziej dojmujący. Przez to lokal sprawia wrażenie mało przytulnego. Poza neonami na ścianach nic nie ma, nie ma niczego, co by nawiązywało czy to do pizzy (zawsze przecież na wysokim poziomie) czy piwowarstwa. Gdyby nie kolorowe światło neonów, byłoby wręcz smutno. Czy dla mnie to problem? Niekoniecznie. Czy dla innych może nim być? Pewnie tak.
Wypiłem sobie Miasto z Ziemi Obiecanej i Ataczek Chmielu i poszedłem do domu z mocnym postanowieniem, by wrócić w weekend. Biorę po czteropaku od każdej drużyny i czekam na wasze głosy! Ja cieszę się, że dobre piwo zostaje w Sosnowcu i kibicuję mocno Cybertapowi!
Masyw Śnieżki to nie tylko znajdujący się wysoko, na Równi pod Śnieżką, znany i lubiany browar Parohac w Luční Boudzie, czy opisywany tu "niedawno" Trautenberk. W samym masywie są jeszcze dwa. Jeden wysoko, ale do niego z uwagi na warunki atmosferyczne nie udało się dotrzeć, drugi nisko i tam was zabieram na małą wycieczkę.
Czasami jest tak, że w góry po prostu muszę. Pojechałbym sam nawet w najgorszą pogodę. Zwyczajowi towarzysze wypięli się, ale znalazł się zaskakujący śmiałek i okazało się, że było to wspaniały wyjazd pod każdym względem. Za cel obraliśmy Karkonosze, ich królową - Śnieżkę oraz zlokalizowane w jej cieniu pivovary. Na początek przedstawiam wam Pivovar Trautenberk, który dwudniową przygodę otwierał i zamykał.
Korzystam z natchnienia, cieszę się z weny, wykorzystuję porywy i odrobinę czasu, aby wrócić do ubiegłorocznego łikendu w Ołomuńcu. Dwudniowy wyjazd zaowocował kilkoma odwiedzonymi browarami i knajpkami. Udało się zaliczyć jedną mega imprezę i nawet jarmark bożonarodzeniowy. Zaczynam jednak od peryferii. Pierwsze kroki wyjazdu kierujemy chronologicznie do miejscowości Velká Bystřice, kilka kilometrów na wschód do Ołomuńca. Serdecznie zapraszam, to mega ciekawe miejsce.
Stosunkowo szybko po moim wyjeździe zapraszam do Wielkopolski! Na blogu do tej pory było raczej niewiele relacji z wyjazdów w tamte rejony - opisałem wam Grodzisk Wielkopolski, NEPO, Impuls, Koło czy Turek a teraz czas na świeżutki browar, jeden z (aktualnie) najmłodszych w Polsce - Browar Wąsowo. Wielkopolskie zaległości postaram się sukcesywnie nadrabiać, szczególnie, że będą ku temu okazje.
Chociaż blog działa od roku 2011, a więc na ten moment to już czternasty rok, gdy na Piwnych Podróżach pojawiają się materiały o piwie, browarach i podróżach, to nie napisałem do tej pory o ważnym miejscu. Dziś o najstarszym praskim browarze, który też jest jednym z pierwszych browarów, jakie odwiedziłem w życiu. Było to tak dawno, że nie mam żadnej fotografii z tego incydentu. U Fleků jest jednak, pomimo jego wad - czy też właściwie jednej, miejscem bardzo ważnym i ciekawym. Zapraszam na piękne praskie uliczki!
Nieczęsto zdarza się okazja, by odwiedzić browar tuż po jego otwarciu. Tym bardziej, że znajduje się on na drugim końcu Polski. Okazje należy jednak wykorzystywać i tym samym zapraszam was na Kaszuby, do Województwa Pomorskiego, w którym w 2025 otworzył się Browar Miejski Pompa.
Kolejne browary opisane, a ciągle coś jeszcze z Pragi zalega. I to miejsce, które zrobiło na mnie fantastyczne wrażenie. Prawdopodobnie jest to efekt niesamowitej atmosfery, która wytworzyła się w czasie Mistrzostw Świata w Hokeju, którymi wtedy żyły całe Czechy. Kiedy z Mikołajem szliśmy do browaru Dva Kohouti, czeska reprezentacja skończyła spuszczać łomot Szwedom w półfinale, a Praga szalała. I właśnie w takich okolicznościach wchodzimy do lokalu.








