Browar Chmury

16:00

Wakacje 2023 to powrót na Mazury. W najbliższym czasie pokażę wam kilka miejsc w tym pięknym rejonie, bo przez cztery lata troszkę się tam pozmieniało. Na początek biorę na tapet Giżycko, które po raz kolejny zostało dla nas centralnym punktem wyjazdu. Choć mieszkaliśmy w Marcinowej Woli nad cudownym Jeziorem Buwełno, to właśnie Giżycko było centrum żywienia, rozrywki i rzecz jasna piwa.

Giżycko leży w centralnej części Pojezierza Mazurskiego nad czterema jeziorami - Niegocin, Kisajno, Tajty i Wojsak (malutkie w porównaniu do poprzednich trzech). Nic dziwnego więc, że jest jednym z najważniejszych portów żeglarskich na Mazurach, a tym samym ważnym ośrodkiem turystycznym. Uważam też, po trzecich wakacjach w okolicy, że jest miasteczkiem przyjaznym. Do najfajniejszych obiektów zaliczyłbym Wieżę Ciśnień z kawiarnią i punktem widokowym u góry, pruską Twierdzę Boyen (Giżycko jest stricte polskie od niedawna), most obrotowy w samiutkim centrum na Kanale Giżyckim czy park linowy (nie został ulubionym Haneczki, ale za kilka lat ma szansę, bo jest odjechany). Dla mnie największą atrakcją była marina, bo cztery lata temu powstał w niej browar. Nawet wtedy w nim byłem i piwo z tanka piłem, ale w środku trwał jeszcze gorączkowy remont. Tym razem mogłem go doświadczyć w pełni. Lokalu nie remontu.

Browar Chmury powstał tuż nad jeziorem, w marinie pomiędzy miejską plażą i wspomnianym wyżej kanałem. Zlokalizowany jest cudownie. Trudno mi sobie wyobrazić piękniejsze miejsce na browar na Mazurach niż tuż nad jeziorem - w tym przypadku Niegocin. Bliskość pomostów i zacumowanych łodzi sprawia, że czułem się jak celebryta lub na planie cukierkowego serialu. Piękne dziewczyny, przystojni lub bogaci panowie, łodzie. Rosyjsko brzmiąca para przy stoliku obok dolewająca sobie mocniejsze trunki z torby, gdy nikt nie patrzył. Co ciekawe przy tej samej marinie zobaczyć można nietypową stację benzynową - Orlen dla łodzi. Dla człowieka niebędącego wilkiem morskim to widok dość niecodzienny.

Lokal jest bezpretensjonalny i po prostu bardzo ładny. Wystrój nie stara się odwrócić uwagi od tego, co najpiękniejsze - przyrody. Wielkie okna na zewnątrz i przeszklone ściany zapewniają wszystkim poczucie siedzenia tuż nad jeziorem. Co więcej siedząc w środku przy otwartych oknach możemy wsadzić rękę do wody lub wskoczyć do łódki. Prostota wnętrza wyraźnie jednak nie jest przypadkiem, a działaniem celowym. Świadczy o tym cała reszta. Błyszcząca stalowa warzelnia (500 litrów), umieszczona za kolejną szklaną ścianą tanki, otaczająca je zieleń, subtelne drewno i rozświetlony bar. Wygląda nowocześnie i sprawia przyjemne, nie tylko pierwsze wrażenie.

Obsługa jest - jakby to napisał Kuba Niemiec z TheBeerVault - "estetycznie dodatnia" i uczynna. W menu są pozycje z całego świata, co czyni go lokalem dla każdego, ale bez większej tożsamości lokalnej. Trochę szkoda, że nie ma większej liczby lokalnych ciekawostek. Za pierwszym razem zdecydowałem się na burger z rybą, który okazał się być bardziej niż smaczny. Hania wybrała dość typowo jedną z najprostszych pizz. Nie wiem, kto miał większą radość z tego. Wróbel, nauczony że łatwo jest wysępić coś smacznego, czy Hania karmiąca go okruszkami. Pizza była ekstra, zresztą wróciliśmy jeszcze na nią. Do picia był równie godny powrotu pils (Pileus), świetny witbier (Altocumulus), żytnie IPA (Citruss Spissatus) nieco pozbawione charakteru stylu, ale dość smaczne i porter bałtycki (Cumulonimbus), na którym spuszczam zasłonę milczenia, bo smakuje jak niezbyt udany koźlak.

Ogólny charakter miejsca, atmosfera i pils sprawiają, że Chmury są miejscem nie tylko godnym polecenia, ale punktem obowiązkowym wycieczki na Mazury. To także mocny argument za tym, by jak najszybciej wrócić do Giżycka i pobujać w obłokach.

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy