WarPigs

08:00

Gdy miesiąc temu jechałem na chwilę do Warszawy, miałem tylko jeden plan. Odwiedzić jakieś miejsce, w którym jeszcze nie byłem. W ten oto sposób trafiłem do pubu położonego najbliżej od mojego hostelu - firmowej  knajpy BrewDoga. Nie miałem ze sobą aparatu, a zdjęcia robiłem - patrząc na ich jakość - moim łokciem. Wypić nie mogłem za wiele, bo chciałem być rano świeżutki jak koszule Chajzera Starszego. Nie mniej jednak miejscówka zrobiła na mnie całkiem miłe wrażenie, a ja spróbowałem czterech piw browaru, którego znałem tylko z tego, że zrobił w BrewDogu Warszawa kranoprzejęcie. Jest to okazja, by browar nieco poznać i napisać o nim. Jeśli ktoś nie zna tej inicjatywy (jak ja wcześniej), to może się zaskoczyć.


Widzicie pod logiem WarPigs dwie znajomo brzmiące nazwy? Tak, to Mikkeller i Three Floyds. Warpigs to wspólny projekt duńskiego (warzącego tu i ówdzie, a właściwie mało gdzie nie warzącego) i amerykańskiego browaru. Ich dziełem jest mieszczący się w centrum Kopenhagi brewpub. Powstał po to, aby warzyć bezkompromisowe piwa i serwować klasyczne amerykańskie żarcie, czyli grillowane mięso. Mięso i piwo? Tomasz do teleportacji! WarPigs wystartował wiosną 2015 roku (czy 10 kwietnia powinien nam coś sugerować?), a Ratebeer wskazuje, że wypuścili już 118 piw, w tym wiele kooperacyjnych. Piwa są sprzedawane głównie na miejscu (22 krany), można je kupić poprzez sklep wysyłkowy i w czasie takich wydarzeń, jak to warszawskie. Przeciętnego rodaka nie stać, aby naciurlać się w Kopenhadze, dobrze więc, że czasem Świni można spróbować gdzieś indziej.


Spróbowałem czterech piw z WarPigs. Były to: 19" Neck, Shaky Warrior, Baltic Conspiracy i Youreallyfuckedmeup & Imreallyfuckinfurious. Sroga nazwa, wyobrażacie sobie - na ten przykład - Pracownię Piwa, która nazywa się Naprawdęmniewyjebałeś i Jestemprawdziwiekurewskownerwiony? Ja nie.


Pierwszy z lewej był 19" Neck. Jak ktoś ma dziewiętnastocalowy kark, to znaczy że jest nieźle przykokszony i prawdopodobnie spędza więcej czasu w siłowni niż w knajpie. Ten Kark to AIPA o zawartości alkoholu 7%. Ma ciemnopomarańczowy kolor, jest mętny i bardzo przyjemnie pachnie. To lekka i ładna kompozycja dominujących cytrusów i schowanego na drugim planie karmelu. Piwo jest mocno owocowe, cytrusowe i tropikalne, pełne, soczyste, nawet oleiste. Gorycz jest spora, ale krótka i dobrze ułożona. Mimo dużej słodyczy posmak jest wytrawny. Przy niskim wysyceniu zrobiło się z tego mega pijalne piwo. 7,5/10.


Druga świnia w zagrodzie to Shaky Warrior. To także AIPA, tylko nieco lżejsza (6,8%). W zapachu oprócz lekkich cytrusów pojawiają się białe owoce i zielone jabłuszko. Piwo jest nieco bardziej wodniste niż poprzednik, no ale on był rzeczywiście gęsty. Jest Wojownik także dużo lżejszym, cytrusowym w odbiorze piwem, ze znacznie mniejszym poziomem goryczy, choć tu akurat była trochę ziemista i nieco bardziej zalegała. Ogólnie nuda. 6/10.


Youreallyfuckedmeup & Imreallyfuckinfurious to imperialny stout. Piwo jest potężne, już sam zapach jest mocarny praktycznie zwala z nóg - przede wszystkim jest tu wanilia, a za nią mocna słodka czekolada i nuty tytoniu. Jest mega gęsty i treściwy, przy tym bardzo, bardzo słodki, kojarzący się z belgijskimi pralinami. W tle pozostaje mleczna czekolada. Alkohol jest ułożony i przyjemnie rozgrzewający. Bardzo smaczny RIS. 7,5/10.

Ostatnim prosiakiem był Baltic Conspiracy, oczywiście porter bałtycki o zawartości alkoholu 8,9%. Z tych czterech piw to on smakował mi najbardziej. Zaskoczył mnie bardzo mocnym aromatem wiśniowym i kojarzącym się z porto, do tego dochodzi lukrecja, a nad wszystkim unosi się duch czekolady. Pijąc piwo wciąż myślałem o mocnym winie wzbogaconym nutami toffi, suszonymi owocami, orzechami, palonością i muśnięciem wanilii. Jest to bardzo złożone piwo. Przy tym pełne w smaku, wyklejające i - jak dla mnie - zupełnie niealkoholowe. Czad 8,5/10.

Jeśli te cztery totalnie losowo wybrane przeze mnie piwa mają być reprezentatywne dla Browaru Warpigs, to jest lepiej niż dobrze. Polecam szczególnie mocarzy!

Zobacz także

12 komentarze

  1. Na drugi raz weź telefon od Gosi, bo przyzwyczaiłeś do świetnych fotek, a te które tu widać to nawet ja bym pstryknął... ngagem :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No każdego szkoda. Mam nadzieję, że taka sytuacja się nie powtórzy. albo nowy telefon (po co?), albo drugi aparat - kompakt (lepiej!)...

      Usuń
    2. Jak mi pożyczysz piwo, to Ci pożyczę aparat ;)

      PS. "łądna"

      Usuń
    3. Możemy się wymienić czasem :P

      Usuń
  2. Lubię, jak w pubie można zdegustować małe ilości, a jak są podane na np desce, to już super :) myślę, że cena i tak mimo wszystko "trzepie" po kieszeni, no ALE to w końcu stolyca ;P
    na drugi raz weź Gosię, ty nieczuły troglodyto :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej drogie piwo niż stolnica.
      Non stop Cię biorę, o co kaman?:P

      Usuń
    2. Może chodzi o to, że nie na desce... Chyba że o to że nie w stolycy :P

      Usuń
  3. chyba nie mówimy o tym samym "braniu: ;P
    ok, zatem drogie piwo, ale warte ceny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby tak, ale jakbym wypił 4 duże to 150 nie moje ;)

      Usuń
    2. gruuubo :)
      a wracając do tej deski i stolycy.. to w sumie.. czemu nie ;P będę gotowa na 15.00 :D

      Usuń
    3. W takiej cenie to do 4 piw powinni świniaka pieczonego dodać na przegrychę. 150 za cztery piwa to zdecydowanie za dużo. Zrozumiałbym gdyby to było coś specjalnego/wyjątkowego, a to tylko dobre piwo.

      Usuń
    4. No ale to po prostu dobre piwo z Danii, gdzie nieco inaczej się zarabia i jest nieco inny koszt produkcji. Na szczęście 1/3 każdego kosztowała właśnie 1/3 tego :P A okazja fajna, bo do Kopenhagi się nie wybieram.

      Usuń

Obserwatorzy