Piwne Podsumowanie 2021

08:00

Powoli kończy się styczeń i czas przełamać blogowy marazm. Niespecjalnie udają mi się roczne podsumowania, ale po pierwsze sam lubię takie czytać, a po drugie sięganie po nie może mieć jakąś wartość z perspektywy czasu. Zapraszam więc na krótkie podsumowanie mojego roku z naciskiem na najciekawsze piwa, jakie piłem

Podsumowanie jest całkowicie subiektywne, oparte tylko o to, co piłem. Choć staram się być z grubsza na bieżąco, to wszystkiego wypić w stanie nie jestem, nie chcę, nie lubię i tak dalej. Wciąż największy problem mam z bieżącym zapisywaniem na UT, co wypiłem. Często nie chce mi się tego robić, gdy oglądam film, a już kompletnie nie mam do tego głowy w sytuacjach społecznych - do knajp i na festiwale chodzę pogadać z ludźmi i poczuć atmosferę, a siedzenie z nosem w telefonie temu nie sprzyja. Jestem przekonany, że wielu wypitych piw nie oznaczyłem, aczkolwiek każde wypite po raz pierwszy starałem się tam wprowadzać. Wychodzi na to, że wypiłem 654 piwa, w tym 564 po raz pierwszy. Część tych piw pewnie pojawiła się na rynku jeszcze w 2020, a część tych, które pojawiły się w roku ubiegłym piję teraz. Poniżej przeczytacie też o kilku starszych piwach, które wypiłem po raz pierwszy i zrobiły mi na tyle dobrze, że świetnie je zapamiętałem. Są też prawdziwe evergreeny - piwa, które od lat smakują wyśmienicie, więc pojawiają się wśród wypitych przeze mnie i dobrze o nich mówić i pisać! Zaciekawieni?

Spostrzeżenie mam takie, że nie zawsze to, co świetnie oceniłem, byłbym w stanie przywołać z pamięci. Za to wiele piw, które pamiętam lepiej, subiektywnie oceniłem trochę niżej. Piszę o emocjach, bo to one odgrywają tu największą rolę. Lubię wracać do miejsc, w których dobrze się czuję, w których piłem dobre piwo i spotkałem ciekawych ludzi. Widzę, że jest to znacznie ważniejsze, niż perfekcyjne piwa. To zresztą dla każdego oznacza coś innego. Każdy ma swój smak i swoje preferencje. I to jest fajne! 

Najwięcej wypiłem rzecz jasna wszelakich IPA, porterów i pilsnerów. Zero zdziwienia. A teraz szybkie podsumowanie tego, co poniżej. Aż czterokrotnie pojawiają się piwa Browaru Kingpin i wszystkie są - oględnie mówiąc - w jednym stylu, to saison. Dwukrotnie wyróżniam piwa Nepomucena, Widawy i Trzech Kumpli. Browary reprezentowane przez jedno swoje piwo to: Lubrow, Gościszewo, Browar Górniczo-Hutniczy, Browar Zakładowy, TEA Time Brewpub, Artezan, Piwoteka, Bury, Hajer i jeden browar już nieistniejący - Browar Alternatywa. Saisonów w sumie jest pięć, pilsnery są trzy, a do tego lager będący de facto pilsem, portery także trzy, choć jeszcze jedno piwo to kupaż z porterem. Są dwa RISy i jest nawet milk stout! Dwa czarne IPA (oba potrójne) i american stout. I choć wypiłem całą masę świetnych IPA, DIPA, TIPA we wszelakich formach i odmianach, to wyróżniam jedno. Pewnie osobny wpis mógłbym zrobić o samych IPA, ale nie czuję tego tematu. Chętnie bym za to przeczytał rzeczowe podsumowanie polskich IPA AD 2021.

Miał być krótki wstęp, wyszedł nieco dłuższy, więc przejdźmy już do rzeczy. Czas na...

Najciekawsze piwa Piwnych Podróży 2021

Mascarada to wypuszczony przez Browar Kingpin saison leżakowany w beczce po porto. To piwo jest kwintesencją złożoności i niebanalności. Jeśli są tu jakieś osoby, które nie wiedzą jeszcze, jak bogate może być piwo, to Macarada jest świetnym piwem do nawrócenia się. Już sam saison, czyli belgijski rustykalny styl, jest tu potraktowany bardzo interesująco - jest jednocześnie owocowy (morele, gruszki, kwaskowe jabłka), przyprawowy, wiejsko szorstkawy (sianko) i przede wszystkim dziki. Stajenka nie jest wcale na pograniczu wyczuwalności, pojawia się intensywna nuta skórzana, a piwo jest ściągające. Do tego świetnie gra beczka po porto, daje wyraźne czerwone owoce, nutę drewna i akcenty taniczne. Na finiszu kołatają jeszcze migdał z wanilią. Całość jest zdecydowanie wytrawna. Przepiękne to piwo, zachwyciło mnie od pierwszych łyków, a każde kolejne brałem coraz bardziej łapczywie. Marek z Kingpina jest fanem takich piw i tutaj doskonale go rozumiem. Wiem, że będzie tego więcej, podobnie jak lżejszych dzikusów. 

Wiadomo że w zestawieniu najlepszych piw nie mogło braknąć porteru. Widawę 5th Anniversary Imperial Baltic Porter BBA kupiłem na aukcji charytatywnej i to jedne z najlepiej podarowanych pieniędzy. Genialnie przeterminowane piwo (oryginalny termin spożycia to 31.12.2018), chyba najlepszy porter jaki piłem, cudownie złożony. Trzy i pół roku po terminie wciąż cieszy piękną trwałą pianą, potężnymi aromatami beczkowymi wanilii i lekkiego kokosa, które mieszają się z czekoladą, kapucziną, pumperniklem, śliwkami, wiśniami i borówkami. To ta seria piw zbudowała porterową legendę Widawy, z którą ostatnio równie bywa. Nie jest jednak z nią najgorzej, a potwierdzi to jeszcze jeden porter Wojtka z Chrząstawy Małej.

A to kolejny porter bałtycki z przebogatą historią. 55 Porter Bałtycki Wędzony 2015 powstał z okazji 24 urodzin Browar Gościszewo, gdy za jego sterami (tudzież piwowarską łygą) stał Michał Saks). Tego piwa powstała tylko jedna warka, a ja wreszcie spotkałem flaszkę stojącą w specjalistycznym sklepie w Jaworznie. Ta duża i piękna butla zamknięta była też korkiem, co podkreśla elegancję piwa. Co ciekawe na kontretykiecie drukowanej butelki znajduje się naklejeczka zalepiająca pierwotną datę przydatności do spożycia. Pierwsza moja myśl była taka, że hurtownia/sklep lecą w prącie, ale Michał Saks wyjaśnił mi, że to prawilna zmiana samego browaru, bo piwo rewelacyjnie się starzeje. I wiecie co? Nie ma w tym krzty przesady, piwo jest arcysmaczne. Dużo się w nim dzieje i dużo się już podziało. Piwo jest wędzone w sposób delikatny, a najważniejsze jest jego słodowe bogactwo - czekoladowe, kakaowe, mocno pralinowe, a ciemne słody i ciemne owoce pięknie ze sobą współgrają. Na finiszu dominuje elegancka śliwka, nawet jakby wędzona. Piwo ma sporą pełnię i jest mega gładkie. Z jednej strony duża słodowość, ale też podkreślona i złamana istotnym poziomem goryczy. Dla mnie bajeczka. Warto było zostawić > 70 zł u lokalnego jaworznickiego badylarza.

To, co Nepomucen wyprawia w swoim browarze z pędami drzew iglastych, powinno zostać uhonorowane pokojową nagrodą Nobla i złotą statuetką Kopyry. W pilsie From The Woodland Forest dodawanie iglaków do piwa wydaje się być doprowadzone do perfekcji. Pędy sosny i świerku są mocno wyeksponowane i wyraziste, ale też - jak się to dosyć często zdarza - nie druzgoczą całej piwnej kompozycji. Tu wciąż wyczuwalny jest lagerowy i chmielowy charakter piwa. Piwo jest super świeże i rześkie. Las w płynie. Jestem zachwycony!

Po kilku miesiącach od tego wpisu Browar Górniczo-Hutniczy (klik) i mojego pierwszego kontaktu z tym piwem - z radością informuję, że Pils z Krakowa wciąż jest najlepszym pilsem w kraju. To przepyszne, mięciutkie, gładkie, świeże i wyjątkowo mineralne w odbiorze piwo. Jest doskonale nachmielone i czyściutkie w profilu. Polecam się za nim rozejrzeć. Zdarzyło mi się jeszcze dwukrotnie pić to piwo w Krakowie i zawsze jest zajebiste. Ultrapijalne, pyszne, orzeźwiające, ale też zaskakująco bogate jak na tak przecież proste piwo. FANTASTYCZNY PILS! 

8 Private Reserve z Widawy to sztos nad sztosy! Specjalna wersja urodzinowego porteru pozamiatała system. Porter uwarzony na ósme urodziny chrząstawskiego browaru został wlany do beczki po burbonie, a następnie rozlany do butelek 750 ml. Przepyszna podstawa trafiła do świetnej beczki, a całość to czuła pieszczota podniebienia i gardła. Pięknie współpracują tu nuty czekolady, kakao, wanilii, dębiny, palone, a w tle ciemne owoce. Piwo jest niesamowicie ułożone i gładkie. Może nie jakieś super pełne, ale wszak nie taki porter być powinien. Bomba, jeden z najlepszych polskich porterów wszech czasów. Tym piwem Widawa pokazała, że nie zatraciła umiejętności tworzenia sztosów. 

I znów Kingpin z kolejnym saisonem, tym razem leżakowanym w beczce po tokaju (nawiasem mówiąc uwielbiam tokaje). Piwo jest tylko troszkę mniej ciekawe niż Mascarada, aczkolwiek może przy piciu obu naraz stwierdziłbym inaczej. Kto to wie? Jest przede wszystkim stajennie i winnie. Nuty przyprawowe, pieprzne są wyraźne, ale beczkowa taninowa winność zdaje się przejmować tę kompozycję. Tak czy siak jest złożone i przy tym pijalne. Bardzo ciekawa rzecz! Szacuneczek!

Rok 2021 to także rok częstszego pojawiania się czornych IPA. Nawet jeśli liczbowo tak nie było, to ideologicznie na pewno więcej browarów sięgało po ten styl wyraźnie podkreślając jego rewolucyjność i ostre krawędzie. Jest to całkiem Słuszna Koncepcja nie tylko moim zdaniem, ale między innymi ekipy Zakładowego. Swoim triple black IPA poniatowski browar dopieścił mój przełyk. Wszystko w tym piwie jest na swoim miejscu. To zgrabne i charakterne połączenie czekolady, cytrusów, kawy, żywicy, palnego słonecznika i słusznie zaprojektowanej imponującej goryczki. Takie black IPA to bombowe piwo! To sztos! 

Hazy Double IPA tutaj? Szok? Niekoniecznie. Ja bardzo lubię IPA, uwielbiam wręcz, szczególnie kiedy są gorzkie i bardziej wytrawne. Taka właśnie jest Szosa z Nepomucena. Była taka od początku i zasłużyła na puszkowanie, gdy browar ze Szkaradowa odpalił swoją puszkarkę. To piwo to złoto. Bardzo dużo owoców, zdecydowane tropiki. Gorzkie, wytrawne i mega pijalne. Na zdjęciu widzicie starą etykietę, ale tylko dlatego, że nie potrafiłem znaleźć zdjęcia z nową. Najlepsze w tym piwie jest to, że browar je powtórzył, co jest tak cholernie niemodne w naszym krafcie. Mam nadzieję, że to piwo będzie już zawsze. 

6#5.1 Bourbon RIS odpaliłem sobie, gdy już było pewne, że Browar Alternatywa zamyka się na amen. To wybitne piwo. Bardzo, bardzo dobry RIS, który trafił do genialnej beczki dał fantastyczny efekt. Piwo jest intensywne, charakterne, mocno palone, ale też pełne i oleiste. Nie do przesady, ale właśnie tak, jak powinno być. Beczka zrobiła świetną robotę swoją wanilią. Szkoda tylko, że piłem w takich okolicznościach. 

Kingpin wraca po raz trzeci i z kolejnym saisonem. Tym razem to chmielone na zimno Byzantine. Piłem razy dwa i lepszego zdjęcia nie udało mi się znaleźć. Szok. To bardzo delikatne podejście do saisona - 13° Blg i 5,5% alkoholu. Jednocześnie bardzo bogate - dużo tu fenoli i chmieli, przyprawy, owoce, cytrusy. Całość lekke, wytrawna i bardzo niebanalna. Raczej szorstka i chropowata niż jakaś turbo pijalna. Dla mnie bomba! 

Kolejny pils? Poproszę. Pilsner Cesarski z Burego to świetnie nachmielony, rześki, wyrazisty (14° Blg / 5,9%) pilsner. Kropką nad "i" jest tu Citra, która wnosi delikatną, ale mimo to wyczuwalną, nutę cytrusów. Jak to śpiewał mój ulubiony poeta: "co robi w moim piwie ta gorycz nietutejsza?" Jest długa, mocna i przyjemna. Taka jak lubię. Współczesne IPA mogą jej zazdrościć.

Ja wiem, że to bardzo kontrowersyjne piwo. Cóż mogę poradzić na to, że je uwielbiam? Nic z tym nie chcę robić. Ubiegłoroczna edycja Końskiej Dawki z Piwoteki to Smoked Edition Wasabi, czyli saison z dodatkiem chrzanu, wasabi i do tego wędzone. To najlepsza Końska Dawka. Wszystko tu gra! Oczywiście dominuje powodujący łzawienie chrzan, ale tuż obok jest wędzonka spod której nieśmiało wychylają się nuty saisonowe. Całość totalnie wytrawna i oczywiście charakterna. Absolutnie nie dla wszystkich, ale ja tego piwa nie zapomnę. 

O Farorzu mogę do znudzenia. Jedno z najbardziej niedocenionych piw naszego kraftu. Od wielu lat za każdym razem jak piję, to jestem zaskoczony wszystkim - palonością, czekoladą, charakterem i piękną mocą cytrusów. Gorycz jest mocno zaznaczona i krótka, cytusowo-żywiczna. Intensywne to piwo i genialnie pijalne. Polecam zawsze i wszędzie. Nic dziwnego, że ląduje w topce, bo zawsze oceniam wysoko. Hajerzy, robicie to wybitnie!

W tym podsumowaniu znalazło się miejsce dla DDH DIPA, ale że dla milk stoutu się znajdzie, to żodyn się nie spodziewał. A jest! White Wolf to mleczny stoucik z krakowskiego TEA Time Brewpub - świeży, z ręcznej pompy to jest doświadczenie duchowe. Jak raczej unikam tego stylu, to to piwo jest boskie. Laktoza zaznaczona delikatnie, bardziej objawiająca się w odczuciu pełni piwa, a tak to mleczna czekolada i paloność. Wspaniałe piwo, tak na trzy podniesienia szkła. A sama miejscówka to punkt obowiązkowy na mapie nie tylko Krakowa, ale też Polski. Polecam! 

Hop Feast THREE z Lubrowa to kolejne godne wyróżnienia black IPA. I znów potrójne. Aromat chmielu jest potężny - kokosowy, iglakowy i cytrusowy, do tego czekolada i paloność. Gorzkie, wytrawne, ze świetnie ukrytym alkoholem. Najlepsze, w ogóle genialne piwo! Choć widziałem różne opinie, to piłem dwa razy i było mega smaczne. 

Bardzo chciałem spróbować tego piwa w wersji butelkowej, ale najzwyczajniej w świecie przegapiłem w sklepach. Szkoda, bo po wypiciu lanego jestem zachwycony. A to po prostu Lager Niemiecki z Browaru Trzech Kumpli. Niby po prostu, ale zrobić lagera, którego będzie się pamiętało po pięciu miesiącach, to jednak sztuka. Czysty, wytrawny, goryczkowy w punkt, nieco ziołowy, nieco ziemisty. Całość jest perfekcyjna. Wtedy napisałem o nim: Lager Niemiecki is the new Kryształ. Podtrzymuję.

Chateau Cuvee 2021 to blend klasycznego już Chateau z Artezana z imperialnym porterem, oba piwa leżakowały w dębowych beczkach z dodatkiem dzikich drożdży. Efekt? Piorunujący! Piwo jest bardzo złożone i wielowarstwowe. Jego głębia pięknie się rozwija, a miała kiedy, bo rozlałem na dwa szkła, a Gosia zasnęła, więc praktycznie całe wypiłem sam. Od razu czuć skórzaną dzikość, nie jest bardzo intensywna, ale też trudno jej nie zauważyć. Jest też bardzo mocno winne, lekko ściągające i garbnikowe przez to, wiśniowe, czereśniowe, jeżynowe, borówkowe. Świetnie to działa z przeważającym w ogólnym rozrachunku porterem, dość pełnym, cielistym, czekoladowym, kakaowym, nieco waniliowym i drewnianym. Kwaśność jest tu bardzo niska, tylko na samym początku można poczuć jej muśnięcie. Rewelacyjne piwo! Godne na pożegnanie z Jamesem Bondem, bo wypiłem tuż po wizycie w kinie! Piękny to był film, stawiam go co najmniej na równi z moim dotychczasowym faworytem - Casino Royale.

Melancholia to saison leżakowany w beczce po sherry. Czyli czwarty saison z Kingpina w podsumowaniu roku. To piwo jest genialne! Bardzo bogate, złożone, kompleksowe i przy tym tak pijalne. Już w zapachu okazuje się, że dzikość gra pierwsze skrzypce, derka jest bardzo intensywna, ale też szybko wychodzą na wierzch kolejne warstwy tego piwa - pojawia się wyraźna winna beczkowość, drewno, akcenty pestkowe, wiśniowe, by na końcu ustąpić klasycznej saisonowej moreli. Kwaśność utrzymana jest na wodzy i gra z wytrawnością i beczkowością. Cudo! Nie dziwię się głosom mówiącym, że to było najlepsze piwo WFP.

Rodiona piłem dwa razy i za każdym z nich wyrywał mnie z kapci. To bardzo dobre piwo, co potwierdziły mi różne osoby i tym samym potwierdza tezę, że kilka pierwszych ocen na UT ustawia resztę. Rodion to kupaż trzech rodzajów beczek, w których leżakował Idiota z Trzech Kumpli - totalnie klasyczny, gorzki i palony RIS. Połączenie whisky, bourbonu i rumu okazała się bardzo bogate, szlachetne i nie kryjące oryginału co - chyba nie tylko - dla mnie jest zaletą. Dobrze balansuje między wyrazistym rumem i intensywną wanilią. Aromatyczna słodycz znajduje kontrę w smaku, pełnym, gorzkim, raczej wytrawnym. 

A teraz jeszcze kilka piw z mojej topki, które nie załapały się na szczyt ocen numerycznych, ale z różnych powodów emocjonalnych zapamiętałem bardzo dobrze. Tylko w skrócie: Ziemia Obiecana - A kto to przyszedł? // Zamkowy - Highlander // Fortuna - Fortunatus // Nepomucen/Zmajska - All Inclusive // Brokreacja - Savage 003. Mógłbym tak jeszcze wymieniać...

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy