Bazyliszek postraszył w Sosnowcu

23:38

Łypie żabimi oczami, zaciekle macha wężowym ogonem, panoszy się jak indyk i zabija wzrokiem. Nie, to nie Docent po kilkunastu godzinach okupowania stołecznego wielokranu, ale legendarny stwór Bazyliszek. Zamieniał on w kamień nieszczęśników, którzy zapuścili się w warszawskie podziemia.  

Bazyliszek to także "warszawski" browar. Jest to browar kontraktowy warzący swoje piwa w Puławach (Trzy Korony), Płocku (Browar Tumski), Radomiu (Pivovaria), a od 2015 r. także w natolińskim Artezanie. Nieprzypadkowo posłużyłem się jednak przed chwilą cudzysłowem, gdyż Bazyliszek straszenie swoje ogranicza do warszawskiego multitapu PiwPaw (choć czasem postraszy tu i tam w mieście Warsa i Sawy), a wszystkie piwa w mniejszym lub większym stopniu odnoszą się do naszej stolicy. Dzięki temu, że Sosnowiec jest najdalej na południe wysuniętą dzielnicą  Warszawy, a także przez to, że PiwPaw prowadzi sprzedaż wysyłkową, trafiły do mnie cztery nowe piwa Bazyliszka. W dodatku sprawca zamieszania - Kacper (Zwrotnica Piwa czy coś - klik) - po przelaniu piwa dla mnie z litrowych baniaków, nakleił eleganckie etykiety, dzięki czemu stałem się pierwszym posiadaczem etykietowanych półlitrowych butelek z Bazyliszka w tej części Sosnowca, a może i Europy.


Jak widzicie wybór piw bardzo ciekawy i przekrojowy. Mamy tu whisky wooden ale, bluszczowe zielone ale, russian imperial stout oraz malinowe kwaśne - czy to frambois? Sprawdzam!

Bazyliszek - W Malinowym Chruśniaku to owocowe kwaśne ale (tako rzecze RB), ale smakuje jak posłodzone i nie do końca udane frambois, czyli malinowy lambic. Piwo ma różowo-czerwony kolor, mógłbym napisać że malinowy, ale byłoby to zbyt duże uproszczenie. Bielutka pianka znika szybciej niż opór rządu wobec postulatów górników. W zapachu lekka stajnia (ale naprawdę lekutka) jako zapowiedź kwaśnego smaku i maliny. Po ogrzaniu robi się mniej przyjemnie, mnie dopadł aromat siarki. Ogólnie skojarzyło mi się to z takimi cukiereczkami z dzieciństwa, które strzelały w paszczy po kontakcie ze śliną. Kwasek jest zbyt delikatny (może dla nuworyszy będzie duży? Nie wiem.), a początkowa wytrawność szybko zmienia się w mocną, landrynkową słodycz. Od trzeciego, czwartego łyka piwo smakuje jak oranżada Hellena. Mocno takie sobie to piwo.


Bazyliszek - Szpieg z Krainy Bluszczowców to bluszczowe zielone ale, które już nie jest zielone, jak na zdjęciach wrzuconych w Internety przez browar, a jasnozłote i opalizujące. Ale bez wątpienia jest ładne, z tym że piany jakby mało. Zapach jest bardzo dziwny i przy tym ciekawy. Nie wiem co bardziej, ale na koniec stwierdziłem, że mi się podoba. Z jednej strony przebija z niego landrynkowa słodycz, a z drugiej łodygowość badyli, jakby ciętych kwiatów. W smaku podobnie, słodko - owocowo-cukierkowo, z wykręcającą solidną goryczą, a właściwie gorzkością. To jest bardzo ciekawe i pijalne piwo, gdyby jeszcze nie było aż tak bardzo słodkie. A tak "tylko" dobre.


Bazyliszek  - WWA, czyli whisky wooden ale. Czarne jak węgiel drzewny piwo zaczyna się (lub kończy jak kto woli) potężną ciemną pianą. Łoooooł, ten zapach!! To prawdziwe zderzenie ze spalonym drzewem kawowca! Moc intensywności, intensywność mocy! Kawa, paloność i wyraźne akcenty drewniane. Piwo jest gładkie jak pupa (nieważne czyja, nie chcę się narażać - nikomu), aż pragnie się delikatnie muskać językiem. Smak jest pełny, piwo gęste, ale samo piwo w odbiorze lekkie. Tak, to możliwe. Smak został zdominowany przez spaleniznę, kawę, wyczuwalną (acz niezabijającą żadnych urządzeń elektrycznych) torfowość, drewno i dwa gryzy słodkiej czekolady. Wchodzi bez problemu, niczym Banderas do meksykańskiego baru. Rewelacja!

Bazyliszek - Rafineria, czyli warszawsko-radziecka imperialna platforma wiertnicza. RIS to piwo, na wiadomość o którym chłopcy stają się mężczyznami, a przez to dziewczynki kobietami. Imperialny stout sprawia, że najmocniejsze głowy odpadają w niesławie od korpusu. To w dodatku nie jest taki normalny, zwyczajny RIS, jakich pińcet. To jest ejmericen ris. Rewolucyjny stout napakowany amerykańskim stylem życia i amerykańskimi chmielami. I to czuć, od pierwszego tryśnięcia ropy. Chmielu jest tu zatrzęsienie jak ropy na Bliskim Wschodzie. Ten stout ma 95 IBU (dużo), 21,5% blg (nie za dużo) i 8,5% alkoholu (w sam raz /by mnie rozwalić na koniec/). Poza chmielami w aromacie karmel i czekolada. Jest super! Rafineria jest nisko wysycona, pełna w smaku, gładka jak olej napędowy - śliska i oleista. Smak ładnie uzupełnia aromat, dochodzą posmaki drewniane jakby. Alkoholu już nie wyczułem, ale możliwe iż nie byłem do końca trzeźwy. Bardzo smaczny to RIS.

Ogłaszam koniec bojkotu Bazyliszka. Co prawda był on wymuszony niedostępnością poza stolicą, ale co tam. Bojkotu nie ma. Stawiam sobie za cel na najbliższy miesiąc jechać do Warszawy i spróbować innych piw Bazyliszka. Myślę, że nie pożałuję.

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy