Na szczycie kraftu - Góry i piwa Stołowe

09:00

Nasz tegoroczny urlop zachwycił nas rewelacyjną pogodą i upałami. O tym jak było gorąco najlepiej świadczy fakt, że nie miałem ochoty na standardowych mocarzy na szczycie, a radowały mnie wszelakie lekkie piwa. Będąc na Dolnym Śląsku nie mogłem sobie odmówić noclegu na Szczelińcu. Najwyższy szczyt Gór Stołowych i tamtejsze schronisko to klimatyczne miejsce ze wspaniałymi widokami. Zobaczcie, jak się bawiłem tam rok temu (klik!). Tego dnia przeżyłem termiczny szok i mini udar. Lekkie podejście do tematu piwa było wskazane. Pierwsze wypiłem na Tronie Liczyrzepy, najwyższym punkcie na płaskim szczycie góry, a kolejne na drewnianym tarasie przed schroniskiem. Wśród wypitych piw znalazły się Wrężel, Łańcut, Pinta i Harpagan. Istotne pozostanie pytanie, które Jerry Brewery zadał na Brackiej Jesieni - czy sztosy muszą być mocne?



Lubię Tron Liczyrzepy. Zrobiłem sobie tam zdjęcie, które od wielu lat towarzyszy mi na fanpagu mojego bloga. Zachodzące słońce, uniesione ramiona, atmosfera... Nie wyobrażam sobie, aby wleźć na Szczeliniec i nie zaliczyć posiedzenia na tronie. Hehe. 

Tron znajduje się za barierką
Tropical Little z Browaru Wrężel to odchudzona wersja imperialnego IPA Tropical, które zachwyca ułożeniem aromatów i smaków słodkich owoców egzotycznych. W nowej wersji 14° Blg zostało zamienione w 5,6% alkoholu - czy aromatu i smaku także jest mniej niż u starszego brata? Na szczęście nie! Mieszają się tu nuty mango, grejpfruta, pomarańczy i żywicy. W smaku za to pojawia się jeszcze nuta ananasowa. Przyjemne lekkie ciało kończy się dość długą goryczką. Wszystko tu ładnie do siebie pasuje. Może gdyby piwo było nieco bardziej wytrawne, to jeszcze lepiej wpisałoby się w klimat ekstremalnego (jak na polskie warunki) upału? Tak czy siak jest bardzo fajnie. 7,5/10.


Berlińskie Kwaśne z Browaru Łańcut najszybciej zniknęło ze szkła i bez wątpienia otrzymuje tytuł najbardziej pijalnego piwa z tego czteropaka. Za przednim wyglądem dzielnie podąża przyjemny aromat owoców, nutka kapusty kiszonej i tym samym zapowiedź kwasu. Ten jest dość mocny, początkowo istotnie wykręcający i dodatkowo cytrynowy. Podobają mi się tu pełnia - nie za niska, wysycenie i gładkość. W ogóle piwo przeleciało przez moje gardło jak huragan przez Karaiby. Świetna interpretacja berlinera weisse! 8/10.


Hopby z Browaru Pinta to hoppy table beer, czyli w teorii mocniej nachmielone (w domyśle na aromat) piwo stołowe. Stołowe czyli lekkie (tu 4% alkoholu), aby po posiłku wsiąść w auto i wrócić do domu. Aromat jest intensywny, cytrusowy, marakujowy, intensywny i ładny. Podobnie jest w smaku, gdzie 9° Blg nie powoduje wodnistości. Tu grejpfrut miesza się z egzotycznymi owocami. Pomimo słodkiego aromatu pozostawia wytrawny posmak z delikatną nutką goryczy. Są takie dni, że w to mi graj. 7,5/10.


Na koniec podłączyłem Plantonatora z Browaru Harpagan z nadzieją wysadzenia kubków smakowych. Leciuteńkie berliner weisse z dodatkiem czarnej porzeczki ma tylko 2,5% alkoholu. W zapachu jest tak mocno porzeczkowy, że wydaje się to nieco nienaturalne. Na szczęście to uczucie mija przy pierwszym łyku, gdzie kwaśność dobrze zgrywa się z owocem. Smak przypomina trochę owocowy jogurt. W gorący wieczór wchodzi doskonale. W inny? Nie wiem. 7/10.

Choć sztosy kojarzą mi się z piwami o dużej gęstości i tym samym zawartości alkoholu, to oczywiście doskonałe piwa znajdziemy także wśród tych lżejszych. Nie nadają się one rzecz jasna do leżakowania, czy powolnego sączenia przy dającym ciepło kominku, ale raczej do gaszenia pragnienia. Niemniej jednak to także można robić ze smakiem i z klasą.

Liczyrzepa

Zobacz także

2 komentarze

  1. Twoje zdrowie :) ciekawa koncepcja bloga. Niestety w górach stołowych jeszcze nie piłem na szczycie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Odgrzebałeś bardzo miłe wspomnienie! Twoje zdrowie!

      Usuń

Obserwatorzy