Beer Cup 2017 - Epizod VI

10:13

Mam wrażenie, że Beer Cup strasznie przyspieszył. Gdy 95% rozsądnych beer geeków bawi się w Warszawie, my - prowincjonalni fani złocistego trunku - spotykamy się w Absurdalnej, aby pić piwa domowe i wybierać najsmaczniejsze z nich. Ledwie minął Silesia Beer Fest, jeszcze nie otrząsnąłem się po wypitych robust porterach, a tu już mamy szóstą bitwę.


6 kwietnia raczyć się będziemy piwami w stylu amber ale. To piwo "nieco ciemniejsze od american pale ale i bardziej zbalansowane. Mocny chmielowy charakter w aromacie, przeważnie cytrusowy, rzadziej żywiczny lub kwiatowy. W smaku goryczka zbalansowana jest przez cytrusowy smak chmielu i słodowość przechodzącą w bardziej lub mniej wyczuwalną karmelowość. Wszystkie cechy powinny być wyraziste i współgrać ze sobą". 

Dziś nie będzie pięciu piwowarów. Paweł Hońca napisał mi, że dwie jego piwa są tak przegazowane, że dwie butelki wybuchły. Szkoda, ale okazuje się, że każdego może to spotkać. Dziś spotykamy się więc z weteranami - Sławkiem Winiarskim, Mariuszem Bullerem i Wojciechem Krężelem oraz debiutującym Mateuszem Mowelem.


Sławek Winiarski w pierwszej edycji zająć trzecie miejsce. To wysoko zawieszona poprzeczka. "Myślę, że pierwsza edycja była raczej udana - mówi - Składała się na to głównie świetna atmosfera i całkiem niezła organizacja, choć były oczywiście pewne problemy. Niektóre style były całkiem ciekawe, niektóre raczej nietrafione, co w tej edycji zostało poprawione. Nie odpowiadała mi także zbyt wysoka waga ocen sędziów na wyższych etapach - miał to być w końcu konkurs konsumencki, co odróżnia ten format od typowych konkursów piw domowych".

Co nowego u niego w browarze? "Do piwowarstwa w dalszym ciągu podchodzę czysto hobbystycznie. Głównie próbuję warzyć ciekawe style. Przykładem jest gruit, który wyszedł kwaśny, ale bardzo dobry lub IPA z sokiem z czarnej porzeczki) lub takie, które stawiają jakieś wyzwanie".

Sławek do sztosów ma podejście raczej zachowawcze. "Nie rozumiem podejścia, że trzeba spróbować ich za wszelką cenę, dlatego większość z ostatnich głośnych pozycji mnie ominęła. Doceniam raczej solidne wykonanie, niż ekstrawagancję i dziwne eksperymenty. W tym kontekście z nazw w miarę nowych, które jeszcze pamiętam, spodobała mi się bardzo porządna IPA - Mocna Góra z Piekarni Piwa".

Na rynku kraftu dostrzega on tendencję do robienia szumu wokół mocnych piw. "Widzę, że rynek zmierza w kierunku większej dojrzałości, co wiąże się ze stabilizacją, raczej niż nagłymi wahaniami w kierunku chwilowych mód. Wynika to pewnie z coraz większej liczby solidnych browarów co pozwala na stałe dostarczanie piw w większości stylów, jakich może zapragnąć konsument. W tamtym roku pojawiło się też chyba więcej piw kwaśnych, co jest według mnie bardzo dobre".


Mariusz Buller (Browar Sinep) chyba jest mocno zwarzony, bo nie odpowiada na moje wiadomości. Może więc przypomnę to, co napisałem o nim rok temu. "Mariusz uwielbia gotować i eksperymentować, sprawdzać, które smaki - pozornie kompletnie odległe od siebie - umieją stworzyć idealną harmonię smaku. Interesuje się również sceną piwną, lecz ostatnio nie jest w stanie nadążyć ani za premierami piwnymi, ani nawet za nowymi browarami". Zawodowo Mariusz warzy, ale nie piwo ino jedzenie. Aktualnie w katowickich Upojonych.


Mateusz Mowel reprezentuje Browar 'Tuptuś'. Piwo warzy od maja zeszłego roku i ma na koncie 20 warek. "Zacząłem zabawę z piwowarstwem zafascynowany różnorodnością smaków i stylów piwnych - mówi - chciałem je odkrywać również od strony produkcji. Starałem się dotychczas nie powtarzać stylów i przy 20 warkach nie było to zbyt trudne. Zaczynałem od ulubionych ówcześnie stylów, potem szukałem takich, za którymi niekoniecznie przepadam, ale potraktowałem jako wyzwanie". Wielkie wrażenie zrobiło na nim Omnipollo z mango. "Uwierzyłem w moc owoców w piwie" - mówi Mateusz. Co mu się udało? Żytni stout smakował mu o wiele lepiej niż piwo, które było inspiracją. Generalnie ciemne piwa wychodzą mu lepiej. "Może to być spowodowane fanatyzmem mojej kobiety na ich temat" - mówi. W naszym krafcie brakuje mu przede wszystkim dostępności - wiele piw jest często nieosiągalnych nawet w specjalistycznym sklepie. "Co do polskiego kraftu to liczę, że skończy się moda na sztosy, bo wygląda to komicznie" - mówi. Na co dzień Mateusz zajmuje się tworzeniem gier, podróżowaniem i gotowaniem, a jego marzeniem jest uwarzenie piwa komercyjnie oraz rozbudowa domowego browaru.


Wojciech Krężel to znany nam już Voytech. "Pierwsza edycja tak mi się spodobała - mówi Sosnowiczanin - że zapisałem się do kolejnej. Gdyby nie Beer Cup pewnie bym prędko nie uwarzył saison (obecnie jeden z moich ulubionych) czy Amber Ale. Podoba mi się to, że dzięki narzuconemu stylowi uczę się nowych rzeczy". Od pierwszego sezony Wojciech okrzepł, nabył kolejnych doświadczeń i dystansu. "Na poprzednią edycję uwarzyłem 4 warki saisona, łącznie z odzyskiwaniem drożdży z butelki Braserrie Dupont i wybrałem najlepszą. Na obecną - tylko jedną. Mam nadzieję, że będzie dobra, bo nie próbowałem". Z piw komercyjnych największe wrażenie zrobił na nim Gurken Gose z monachijskiego Hopfmeistera. "Nie przypuszczałem, że piwo o smaku wody po ogórkach może być dobre, a było. Małe na dwóch, nie wiem, czy w większych ilościach też. Nie wiem o co chodzi też z Potrójnym Komesem. Wcześniej go nie trawiłem, a teraz wchodzi mi świetnie". Wojtkowi możemy składać gratulację, od października nie pali - po ćwierć wieku z nałogiem. "Przynajmniej nic mi nie będzie zaburzało smaku piwa" - mówi. I oby tak dalej!

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy