Maryensztadt - Nevermind

23:52

Po raz pierwszy z piwem z serii Nevermind spotkałem się jakoś na początku roku w sosnowieckiej Cesarskiej. To fajna zabawa przykładać naładowaną kartę do elektronicznego barmana i lać sobie dokładnie tyle piwa, ile potrzeba. Zawsze można dolać. Wtedy jeszcze nie udało mi się spotkać żadnego z tych piw w sklepie, a tym bardziej w coraz popularniejszej - i słusznie, gdy dobrze wykonana - puszce. Wychodzę z założenia, że jeśli jakiegoś piwa nie ma w Bierlandzie, to albo go nie ma, albo ktoś bardzo nie chce go sprzedać. Przyszedł jednak taki moment w czasie "szalejącej" pandemii, że puszki pojawiły się na półkach, a ja mając w pamięci bardzo dobre wspomnienie, poprosiłem o odłożenie wszystkich. (Nie)wszystkich pięciu. 


Jak widzicie brakuje Vol. 4. Może jeszcze kiedyś uda się zakupić. Tymczasem zapraszam na przegląd pięciu ipek z Browaru Maryensztadt. 

Nevermind to osobna linia piw zwoleńskiego browaru, w ramach której pojawiają się rozmaite wariacje imperialnego IPA, wszystkie w modnych wersjach podwójnie chmielonych na zimno (DDH). Jedynie właśnie brakująca "czwórka" jest triple dry hopped, ale reguła wszak jest potwierdzona, chodzi o wielokrotne chmielenie na aromat. No to jedziemy z tym chmielem... Sprawdźmy czy piwa podążają za modą maksymalizacji soczystości i aromatu i minimalizacji goryczy. 


Nevermind Vol.1 to DDH imperial west coast IPA. W piwie wylądowały trzy odmiany chmielu: Amarillo, Mosaic i Simcoe oraz płatki owsiane. Jaki jest efekt? Piwo jest bardzo stylowe, a co za tym idzie bardzo wytrawne. To dobrze. Nawet owoce egzotyczne w smaku nie przydają mu jakiejś słodyczy, pewnie dlatego że mieszają się z nutką nafty. Gorycz jest lekko granulatowa, co właściwie jest jedynym mankamentem piwa. Zaletą jest jej długość (w odróżnieniu od krótkości) i owocowość. Bardzo spoko piwo. 3,5/5.


Nevermind Vol.2 to DDH hazy imperial IPA. Oferuje ciekawe w założeniu chmielenie - El Dorado, Idaho 7 i Mosaic. Jaki jest efekt? W zapachu daje ładne tropikalno-mozaikowe nuty z wtrętami białych owoców. W smaku raczej pełne, z długą zieloną goryczką. Ja wiem, że to IIPA, ale kuleje tu rześkość. Połączenie chmieli jest intensywne, ale też mdłe i zapychające. Nie przeszkadza mi to, że rozjeżdża się z długą goryczą i wytrawnością, ale brak cytrusowej głębi jest dla tego piwa krzywdząca. Wciąż dobre, ale tylko dobre. 3,5/5.


Nevermind Vol.3 to DDH Nelson Sauvin imperial IPA. Nazwa sugeruje single hopa, ale bohaterem drugoplanowym jest wszędobylski Mosaic. Zapach stanowi mocną mieszankę winogron, białych owoców i liczi. W ustach pierwsze co poczułem, to długa gorycz. Za długa i zbyt zalegająca, granulatowa. W smaku te owoce są mocno schowane. Piwo przez to wydaje się dość proste, pustawe i zdominowane przez gorycz. 3,25/5


Nevermind Vol.5 to DDH new england imperial IPA. To właśnie to piwo tak zachęciło mnie do degustacji kolejnych. Przyznacie, że nie wygląda jak klasyczny Vermont? I dobrze. Doprawiony Ekuanotem, Idaho 7 i Citrą robi bardzo dobre wrażenie. Jest doskonale pijalne. Aromat i smak to konglomerat nietypowych owoców - soczystych tropikalnych i białych, słodkawych, może już lekko przejrzałych. W ustach pojawia się długa gorycz, może i ciut zielona, ale bez żadnego pieczenia czy drapania. Bardzo ładna. Świetne piwo, bardzo pijalne. Choć nie ukrywam, że dwa miesiące z kranu było lepsze. Tym razem "tylko" 4,0/5.


Nevermind Vol.6 to DDH imperial hazy IPA. Najnowsze i najświeższe piwo z tego zestawu. Choć nazwa stylu brzmi mocno niuinglandowo, piwo na szczęście jest wspaniałym imperialnym IPA w każdym znaczeniu tego określenia. Tak, to oznacza że jest goryczkowe. I to dość mocno. Aromat jest obłędny i intensywny - dużo w num grejpfruta, słodkiej pomarańczy i białych i tropikalnych owoców. W ustach jest przyjemnie owocowo pełne, ale nie słodkie. Na pewno nie wpisuje się w definicję słowa "soczkowe", ale to także za sprawą wyraźnej i mocnej goryczy oraz odczucia wytrawności mieszającego się z naftowym finiszem. Alkohol nie jest wyczuwalny. Piwo jest bogate, złożone, gorzkie, prezentuje nowoczesne podejście do DIPA, ale na szczęście nie zbyt nowofalowe;) Dla mnie bomba. TOP polskich podwójnych IPA. Dla mnie też najlepsze z tego zestawu  najlepsze IIPA od jakiegoś czasu 4,5/5.

Browar Maryensztadt coraz śmielej rozpycha się na polskim kraftowym rynku i jest bardziej doceniany, pomimo braku szczególnego hajpu, a to jest zawsze plus. Warzy klasykę, od dawna eksploruje temat owocowych kwasów (sourtime), eksperymentuje (joyride), zgarnia nagrody za doskonałą Gwiazdę Północy, nie omija tematu piw BA (barrel aged project) czy mocarzy Projekt 30 - choć tu mogłoby być więcej piw. Najnowszym dzieckiem browaru ze Zwolenia są jednak piwa dzikie, ale to temat na osobny wpis. Powyższe piwa pokazują, że po imperialne IPA można sięgać bez obaw, co powinniście czynić. No i puszki zdają się spełniać swoje zadanie. 

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy