Smoothie Piwojada

16:00

Niejednokrotnie wyrażałem swój żal nad blogami, które w dalszym ciągu publikują wpisy traktujące tylko o jednym piwie. Zwykle są to rozciągnięte do granic rozsądku opisy szybkości opadania piany i wielkości jej pęcherzyków. Nuda, którą i tak zwykle sprowadza się do - TL;DR - końcowej oceny. Także dziś zapraszam na wpis właśnie o jednym tylko piwie. Aby jednak nie stać w opozycji do prezentowanych przez siebie samego przekonań, możliwość przedpremierowego wypicia piwa Browaru Piwojad potraktowałem jako pretekst do spotkania z Pawłem i Pawłem i zadania im kilku pytań na temat projektu Piwojad oraz samego piwa rzecz jasna. Już sam styl wydaje się być szczególnie ciekawy.


Krótki opis piwa rozpalił moją wyobraźnię, bo piwowarzy celują w efekt, za którym szczególnie przepadam. Dużo ciała, dużo owoców, żadne seszyn-sreszyn, choć piwo potencjalnie może być ultra-pijalne. Zresztą zobaczcie:

"Double Citrus Smoothie to double IPA wzbogacone potężną dawką soku i zestu cytrusów (pomarańcze, mandarynki, grejpfruty), nie mniejszą ilością chmielu (Citra, Simcoe, Amarillo) i niewielkim dodatkiem laktozy".

Imperialne IPA z dodatkiem owoców, ich skórek i laktozy? Czy to się może nie udać? O tym przekonacie się na koniec tekstu. Najpierw jednak rozmowa z Pawłem Świdniewiczem i Pawłem Teodorczykiem.

- Skąd pomysł na takie piwo? Czy to chęć zrobienia czegoś nietypowego na wzór New England IPA? 
Paweł Świdniewicz: Nie powiedziałbym, że Smoothie jest nietypowe, wręcz odwrotnie, to piwo jak najbardziej wpisuje się w trendy i oczekiwania współczesnych beer geeków. Zaskoczyć może wyłącznie dużą pijalnością jak na ekstrakt początkowy (22° P) i absolutnie dominującą w aromacie i smaku owocowością.
Paweł Teodorczyk: Nie wiem też czy koniecznie New England IPA, choć skojarzenie z mocno mętnymi piwami ze wschodniego wybrzeża USA nasuwa się samo. To raczej prosta wypadkowa naszych gustów - lubimy piwa o mocno owocowym profilu, lubimy też piwa o dużej pełni i wysokim ekstrakcie. Uznaliśmy, że fajnie byłoby połączyć te 2 kierunki. Baza to dość proste podwójne tudzież potrójne pale ale. O jego mocno owocowym profilu stanowią dodatki cytrusów, zestu i chmielenie w whirlpoolu oraz na zimno.


- Nie boicie się, że to piwo będzie zbyt mocne, aby było "pijalne"? 8,4% alkoholu to nie przelewki. 
P.Ś.: Zdecydowanie nie – piliśmy Smoothie na etapie fermentacji i leżakowania i śmiało możemy powiedzieć, że jest więcej niż pijalne. Olbrzymia ilość soków owocowych, zestu oraz laktoza robią swoje. W tym piwie zupełnie nie czuć tak wysokiego ekstraktu początkowego, jest wręcz odwrotnie – lekko, totalnie owocowo, orzeźwiająco i przyjemnie. Tak miało być i się udało.
P.T.: Na pewno ze względu na wysoki ekstrakt i zawartość alkoholu nie jest to typowe piwo sesyjne, co w niczym nie zmienia faktu, że pijalność pozostaje na wysokim poziomie. Alkohol fajnie się schował, cytrusy są wyraźnie wyeksponowane - całość jest bardzo soczysta. Pijałem RISy, które bym określił mianem "pijalnych", myślę że temu piwu również nie można tego odmówić.

- Jaki jest spodziewany efekt użycia laktozy?
P.Ś.: Laktoza dodaje piwu „ciała”, „wysładza” goryczkę i zmniejsza uczucie wysokiego IBU. W efekcie, wyczuwalna goryczka jest niższa od tej, która wynika z wyliczeń. Zresztą, konia z rzędem temu kto wymyśli idealną i perfekcyjną metodę obliczania IBU w piwie.

P.T.: Cukier jest też niezłym nośnikiem lub też "wzmacniaczem" smaku. Owoce są lepiej wyeksponowane w napoju o większej zawartości cukru. Warto jednak zaznaczyć, że ilość użytej laktozy jest dość skromna. Jest to więc #teamsłodyczka, ale bez przesady - śmieje się Paweł.


- Ile owoców zostało użytych do przygotowania piwa?
P.T.: Łącznie użyliśmy blisko 400 kg owoców - tylko nieznacznie mniej niż słodu - przyznacie, że to robi cholerne wrażenie!

- I co dalej?

P.T.: Zest obraliśmy sami za pomocą magicznego sprzętu "Made in China", a obrane owoce zostały przepuszczone przez profesjonalną prasę w zaprzyjaźnionej tłoczni owoców, następnie zapasteryzowane i rozlane do 5-litrowych worków.

- A teraz z innej beczki, z którego z dotychczasowych swoich piw jesteście najbardziej dumni?
P.Ś.: Nie potrafię jednoznacznie wskazać faworyta. Z dosłownie każdym naszym piwem jestem związany emocjonalnie, co całkowicie odbiera mi możliwość obiektywnego wyboru najlepszego w tej grze. Powiedziałbym raczej, że jestem dumny z całego „projektu Piwojad”

P.T.: Hmm... to nie jest łatwy wybór, pewnie z każdego jesteśmy dumni na swój sposób. Jak już musiałbym wybierać to pewnie wskazałbym 2 najbardziej nowatorskie. Brettliner to jeśli się nie mylę pierwsze piwo w Polsce przefermentowane w 100% brettami. Z kolei Blanka Pinot Blanc & Pinot Noir Barrel Aged to - z tego co mi wiadomo - pierwsze piwo o tak niskim ekstrakcie początkowym leżakowane w beczkach, a już na pewno pierwszy witbier - ja tu musiałbym się odwołać do specjalistów i znawców Pracowni Piwa, która także leżakowała lekkie piwa, bo sam ostatnio piłem bardzo mało piw z Modlniczki.


- Czy jest takie, które Waszym zdaniem powinno spotkać się z cieplejszym przyjęciem, niż rzeczywiście się spotkało?
P.Ś.: Sporo wymagam od naszych piw, myślę nawet, że mogę być zbyt surowy w ich ocenach dlatego wszystkie krytyczne oceny przyjmuję z pokorą i je analizuję. Były piwa lepiej lub gorzej przyjęte przez konsumentów niemniej jednak nie wskazałbym takiego, które powinno być lepiej ocenione. Klient ma święte prawo do opinii, również krytycznej. Nie można się tutaj obrażać tylko wyciągać wnioski. Jedyne czego życzyłbym nam wszystkim, i odnoszę się tutaj do każdej sfery życia, to spoglądanie w jego słoneczną stronę, a nie doszukiwanie się na siłę tego co złe. Często spotykamy się z sytuacją, w której degustacje piwa zaczyna się od wyszukiwania w nim wad. A gdyby tak odwrócić kolejność i zacząć od tego co w piwie nam smakuje? - Paweł dotyka bardzo ważnego aspektu dotyczącego picia piwa i związanej z tym kultury.

P.T.: Dokładnie tak jak mówi Paweł. Konsumenci odbierają piwa, tak jak je odbierają i nie jest naszą rolą kontestowanie ich gustów i opinii a raczej wsłuchiwanie się w ich głosy i wyciąganie z nich wniosków. Może jedynie wspomniane Brettliner i Blanka Barrel Aged nie odbiły się tak głośnym echem jak byśmy się spodziewali, ale wynikało to w dużej mierze z tego że były dostępne jedynie w kegach, do tego w mocno limitowanych ilościach.

- Nasz rynek kraftu rozwija się dynamicznie. Które z trendów są Wam bliskie, a których sensu nie rozumiecie?
P.Ś.: Rynek kształtuje klient; najważniejszy jest on i jego potrzeby. Dlatego nauczyłem się, że nie zawsze należy doszukiwać się sensu i logiki w trendach, a zwyczajnie należy robić swoje przy jednoczesnym zaspokajaniu oczekiwań klientów. Docelowo każdy chce się napić „dobrego piwa”, my z kolei chcemy robić jak najlepsze piwa i na tym się skupiamy.

P.T.: Dzikie drożdże, bakterie, kwasy, leżakowanie w beczkach, coraz wyższe ekstrakty, wymrażanie. Fajnie, że coraz więcej się dzieje w tym temacie. Eksperymentalne, często mocno dziwne dodatki też są mi bliskie, nawet jeśli te eksperymenty nie zawsze są udane. Zwrot w stronę wschodniego wybrzeża i mocno soczystych i mętnych piw w stylu IPA to też świetna sprawa.


- Jakie piwa chcielibyście w najbliższym czasie uwarzyć? Czego się podjąć?
P.T.: Chcielibyśmy uwarzyć serię piw kwaśnych o mocno zróżnicowanych profilach. Nie jest to łatwe ze względu na konieczność zajęcia warzelni przez co najmniej 3 doby, ale wierzymy że plan uda się w tym roku zrealizować. Cały czas powiększamy naszą kolekcję beczek po różnych trunkach - możecie więc spodziewać się kilku kolejnych wypustów barrel-aged. Chcielibyśmy też żeby piwo, które degustujesz nie było ostatnim z serii Smoothie. Poza tym sporo powtórek i wariacji na ich temat. Będzie się działo - tu Paweł puszcza do nas oczko.

- Dzięki za rozmowę!


Czas na piwo! Potężny dodatek soku owocowego i zestów sprawił, że żółto-pomarańczowe piwo jest mętne, nieprzejrzyste, sprawia wrażenie gęstego i wyglądem wpisuje się właśnie w moje pierwsze skojarzenie - New England IPA. Pachnie dość nietypowo, ale intensywnie. Nie mogłem się zdecydować, czy mi ten zapach pasuje czy nie, ale pierwszy łyk kazał mi szybko zapomnieć o tym dylemacie. To piwo to owocowa miazga. Bardzo duża pełnia i owocowa słodycz smakują słodką pomarańczą i kontrującą ją goryczą grejpfruta. Chmielowa gorycz jest w ogóle wydatna i świetnie współpracuje z owocową gęstością Double Citrus Smoothie. Dzięki temu piwo niczym linoskoczek balansuje między słodyczą i powodującą wytrawne odczucia goryczą. To piwo smakuje jest wyciśnięty sok, a ma - jak wspomniałem gdzieś wyżej - 8,4% alkoholu. Tego alkoholu tu w ogóle nie czuć. W rzeczy samej piwo jest cholernie pijalne i może być zdradliwe. Jest gładko, jest smacznie, jest owocowo. Bardzo pozytywne zaskoczenie! 7,5/10. Ps. Piana jest taka, jaką widzicie na zdjęciu. 

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy