Browar Palatum

08:00

Dziś zabieram Was wreszcie do stolicy. W jej okolicach byliśmy razem w Książenicach, w Błoniu i w Pruszkowie, a ostatnio w Siedlcach, choć to już niezbyt okolica. Relację w Browarów Warszawskich zjadła moja głupota pod postacią braku regularnych kopii zapasowych (ludzie dzielą się na takich, którzy robią backupy i tych, którzy będą je robić - ja rok temu byłem jeszcze w tej drugiej grupie - straciłem m.in. zdjęcia z fantastycznego wyjazdu do Bambergu), a do dzisiejszego bohatera wybierałem się kilka lat temu, o czym przypomniała mi moja konwersacja z fanpagem, ale z jakiegoś powodu nie dotarłem. Udało się zimą 2023 roku. Lejdis and dżentelmen(el), oto Browar Palatum!

Browar Palatum

Tak, ten niepozorny dom, wyglądający jak klasycznie jednorodzinny z możliwością koegzystowania ze sobą trzech pokoleń, mieści w sobie zasłużony browar polskiej sceny rzemieślniczej i do niedawna jedyny warszawski, na który warto było zwracać uwagę. Jesteśmy w północnej części warszawskiego Wawra, konkretnie na osiedlu Marysin Wawerski. Tu, pośród domów jednorodzinnych tej najrzadziej zaludnionej dzielnicy Warszawy, w 2016 roku, piątym roku piwnej rewolucji, powstał browar Palatum. Uwaga, część edukacyjna - Palatum to po łacinie "smak". Browar został założony przez małżeństwo Anny i Łukasza Kojro w części domu, w której mieścił się wcześniej warsztat samochodowy ojca Łukasza, który mocno wspiera działanie browaru. Na wizytę umówiłem się z Łukaszem, ale pojawił się niestety dopiero, gdy wychodziłem. Taka to praca, taki to biznes w małym browarze. Łukasz jest doświadczonym piwowarem domowym, a w przeszłości piwowarem Browaru Faktoria.

Łukasz Kojro i jakieś pastry na fotelu pasażera

Ugościł, oprowadził i raczył historiami mnie sam piwowar. Nie kto inny jak Mason, czyli Marcin Chmielarz, legenda piwowarstwa, autor serwisu portery.pl, który wyprzedził swoje czasy, bloger i vloger. Od pewnego czasu jest piwowarem w Palatum. Mason miał sporo pracy, ale trafiłem w idealny moment, niczym przychodzący zawsze na czas najznamienitszy czarodziej z Valinoru, na filtrację czy tam gotowanie, więc mógł mi on poświęcić nieco czasu.

Browar jest mega kompaktowy. Nie jest najmniejszym browarem, w jakim byłem, ale i tak sprawia wrażenie tak malutkiego, jakby ledwo mieścił brodę Masona. Browar to trzy części - magazyn prawie wszystkiego, ale głównie produktu gotowego, browar właściwy z warzelnią i fermentownio-leżakownią oraz - na piętrze - część biurowa, która jest przedłużeniem magazynu wszystkiego i częścią socjalną. W browarze nie sposób przegapić popularnej bryły warzelni będącej dziełem firmy Inomero z Piekar Śląskich. Ma ona pojemność nominalną 1300 litrów. Drugą część browaru stanowi osiem tanków ferementacyjno-leżakowych, o - z grubsza - dwukrotnie większej pojemności.

Mason - człowiek pracy

Browar Palatum od początku swojego istnienia eksploruje świat piwa warząc zarówno piwa typowe dla piwnej rewolucji - pierwszym piwem - o nazwie Primus - było american IPA, kwasy, imperialne stouty, ale także totalne klasyki jak tripel, angielskie portery, koelsh, gose, alt czy inne bękarty rewolucji. Piwa browaru dość rzadko docierają w moje okolice, ale ilekroć jestem w Warszawie - np. na Ochocie w Piana Bar - rozglądam się z Palatum i zwykle coś tam jest.

Wizyta w browarze to też okazja to spróbowania czegoś z tanków. Miałem niezwykłe szczęście i spróbowałem przedpremierowego Eternal Eclipse, pysznego, totalnie klasycznego imperialnego stoutu. Mason poczęstował mnie też Jungle Boogie vol. 2, czyli imperialnym tropikalnym gose. Ultrapijalne piwo z dodatkiem guavy i marakui oraz rzecz jasna soli. Coś tam jeszcze było, ale nie zrobiłem zdjęć, więc nie pamiętam. Jak sami widzicie browar ma możliwość puszkowania swoich piw. Wszystko dzięki przenośnej puszkarce Janka Gadomskiego. Najpiękniejszy książenicki piwowar przywozi ją, rozstawia, rozlewa piwo w konserwy i wraca do siebie.

Wziąłem też coś na wynos, to znaczy Mason mi dał. Cotangens - west coast taki, jak powinien być. Captain Rye to czysta poezja, Mason umie w tych "czaruchów" jak mało kto. Lekki, klasyczny porter, przy tym pełny, gładki, w opór czekoladowy i wzbogacony o romaite niuanse. Fields of Gold to piwo pomagające Ukraińcom, uwarzone w zdalnej kooperacji z podkijowskim browarem rzemieślniczym Underwood. To ukrainian gold ale, klarujący się na naszych oczach nowy styl piwny. Przed wojną z radzieckimi goblinami rozpoczęto starania o wpisanie stylu do BJCP, ale bardziej istotne jest to, że sami Ukraińcy wyróżniają taki styl, jako ich. Jeśli chcecie, tu poczytacie znacznie więcej na ten temat 0 klik!.

To było bardzo miłe spotkanie, pełne nowych informacji i ciekawostek z życia polskich browarów. Sam browar to kwintesencja małej, rodzinnej firmy. Taka idea jest mi bardzo bliska, więc tym bardziej ochoczo będę spoglądał na piwa Palatum. Dzięki za gościnę i do zobaczenia!

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy