Portery z Odra Barrels

10:00

Browar Odra Barrels powstały w 2020 roku, po zmianach właścicielskich, w miejscu Warsztatu Piwowarskiego, który działał od roku 2015 na wrocławskim Tarnogaju, jeszcze przed swoimi trzecimi urodzinami wypuścił na rynek rzecz nietuzinkową. Mnie interesuje ona szczególnie. To trzy imperialne portery bałtyckie, które leżakowały w beczkach - jeden w beczce po rumie, jeden w beczce po whisky, a jeden w beczce po... śliwowicy. Za sprawą podróżniczego przypadku mogę się z wami podzielić ich smakiem. Zapraszam! 

Nieco ponad miesiąc temu, w drodze do Szczecina, odwiedziłem trzy wrocławskie browary. Pierwszym z nich był właśnie Odra Barrels. Całkiem fartownie trafiłem na rozlew jednego z tych porterów, z beczki po śliwowicy, i się nim zachwyciłem. Był niezwykle złożony i pięknie pracował w czasie konsumpcji. Oprowadzający mnie po browarze główny piwowar - Mateusz Wilczyński, obiecał mi te portery w komplecie i dotrzymał słowa. Dzięki temu ja mogłem je wypić i zachęcić was do tego samego. Ale po kolei.

W szkle rzeczony porter z beczki po śliwowicy

Degustacja nastąpiła w czwartkowy wieczór. Bardzo chciałem wypić wszystkie piwa jednocześnie, więc o wsparcie poprosiłem Daniela. Daniel jest znanym lokalnym ochlejusem, ale też sportowcem, więc zawsze mogę liczyć na jego zdrowy rozsądek. Hehehe. Żodyn w to nie wierzy. Przy okazji grał też Manchester United, a to zawsze dobry pomysł, by dostarczyć procenty do krwiobiegu, bo na trzeźwo ostatnio* nie da się tego oglądać.

Jak wspomniałem beczki były trzy. Rum, whisky i śliwowica. Imperialny porter bałtycki zaczynał z gęstością 26° Blg i skończył z alkoholem na poziomie 10,5%. Parametry ma godne. Muszę także zwrócić uwagę na lak. Nie dość, że prezentuje się bardzo elegancko, to jeszcze zupełnie się nie kruszy. Odchodzi jak posiadający szczątkową godność Polacy od rozumu w czasie obecnych bolszewickich rządów. No ale jedziemy z tym koksem, jak PiS z manipulowaniem wyborami. Częścią wspólną tych piw jest bardzo ładny zapach i to, że każde jest rzeczywiście inne i jakieś. Inną rzeczą, na którą zwróciliśmy uwagę było to, że gdy na chwile piwa odkładaliśmy i sięgaliśmy po nie po chwili, zmieniały się, zaskakiwały, generalnie pracowały.

Na pierwszy ogień wzięliśmy wersję Rum Barrel Aged. Zaskakujący jest brak jakiejkolwiek ostrości w aromacie i smaku, w tym drugim na początku. Piwo generalnie ładnie się otwiera, na początku kojarzy mi się głównie z wiśniami w czekoladzie, później jest zdecydowanie bardziej gorzko czekoladowy, po chwili czuć charakter rumu, lekko drapiący, szorstki, ale nie alkoholowy. Piwo w ogóle jest bardzo wytrawne w odbiorze, jakby pozbawione słodyczy. Nutka wanilii jest nomen omen wisienką na torcie. Bardzo ładne to piwo. Moja ocena: 4,1/5.

Wersja Whisky Barrel Aged otwierała się znacznie wolniej, początkowo zapach mnie rozczarował, ale może to kwestia tego dziwnego szkła - Teku Taster firmy Rastal. Po chwili wychodzi z niego bardzo dużo - jest kokosowo i waniliowo. Z czasem kokos jest jeszcze mocniejszy, miesza się czekoladą, co daj złudzenie słodyczy. Złudzenie, bo piwo okazuje się równie wytrawne jak poprzednie. Mocną stroną tego kokosa jest jego naturalność. Nie wali po nosie, ale też nie jest bardzo subtelny. Bardzo eleganckie to piwo, dystyngowane. Jednocześnie klasyczne w podstawie i dobrze wyleżakowane. Lubię takie rzeczy. Moja ocena: 4,2/5.

Na koniec porter Slivovitz Barrel Aged, czyli z beczki po śliwowicy. Śliwowica to kojarzony u nas z Małopolską, a konkretniej z okolicami Łącka, destylat z przefermentowanych śliwek. Powstaje tradycyjnie w warunkach domowych, co bez zezwolenia nie jest zgodne z prawem, ale z uwagi na umową społeczną nie jest też penalizowane. Z uwagi na to, że nie jest to proceder legalny, Śliwowica Łącka nie może być zarejestrowana jako produkt lokalny, ale takiej nazwy mogą używać tylko lokalni producenci. Jest też uznana za niematerialne dobro kultury narodowej. Piszę o tym wszystkim dlatego, że to pierwszy porter z beczki po śliwowicy. A przynajmniej takim się wydawał, bo na Silesia Beer Fest w mojej łapie wylądował porter z beczki po śliwowicy z Browaru Wrzos z Ustronia. O nim będzie w stosownym wpisie. Nie wiem, kto był pierwszy, zainteresowani mogą ustalać. Piwo jest absolutnie genialne. Co ciekawe wyraźnie odróżnia się odczuwalną pełnią i kompletnie nie wiem, z czego może to wynikać. Jest gładsze, bardziej aksamitne. W aromacie i smaku to przede wszystkim śliwka nałęczowska, połączenie śliwki węgierki i czekolady, nuty destylatowe w bardzo przyjemnym wydaniu, więcej czekolady. Piwo pracuje najbardziej z tych trzech, najwięcej uwalnia, kojarzy się pralinowo, a jest mega wytrawne. Jest chlebowe, pumperniklowe, słodowe. Przepyszne. Moja ocena: 4,5/5.

Piwa zrobiły na nas bardzo dobre wrażenie. Dobrze ułożone, dobrze wyleżakowane, bardzo smaczne. Szczerze wam je polecam! Już niedługo zabiorę was do browaru.

*prawie od początku istnienia bloga, bo od 2013 roku.

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy