Tvarg

08:30

Korzystam z natchnienia, cieszę się z weny, wykorzystuję porywy i odrobinę czasu, aby wrócić do ubiegłorocznego łikendu w Ołomuńcu. Dwudniowy wyjazd zaowocował kilkoma odwiedzonymi browarami i knajpkami. Udało się zaliczyć jedną mega imprezę i nawet jarmark bożonarodzeniowy. Zaczynam jednak od peryferii. Pierwsze kroki wyjazdu kierujemy chronologicznie do miejscowości Velká Bystřice, kilka kilometrów na wschód do Ołomuńca. Serdecznie zapraszam, to mega ciekawe miejsce.

Velká Bystřice liczy zaledwie trzy tysiące mieszkańców i w listopadową sobotę jest bardzo sennym miejscem. Plus jest taki, że senność kontrastuje z komunikacją. W jedną stronę jedziemy podmiejskim autobusem, z którym jedyny problem mamy taki, że odjeżdżał z dziwnego miejsca poza dworcem autobusowym, który rozciąga się przed głównym dworcem kolejowym. W drugą wracamy pociągiem, czy też właściwie niewielkim szynobusem, a wizyta na małym przystanku kolejowym zaowocowała jeszcze jednym pięknym miejscem, o którym opowiem następnym razem. 

Z autobusu wysiadamy w centrum, ale tak naprawdę poza ładnym kościółkiem nic tam nie ma. Jakaś kawiarenka, jakiś penzion, hotel. Wszystko wygląda jakby razem z mieszkańcami szykowało się do zimowego snu, przed którym ratują ostatnie w tym roku promienie słońca i kawałki niebieskiego nieba. Za to nie sposób mieć trudność z trafieniem do browaru. Na głównej ulicy są znaki prowadzące w to miejsce i śliniąc się już nieco ruszamy za nimi. Browar mieści się zresztą przy ulicy Piwowarskiej i zajmuje budynki by byłym browarze, który działał w tym miejscu od XVI wieku do II Wojny Światowej. Budynek, w którym mieszczą się restauracja browar jest faktycznie stary i bardzo ładnie odnowiony - w środku, bo na zewnątrz pozostawiono kamienno-ceglane gołe ściany, co w sumie daje fajny efekt.


Browar zaczął warzyć w 2020, ale warto wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. To nie tylko restauracja z browarem, ale także serowarnia. Tvarg produkuje śmierdzące serki, czyli ołomuniecki przysmak. Olomoucké tvarůžky występują tu pod własną nazwą tvargle, ale niczym się nie różnią. Śmierdzą okrutnie i smakują wspaniale. Są podawane w restauracji i można je także kupić na wynos. Wchodząc do browaru najpierw natknęliśmy się na otwartą fermentację. Można ją podziwiać przez okno w korytarzu. Te pomieszczenia w ogóle wyglądają, jakby w dawnych czasach to właśnie tam znajdowała się otwarta fermentacja w browarze. Z korytarza wchodzi się już do eleganckiej restauracji. To taka elegancja oparta na prostocie. Przy czym cały jej urok polega na krzywiznach sklepień łukowych, które pewnie mają swoją profesjonalną nazwę, której nie znam. Pod nimi zamontowane nowoczesne, modne oświetlenie, które dopełnia klimat. Rozmaite stoliki otaczają centralnie umieszczony bar. Usiedliśmy przy wysokim stoliku i szybko poczułem się w tym miejscu bardzo dobrze. 

Na umiarkowany głód wybrałem jeden z moich ulubionych przysmaków, czyli zupę czosnkową - česnečkę. Na nieumiarkowane pragnienie deskę degustacyjną, aby zapoznać się z większością piw. Dostępnych w sumie jest sześć - klasyczny pilsner - 12,5°, jedenastka, tmave 14°, belgian pale ale 14°, IPA 14° oraz dyniowe. Poziom piw jest bardzo przyjemny. Nie ukrywam, że wyjątkowo najbardziej jarałem się tą ipką, o której Herr Docent tydzień wcześniej mówił, że jest turbo gorzka. Faktycznie była gorzka, była smaczna, ale nie aż tak gorzka, by jakoś szczególnie to wspominać. Pils bardzo okej, ale mi i tak najbardziej smakowało kremowe, kapuczinowe tmave. Poziom piw ogólnie bardzo dobry.

Gdyby nie zew przygody, to można by tak siedzieć i siedzieć. Miejscówka jest świetna, żarcie dobre, piwa bardzo dobre. Serdecznie polecam wam tę nieodległą wycieczkę, z Ołomuńca bliziutko, a i z Polski do niego całkiem niedaleko. Do zobaczenia na piwnym szlaku! 

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy