Browar Tumski

16:30

Zawodowe ścieżki zaprowadziły mnie w tamtym roku do Działdowa. Przy okazji udało mi się odwiedzić kilka browarów. Ostatni, grudniowy wyjazd połączyłem z wizytą w Płocku. Tam na rynku miasta działa Browar Tumski.

Przejeżdżałem przez ten Płock dziewięć razy, ale zawsze w godzinach szczytu. Będzie mi się kojarzył z korkami na trasach wylotowych. Nie miałem najmniejszej ochoty wbijać się do centrum, szukać parkingu i dodatkowo być na miejscu o ileś później. Poświęciłem na to osobny, wolny dzień i to był świetny pomysł. Miasto przemysłu petrochemicznego, siedziba wielkiego Orlenu, w godzinie obiadowej nie jest takie straszne. Parkuję nieopodal rynku, wrzucam jakiś śmieszny pieniążek do parkomatu i ruszam na mały spacer. Zimowa aura bez śniegu sprawia, że niewiele miast wygląda atrakcyjnie. Na pierwszy rzut oka Płock do nich nie należy. Drugiego nie dane było mi uczynić.

Browar Tumski powstał już w 2008 roku na płockim rynku. Ten, jak przystało na duże historyczne miasto (stolica Mazowsza i stolica Polski na przełomie XI i XII wieku), jest całkiem okazały. Stare kamienice, dominujący ratusz po północnej stronie, kościół, sanktuarium. Jak każdy rynek na pewno lepiej wygląda latem, gdy jest pełen ludzi. Browar Tumski mieści się pod numerem 13, po północnej stronie. Z zewnątrz prezentuje się bardzo ładnie. Kamienica jest zadbana, a przed nią dobudowano oranżerię w postaci szklanej przybudówki. Jest elegancko oświetlona i zazieleniona. No ale jest mimo wszystko chłodno, więc wchodzę do środka. Wolny jest dokładnie jeden stolik, więc nie mam wyboru, ale to dobre miejsce.

Od samego początku nie ma wątpliwości, że jest to browar. Wystrój restauracji jest zdominowany przez akcesoria piwne - kufle, szkła, grafiki itd. Tuż obok baru ustawiono błyszczącą srebrną warzelnię, która przyciąga wzrok i nadaje pomieszczeniu charakteru. No ale po kolei. Na pierwszy rzut oka Tumski nie wydaje się szczególnie duży. Z małej klatki schodowej wszedłem do sali z barem, ale dopiero potem odkryłem, że za zamkniętym drzwiami trwają przygotowania do zamkniętego spotkania, a z klatki można jeszcze zejść piętro niżej.

Browar jest miejscem przytulnym, utrzymanym w klimatach drewnianych z różnymi akcentami. Najbardziej przypomina mi Starą Komendę, więc od razu poczułem się tam bardzo dobrze. W piwnicy za to jest piwnicznie - cegły, łukowe sklepienia, takie klimaty. W piwnicy jest także fermentownia i leżakownia. Nie wlazłem do środka, ale co zobaczyłem przez szklane drzwi to moje. Nie bardzo miałem wpływ na datę odwiedzin Płocka, ale zwiedzanie browarów, gdy cała piwna Polska bawi się w Krakowie na sympozjum i wynikach KPR, to nie jest dobry pomysł. No ale przynajmniej wiem, że warto wrócić.

A wiem to, bo zjadłem sobie na miejscu pyszny żurek. Byłem po śniadaniu, bo oddałem tego dnia krew, więc nie miałem miejsca na większą szamę. Żurek nie dość że wszedł idealnie, to jeszcze zapełnił mnie na resztę dnia. Zamówiłem też deskę piwa, by sobie coś tam spróbować. Nie do końca miałem świadomość, że deska to pięć razy 200 ml. To oznacza litr piwa. Przypominam, że auto stało kilkaset metrów dalej, a ja jeszcze miałem drogę do Nowego Miasta Lubawskiego przede mną. Bardzo żałuję, że nie mogłem wypić całej. Nie ma tego złego, bo kilkanaście minut od wrzucenia zdjęcia na FB, sympatyczna kelnerka przyniosła mi zestaw piw na wynos z pozdrowieniami od menedżerki (także bardzo sympatyczna) i piwowara (tego nieobecnego). I właśnie obsługa pasuje do tego pięknego miejsca, jest przesympatyczna, zorientowana i w ogóle fajna. No dobra, a jak piwa?

Pils na ciekawy, profil chmielowy (pewnie polskie chmiele), jest goryczkowy i balansuje w stronę wytrawną, czyli tak jak Tomasz lubi. Pszenica wydawała mi się nie pierwszej świeżości, ale goździkowa i przyzwoita. Stout jest klasyczny, palony, wyrazisty, bardzo smaczny. AIPA to taki turbo klasyczny oldskul. Smakuje jak najlepsze warki Rowing Jacka w 2012 czy 2013. Jest gorycz, wytrawność i nieprzesadnie słodowa baza. Po prostu kawał dobrego, klasycznego IPA. Korzenne Miodowe jest bardzo słodkie, smakuje jakby powstało na bazie stoutu, mocno przyprawowe i smakuje mi jak potencjalny hit. Dopiero później dowiedziałem się, że prawdziwym hitem jest piwo, które wypiłem w domu - Pszeniczne Miodowe. Ciekawie łączy w sobie banana z nutami miodu; jest słodkie i zaskakująco smaczne. Butelkę zrobiłem sam i bardzo mi smakowała. Piwa są, no może poza Pszenicą - w bardzo dobrej formie.

 
Serdecznie polecam Browar Tumski w Płocku. Warto tam pojechać szczególnie wieczorem, by zobaczyć jak pięknie wygląda podświetlona w nocy rafineria, z płonącymi kominami rodem z Blade Runnera.

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy