Festiwal Czekolady z Jastrzębiem

08:49

Niedawno miałem ciekawą okazję do wystąpienia na Festiwalu Czekolady w Katowicach. Ale jak to? - zapytacie - co Ty wiesz o czekoladzie, poza tym że wyglądasz, jakbyś obok żadnej czekoladki nie przeszedł obojętnie? Jednym z wystawców festiwalu był Browar Jastrzębie. Z tej okazji przygotował premierę swojego pastry stouta, a ja na scenie miałem opowiedzieć o słodkich piwach, słodkich dodatkach do piwa, foodpairingu i wykorzystaniu piwa w kuchni. Wystąpienie miało być wzbogacone o degustację piwa i czekolady oraz przygotowywanych na bieżąco przekąsek. W dodatku udało się przygotować wspólne wystąpienie z Nataszą Kotarską, dziennikarką, sędziną piwną i degustatorką czekolady.


Zaproszenie mnie na to wydarzenie nastąpiło dokładnie jeden dzień po tym, jak kupiłem pięć polskich pastry stoutów, które miały mi służyć do ostatecznego starcia z tym stylem. Jest to ten rodzaj piwa, który kompletnie nie wpisuje się w mój smak. Pite do tamtej pory były sztucznymi abominacjami, w których wykorzystanie "naturalnych aromatów" było nienaturalne, a piwa przez to zwyczajnie ohydne. Starałem się omijać te piwa, szczególnie że żyjemy w czasach piwnie ciekawych i jest co pić. Nie mogłem jednak dłużej przechodzić obojętnie obok samego fenomenu piw słodkich. Kolejne przechodzące na słodką stronę mocy style wymagały bliższego spotkania z piwami typu pastry. Wystąpienie na festiwalu było więc możliwością podzielenia się wnioskami i spostrzeżeniami z ludźmi zafascynowanymi słodyczami i niekoniecznie obytymi z piwem, ale i tych nie brakowało.

u góry po lewej Michał, kucharz-czarodziej

Na etapie ustalania szczegółów dotyczących wystąpienia organizatorzy festiwalu zaproponowali połączenie prelekcji o piwie z degustacją czekolady. Nie potrzebowałem się dłużej nad tym zastanawiać, bo każda sytuacja, gdy na scenie są dwie osoby, a wystąpienie przestaje być monologiem, jest dobra. Za słodszą stronę wystąpienia odpowiadała Natasza Kotarska. Na co dzień jest dziennikarką, degustatorką czekolady, ale też ma za sobą kurs sędziowski PSPD. Zawsze dobrze pojawić się na scenie obok kogoś, kto wystąpieniami zajmuje się na co dzień profesjonalnie. Natasza początkowo miała częstować czekoladą o nazwie Imperial Stout, z dodatkiem słodu, ale po spróbowaniu piwa zmieniła zdanie i wybrała słodszą czekoladę.


Wystąpienie wystąpieniem (fakt, gdyby nie ono, to na pewno nie wybrałbym się na ten festiwal), ale Browar Jastrzębie bardzo fajnie przygotował się do tego wydarzenia. Na czterech kranach były piwa z uwypukloną słodszą stroną - poza bohaterem weekendu Jastrzębskim Deserowym można było spróbować Fruit Milk APA (świetne piwo z dodatkiem ananasa i mango), Milk APA i Miodowego. Poza tym w butelkach było znacznie więcej piwa. 

Natasza, Rafał - piwowar Jastrzębia i ja

W podwójnym namiocie Browaru Jastrzębie przez cały czas trwania festiwalu odbywał się live cooking. Michał wyczarował tam niejeden smakołyk. Wystarczył mu do tego prosty sprzęt i zapas piwa. Były więc muffinki na porterze, krem porterowy, galaretka na piwie owocowym czy uber sztosowe beeramisu. Aż zachciało mi się gulaszu na porterze. Próbowany zresztą przy okazji porter okazał się bardziej poukładany, niż jak piłem go poprzednio.


Ze strony piwnej skrzętnie korzystałem ja, a z maszkecenia słodyczy Gosia. Widać szczęście w jej oczach. Najmłodsza także bawiła się świetnie. W przerwach między bieganiem po Szybie Wilson degustowała kolejne specjały.


Jastrzębskie Deserowe, festiwalowa premiera, opatrzone zostało dedykowaną wydarzeniu etykietą. Jak smakuje piwo o gęstości 23,5° Blg i zawartości alkoholu jedynie 5,8%? Jest zaskakująco mało słodkie! Oczywiście balans piwa idzie w stronę słodką, ale spodziewałbym się ulepku. Laktoza zrobiła tu fajną robotę, nadała piwo puszystości, a w połączeniu kawową kwaskowością smakuje bardzo przyjemnie. W zapachu na początku dominuje tonka, ale to tylko chwilowe odczucie (może wynika z tego, ze mam na nią awersję?). Szybko się układa i do głosu zdecydowanie dochodzi mleczna czekolada. Piwo ma średnią pełnię, co zaskakuje najbardziej. Dzięki temu też nie jest męczące, a wypicie półlitrowej butelki nie jest jakimś szczególnym wyzwaniem. Z drugiej strony osoby szukające klasycznego, zalepiającego pastry stoutu będą srogo zawiedzione.

Choć przeczuwałem, że festiwal może się nie odbyć (Intel Master w Spodku tydzień wcześniej został zamknięty dla publiczności), to nie spodziewałem się, że to będzie ostatni festiwal na raczej dłuższy czas. Zważywszy na różne zaproszenia, które pojawiły się na początku roku, mówię "do zobaczenia" i liczę, że kwarantanna szybko się skończy, a my wrócimy do normalnego chorowania i przede wszystkim leczenia.

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy